Ujednolicenie statusu zawodowych pełnomocników, radców i adwokatów leży w interesie państwa. To po pierwsze. Po drugie jest to interes wymiaru sprawiedliwości. Po trzecie oczekują tego zwykli ludzie. A już najbardziej – przedsiębiorcy.
W interesie państwa jest systematyczne upraszczanie, „potanianie", a jednocześnie podnoszenie efektywności zadań państwa w sferze ochrony własności, godności czy też legalności działań jego organów. Dzisiejsza „segmentacja" usług prawniczych jest zaprzeczeniem racjonalnie pojętej i niesłychanie potrzebnej specjalizacji.
Źle więc się dzieje, jeśli podział na zawodowe specjalizacje dokonuje się przed kształceniem i przed zdobyciem jakichkolwiek doświadczeń – już przed aplikacją. A więc intuicyjnie, albo najczęściej przypadkowo, bez racjonalnego uzasadnienia. Uniemożliwia więc optymalną specjalizację usług prawniczych – na podstawie doświadczeń, a nie „formalnego zakresu uprawnień".
Jak najlepiej urzeczywistnić interes wymiaru sprawiedliwości? Dać możliwość wszystkim, którzy zdadzą egzaminy państwowe, KONKUROWANIA w sprawach sądowych. Nie jest bowiem pożądana taka sytuacja, kiedy występowanie w różnych rolach przed sądem wyznacza kolor żabotu, a nie osobiste predyspozycje, sprawność organizacyjna i zwyczajna chęć do wykonywania ciężkiej pracy. Wszyscy zdają sobie sprawę, że inne talenty są potrzebne do obrony notorycznego przestępcy, oskarżonego o zbrodnię, inne zaś do ustalania nieważności skomplikowanej umowy przenoszącej własność. W interesie władzy sądowniczej jest więc taki stan rzeczy, kiedy zawodowi prawnicy odnajdą się w tych rolach na podstawie osobistych doświadczeń. Nie ma lepszej metody niż taka, kiedy każdy mecenas sam najlepiej znajdzie swoje miejsce, specjalizację i pole do odnoszenia sukcesów. Upewni się, jaka forma zatrudnienia jest najbardziej odpowiednia, w jakiej dziedzinie prawa ma szansę na sukcesy oraz w jaki sposób będzie układał relacje z klientami.
Prawo do sądu
Najważniejszy jest zawsze punkt widzenia obywateli. To w ich interesie ustawa zasadnicza ustanowiła „prawo do sądu". Dlatego rzeczą ustrojodawcy jest prawo to jak najlepiej urzeczywistniać. Ułatwiać dostęp do władzy sądowniczej, zapewniając jak najszerszą ofertę usług świadczonych przez zawodowych pełnomocników w jak najprostszych formach. Chodzi o to, by rynek usług prawniczych był jak najszerszy – istniała na nim konkurencja. Niezakłócana przez różnice w określeniach „adwokat" i „radca prawny". W sposób bezsporny taki podział stoi temu na przeszkodzie. Dlatego rzeczą Sejmu jest uchwalić takie zmiany ustaw, żeby absolwenci tych samych uniwersytetów, mający tę samą wiedzę zdobytą na bardzo podobnych aplikacjach – w takim samym zakresie świadczyli pomoc prawną. Nie ma więc żadnych przeszkód, aby interesy tak zwanych korporacji prawodawca łatwo pogodził. Jak? Kwestię przynależności – wpisania się na listę radców czy też adwokatów – pozostawiał samym zainteresowanym.