Wątpliwości po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie czasu pracy sędziów

Po orzeczeniu Trybunału w sprawie czasu pracy sędziów trudno oczekiwać, aby społeczeństwo jakoś specjalnie szanowało tę grupę zawodową, którą się traktuje w poniżający sposób – pisze sędzia.

Publikacja: 03.09.2013 09:19

Red

W Trybunale Konstytucyjnym 7 maja zakończyła się (przynajmniej w Polsce) rozpoczęta jeszcze w 2007 r. prawna batalia warszawskiego sędziego, który starał się uzyskać, jak każda inna pracująca osoba, wynagrodzenie za pracę świadczoną ponad normy czasu pracy przewidziane dla ogółu pracowników w naszym kraju. Zakończyła się, niestety, niepowodzeniem. W sprawie SK 11/11 został ogłoszony wyrok, z którego wynika, że art. 83 ustawy z 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych, dalej: usp w brzmieniu: „Czas pracy sędziego jest określony wymiarem jego zadań" w zakresie, w jakim nie ustala maksymalnych norm czasu pracy sędziego sądu powszechnego, nie określa precyzyjnie sytuacji, w jakich dopuszczalne jest ich przekroczenie i wyłącza prawo do rekompensaty w postaci dodatkowego wynagrodzenia lub ekwiwalentnego czasu wolnego od pracy za świadczenie pracy w rozmiarze wykraczającym ponad takie normy, jest zgodny z art. 66 w zw. z art. 24 Konstytucji RP oraz nie jest niezgodny z jej art. 30 i art. 47 w zw. z art. 71 ust. 1.

Jak do tego doszło?

Sędzia T.G.C. w okresie od 1 stycznia 2006 r. do 3 kwietnia 2007 r. wykonywał powierzone mu czynności orzecznicze w warszawskim sądzie rejonowym w wymiarze znacznie przekraczającym 40-godzinny czas pracy, o którym mowa w art. 129 § 1 k.p. Ponieważ nie uzyskał z tego tytułu żadnego ekwiwalentu, zdecydował się pozwać swego pracodawcę – sąd rejonowy o zapłatę wynagrodzenia za godziny nadliczbowe. Wyrokiem wstępnym z 28 maja 2008 r. Sąd Rejonowy – Sąd Pracy i Ubezpieczeń w wyroku wstępnym ustalił, że przysługuje mu wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych.

Sąd Okręgowy – Sąd Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie, rozpatrując apelację pozwanego sądu rejonowego, uznał, że występująca w sprawie wątpliwość prawna powinna zostać rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy i tym samym przedstawił ją temu sądowi do rozstrzygnięcia. SN w precedensowej uchwale z 28 kwietnia 2009 r., II PZP 2/09 uznał, że sędziemu sądu powszechnego nie przysługuje dodatkowe wynagrodzenie na zasadach wynikających z art. 1511 k.p. w razie świadczenia pracy w rozmiarze wykraczającym poza normy czasu pracy ustanowione w art. 129 § 1 k.p. wskazując, że pomimo podobieństwa sformułowań przepisu ustawy czas pracy sędziów nie jest zadaniowym czasem pracy w rozumieniu k.p., a tym samym prawo do dodatkowego wynagrodzenia nie przysługuje. Po tym, wiążącym stanowisku najwyższej instancji sądowej, Sąd Okręgowy w Warszawie zobligowany był apelację uwzględnić i powództwo oddalić – co też się stało.

Trudno oczekiwać, aby orzeczenie TK służyło respektowaniu zasady sędziowskiej niezawisłości

To jednak otwarło sędziemu drogę do złożenia skargi konstytucyjnej do TK. W toku postępowania wywołanego tą skargą, tak w jego części pisemnej, jak i w stanowiskach prezentowanych ustnie na rozprawie, jego pozostali uczestnicy (Sejm RP i prokurator generalny RP) zgodnie twierdzili, że skarga nie znajduje uzasadnienia. Co więcej, reprezentujący Sejm przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka poseł Jerzy Kozdroń wskazywał, że nazywanie sądu pracodawcą sędziego to nadużycie, albowiem nikt ze strony sądu – w tym prezes czy przewodniczący wydziału – nie mogą nakazać sędziemu pracy w określonych dniach i godzinach. To wyłącznie sam sędzia decyduje o tym, mając na uwadze zadania, jakie zostały przed nim postawione. Podobne stanowisko prezentował na rozprawie przedstawiciel prokuratora generalnego.

Argumentacja ta przekonała Trybunał. W ustnych motywach orzeczenia, a następnie w jego uzasadnieniu sędzia Maria Gintowt-Jankowicz w dużej części odwołała się do toku rozumowania przyjętego przeszło cztery lata wcześniej przez Sąd Najwyższy. Wskazała m.in. na to, że zastosowanie prokonstytucyjnej wykładni przepisu art. 83 u.s.p. prowadzi do wniosku, że sędzia nie może być w ogóle uznany za pracownika, zaś zdaniem TK niezbędna jest interwencja ustawodawcy, by nadać stosunkowi służbowemu sędziego wszystkie cechy stosunku publicznoprawnego.

