Wynika stąd, że ustawodawca, reformując ustrój prokuratury, zatrzymał się w pół kroku. Prokuratorzy mieli bowiem zyskać niezależność od wpływów politycznych, ale zabrakło konsekwencji we wprowadzaniu zmian. Takie ukonstytuowanie pozycji prokuratora jest niespójne i stanowi wyraz niezdecydowania ustawodawcy, czy realnie nadać mu status niezależnego śledczego i orzecznika, czy też przybliżyć go do pozycji urzędnika podlegającego swoim zwierzchnikom, którzy na najwyższych szczeblach będą poddani oddziaływaniu przedstawicieli władzy wykonawczej, czyli polityków. Niejasna pozycja prokuratury w strukturze władzy musi zostać wyjaśniona. Pytanie, którą opcję wybrać. Pojawia się postulat, aby powrócić do modelu sprzed reformy z prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości w jednej osobie, tj. politykiem, członkiem Rady Ministrów, z przełożonym w osobie premiera, co determinuje podporządkowanie partii rządzącej.
Prokurator zależny...
Skutki takiego umiejscowienia szefa prokuratury znamy z niedalekiej przeszłości. Powodowało to wywieranie przez polityków wpływu na prokuratorskie decyzje procesowe (zatrzymanie Barbary Blidy), obsadzanie stanowisk wedle politycznego klucza, kreowanie przez rządzących ogólnej polityki karnej prokuratury (zaostrzanie wnioskowanych kar w latach 2005–2007) czy kierowanie ścigania na przeciwników politycznych (afera gruntowa, wspomniana wyżej sprawa sprzedaży spółek ubezpieczeniowych). Rozdzielenie zatem funkcji ministerialnej od prokuratora generalnego było posunięciem w dobrym kierunku. Postulat powrotu do starej reguły (rodem z czasów stalinowskich), w której główny prokurator jest członkiem rządu to wyraz chęci podporządkowania organu politykom ze wszystkimi tego skutkami jak wyżej.
Wpływ polityków na działania śledczych umożliwia zasada ścisłego hierarchicznego podporządkowania, w którym szeregowy prokurator jest jedynie wykonawcą poleceń i reprezentantem swojego szefa np. prokuratora rejonowego. Ów model pionowy pozwala na kierowanie pracą prokuratorów przez zwierzchników, aż po samego prokuratora generalnego, który jest przecież jednocześnie członkiem rządu (partii). W tym kontekście wypowiadany jest argument, że ścisła kontrola, podporządkowanie prokuratora, szczególnie w ważnych sprawach, pozwoli na uniknięcie błędów popełnianych przez śledczych. Otóż nie. Przykładem jest sprawa zabójstwa gen. Papały, w której prowadzący prokurator Mierzewski podaje, że śledztwo przez 15 lat było nadzorowane przez armię prokuratorów (ponad czterdziestu) i polityków, a i tak nikt nie wniósł zastrzeżeń do sporządzonego przez niego aktu oskarżenia. Konieczna jest zaś kontrola sądowa nad postępowaniem prokuratorskim i taką gwarantuje kodeks postępowania karnego.
czy niezależny
Reforma prokuratury powinna zostać pogłębiona w kierunku poszerzenia niezależności prokuratorów, a raczej nadania jej realnego kształtu. Niezależność idąca w parze z odpowiedzialnością za prowadzone sprawy. Gdyby bowiem prokurator odpowiadał za prowadzone sprawy, tak jak odpowiada przed klientem adwokat i radca prawny, prowadziłby swoje śledztwa z większym zaangażowaniem i pieczołowitością. Konsekwencją ustrojowej konstrukcji, w której prokurator jest niejako „pracownikiem" prokuratury jest możliwość prowadzenia przez wielu prokuratorów niejednocześnie jednej sprawy. Wygląda to tak, że jeden prokurator może wnieść do sądu akt oskarżenia, a dalej na każdej rozprawie może pojawiać się inny śledczy (obecność „jakiegokolwiek" prokuratora na rozprawie w sprawach karnych jest obowiązkowa). W rezultacie prokuratorzy niejednokrotnie nie znają sprawy (bo kto inny sporządził akt oskarżenia), są nieprzygotowani na rozprawach i bierni przy dowodach przeprowadzanych przed sądem (przesłuchania). Powinno być natomiast tak, że odpowiedzialny za swoją sprawę (i jej wynik) prokurator prowadzi postępowanie od początku do końca, tak jak sędzia, bez możliwości jego zastępowania. Dodatnio wpłynęło by to na zaangażowanie śledczych.
Konieczne jest również inne podejście do statystyki załatwianych przez prokuratorów spraw. Obecnie, wobec tego, że prokuratorzy są rozliczani co pół roku, pod koniec czerwca i grudnia wydają oni nieproporcjonalnie wiele orzeczeń kończących postępowania (odmowy wszczęcia śledztwa, umorzenia, zamknięcie śledztwa i skierowanie do sądu aktu oskarżenia). Nie oznacza to, że decyzje te są przemyślane, a postępowania dowodowe wyczerpująco przeprowadzone. Ich wydanie jest bowiem zdeterminowane faktem, że kończy się okres statystyczny.
Najlepiej specjalista
Niezależnie od kwestii uniezależnienia prokuratorów od polityków, przełożonych, statystyki etc. konieczne wydaje się pogłębianie ich specjalizacji. W jednostkach prokuratury powinny znaleźć się szeregi prokuratorów – specjalistów od przestępstw gospodarczych, komputerowych, komunikacyjnych, seksualnych, przeciwko rodzinie. Wszak jak ktoś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Wydzielenie jedynie elity prokuratorów do prowadzenia śledztw w sprawach przestępczości zorganizowanej to zdecydowanie za mało.