TK wskazał również na powiązanie czasu pracy sędziego z zasadami jego wynagradzania, twierdząc, że brak uzależnienia jego wysokości od liczby spraw, szybkości i sposobu orzekania oraz jakkolwiek rozumianych sukcesów w pracy, należy uznać za rozwiązanie podkreślające szacunek dla urzędu sędziego i gwarantujące jego niezawisłość.

W odpowiedzi na zarzut braku jakichkolwiek norm ograniczających czas pracy sędziego, a tym samym uznanie art. 83 u.s.p. za przepis godzący również w konstytucyjne zasady ochrony życia prywatnego, rodzinnego i prawa do swobodnego decydowania o swoim życiu osobistym, wskazano na gwarancje prawa do wypoczynku stanowiące część europejskiego prawa socjalnego, a wynikające z dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2003/88/WE z 4 listopada 2003 r. dotyczącej niektórych aspektów organizacji czasu pracy i potencjalną możliwość ponoszenia przez państwo odpowiedzialności cywilnoprawnej za jego naruszenie. Odnośnie problemów z przeciążeniem czynnościami niewykonalnymi w czasie pracy odpowiadającym pracowniczemu wskazano, że należy takiego rodzaju sytuacje sygnalizować przełożonym jednocześnie jednak przestrzegając (i posiłkując się w tym celu orzeczeniem wydanym w sędziowskim postępowaniu dyscyplinarnym), iż zbyt daleko idąca aktywność sędziego w tym zakresie może być uznana za sprzeczną z zasadami etyki sędziowskiej ze wszelkimi tego faktu skutkami.

Przeciwny skutek

Nie usiłując nawet przeprowadzić szczegółowej polemiki z tak przedstawionym tokiem rozumowania pozwolę sobie zauważyć, że nie sposób oprzeć się konstatacji, iż z wykorzystaniem niewątpliwie słusznych założeń o koniecznej dbałości o zachowanie godności urzędu sędziowskiego i pełne respektowanie sędziowskiej niezawisłości Trybunał wydał orzeczenie, którego skutek może być wręcz przeciwny, albowiem doprowadzić może do obniżenia w oczach społeczeństwa prestiżu urzędu sędziowskiego, a piastunów tegoż postawi w sytuacji, w której zachowanie w pełni niezawisłe stanie się zachowaniem ryzykownym, co z kolei spowodować może, niedopuszczalne zwłaszcza w tym środowisku, pokusy prezentowania postaw oportunistycznych.

Można postawić pytanie: skąd tak ostra ocena? Odpowiedź nie jest szczególnie skomplikowana: proszę się zastanowić, jak będziemy cenić przedstawiciela zawodu, który to zawód charakteryzuje się tym, że nominalnie należy do najbardziej prestiżowych, a w rzeczywistości jego przedstawiciele w zamian za zarobki średniej wysokości faktycznie mogą być zmuszani (w majestacie prawa!) do pracy ponad siły i bez ograniczeń czasowych, jeżeli tylko takie są potrzeby.

Co więcej, potrzeby te wynikają i są definiowane przez władzę polityczną z definicji odpowiadającą za swe decyzje, oględnie rzecz ujmując – w ograniczonym zakresie, zaś ów przedstawiciel władzy sądowniczej, który te obowiązki wypełniać musi – teoretycznie przecież władzy politycznej równorzędnej – nie ma żadnego wpływu na to, czy i kiedy takie potrzeby wymagające zwiększonego wysiłku powstaną, ponieważ nie ma wpływu, a nawet wiedzy, jaka będzie ilość pracy przydzielonej mu do wykonania i jak się to będzie zmieniać. Przedstawiciel tego zawodu nie ma również wpływu na to, w jaki sposób zostanie ta praca zorganizowana, a w szczególności, czy z dnia na dzień nie zwiększy się mu ilości obowiązków, nie odbierze pomocnika w postaci asystenta czy wykwalifikowanego pracownika sekretariatu itp., itd.

Zawarte w uzasadnieniu wyroku rozważania o tym, że to sędzia sam decyduje, ile, kiedy i gdzie będzie pracował, ponieważ jest niezawisły – co ma być koronnym argumentem przeciwko uznaniu jego statusu za, choćby w części, pracowniczy – świadczy o nieznajomości realiów, a co więcej, o niechęci ich poznania (mimo że w skardze zostały dokładnie opisane). W rzeczywistości sędzia, na którego nałożono więcej zadań, niż jest w stanie ktokolwiek wykonać (a obowiązek prowadzenia na bieżąco 500 czy nawet 1000 spraw do takich należy), nie dość, że żadnej swobody nie ma (poza ewentualnie wyborem czy pracę w nocy i weekendy będzie wykonywać w domu czy w sądzie – choć i to nie zawsze, bo czasem dostęp w tym czasie do sądu jest utrudniony), a co więcej, musi często zmagać się z różnego rodzaju zarządzeniami nadzorczymi mającymi na celu (a jakże!) poprawienie sprawności postępowania – skutkiem czego nie może wykorzystać ostatniego atutu, który jeszcze posiada, tzn. dobrej znajomości akt spraw, które ma w swym referacie, ponieważ wtłaczany jest w ramy, które przeszkadzają mu w sprawnej pracy. Dalszym efektem, zwłaszcza długotrwałej pracy w takich warunkach, jest przemęczenie i stres spowodowany tym, że w sprawach i tak powstają opóźnienia, zarządzenia nadzorcze nie są wykonywane – co może spotkać się z represją, a wszystko to zwiększa ryzyko popełnienia błędu.

Co więcej, ponieważ sprawy toczą się wolno, sędzia zamiast poświęcić się ich rozstrzyganiu, zmuszany jest na żądanie zwierzchników administracyjnych czy wizytatorów sporządzanie pisemnych wyjaśnień, dlaczego sprawa toczy się zbyt wolno.

Zamknięte koło

Wyjaśnienia te oczywiście nie są nikomu tak naprawdę potrzebne, bo wszyscy dobrze wiedzą dlaczego: po prostu spraw jest za dużo w stosunku do obsady i procedur niepozwalających na sprawne ich prowadzenie, ale skoro na te kwestie nadzór nie ma wpływu, a chce być nadzorem, to robi co może, czyli wymaga jeszcze więcej, jeszcze cięższej pracy. W ten sposób koło się zamyka, a wszystkie te zjawiska (ze szczególnym uwzględnieniem stwierdzonych przewlekłości postępowań, uzasadnień, które nie zostały sporządzone z zachowaniem terminu instrukcyjnego oraz błędów orzeczniczych) stanowią podstawę do postawienia sędziemu zarzutu dyscyplinarnego.

W takiej zaś sytuacji mniej już jest istotne czy ostatecznie sędzia zostanie uznany winnym czy też zostanie uniewinniony przez sąd dyscyplinarny – sama perspektywa często długotrwałego i obciążającego czasowo i psychicznie postępowania wywołuje efekt mrożący i zniechęca do jakiegokolwiek sprzeciwu wobec tej nienormalnej sytuacji, a już z całą pewnością do domagania się prawa do wypoczynku – przed czym zresztą TK w uzasadnieniu lojalnie wprost ostrzega, wskazując, iż także tego rodzaju postępowanie może zostać uznane za zasługujące na represję dyscyplinarną.

W takim zaś rzeczywistym stanie rzeczy orzeczenie TK, wbrew zawartym w jego uzasadnieniu wywodom, nie służy zachowaniu godności urzędu sędziego oraz respektowaniu zasady sędziowskiej niezawisłości – wydaje się raczej służyć czemuś wręcz przeciwnemu: poniżeniu sędziów i złamaniu oporu tych ostatnich poprzez postawienie ich w sytuacji bez wyjścia: praca ponad siły albo postępowanie dyscyplinarne w sytuacji upominania się o ludzkie traktowanie. Trudno, by społeczeństwo grupę zawodową, której przedstawiciele są w taki sposób traktowani, specjalnie szanowało. I to jest prawdziwy efekt rzeczonego orzeczenia. ?

CV

Autor jest prezesem zarządu oddziału warszawskiego Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

W Trybunale Konstytucyjnym 7 maja zakończyła się (przynajmniej w Polsce) rozpoczęta jeszcze w 2007 r. prawna batalia warszawskiego sędziego, który starał się uzyskać, jak każda inna pracująca osoba, wynagrodzenie za pracę świadczoną ponad normy czasu pracy przewidziane dla ogółu pracowników w naszym kraju. Zakończyła się, niestety, niepowodzeniem. W sprawie SK 11/11 został ogłoszony wyrok, z którego wynika, że art. 83 ustawy z 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych, dalej: usp w brzmieniu: „Czas pracy sędziego jest określony wymiarem jego zadań" w zakresie, w jakim nie ustala maksymalnych norm czasu pracy sędziego sądu powszechnego, nie określa precyzyjnie sytuacji, w jakich dopuszczalne jest ich przekroczenie i wyłącza prawo do rekompensaty w postaci dodatkowego wynagrodzenia lub ekwiwalentnego czasu wolnego od pracy za świadczenie pracy w rozmiarze wykraczającym ponad takie normy, jest zgodny z art. 66 w zw. z art. 24 Konstytucji RP oraz nie jest niezgodny z jej art. 30 i art. 47 w zw. z art. 71 ust. 1.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi