Kamiński: Europa i kryzys socjalizmu

Nie wolno bagatelizować obecnego kryzysu gospodarczego – będzie on trwał jeszcze wiele lat, a w najlepszym razie czeka nas dekada stagnacji gospodarczej i dryfowania gospodarki - uważa adwokat Maciej Marek Kamiński.

Publikacja: 13.11.2013 16:00

Maciej Marek Kamiński

Maciej Marek Kamiński

Foto: archiwum prywatne

Red

„W Polsce koniecznych reform nie widać, a Europa nie ma do nich dostatecznych narzędzi ani woli politycznej, a często pewne tendencje idą w niewłaściwym kierunku. Niestety zarówno krajowy jak i europejski prawodawca ma tendencję do nadmiernej regulacji przepisami prawnymi niektórych gałęzi gospodarki. Dochodzi też do tego brak wizji przyszłości Europy jako całości. Pozostaje mieć nadzieję, że elity opiniotwórcze podejmą wysiłek zdiagnozowania obecnej sytuacji i znalezienia recept" – pisze adwokat Maciej Marek Kamiński

Po zakończeniu II wojny światowej proces integracji europejskiej nabrał tempa jako w dużej mierze efekt fatalnych doświadczeń tego okresu. Narody europejskie uświadomiły sobie bowiem jak beznadziejne w skutkach są współczesne wojny i postanowiły wypracować płaszczyznę porozumienia, która byłaby w stanie odpowiedzieć na wyzwania także przyszłych pokoleń. Współczesny kształt instytucji europejskich jest wynikiem zmian ewolucyjnych, począwszy od Traktatu Paryskiego i Traktatów Rzymskich, poprzez Jednolity Akt Europejski, Traktaty z Maastricht, Amsterdamu, Nicei i w końcu Lizbony. Kształt ten należy traktować jako pewien etap na drodze rozwoju idei europejskiej i prędzej czy później Europa stanie przed dylematem w jaki sposób powinien on się zmieniać aby odpowiadać na przyszłe potrzeby Europy.

W polskiej publicystyce przedstawia się często ten dylemat w sposób nieco uproszczony – więcej Europy czy mniej Europy? Europa jako federacja (państwo związkowe) czy Europa Ojczyzn? Dylemat ten pojawia się najczęściej w związku z pytaniem jaki ustrój Unii Europejskiej będzie optymalną odpowiedzią na kryzys gospodarczy. Zwolennicy determinizmu dziejowego uważają, że Federacja Europejska będzie następnym, naturalnym, czy wręcz koniecznym etapem na drodze ewolucyjnego rozwoju Unii Europejskiej. Przeciwnicy takiego podejścia wskazują, że Europa Ojczyzn wcale nie musi przekształcić się w państwo związkowe, bowiem nie istnieje i nigdy istnieć nie będzie jeden naród europejski ani tym bardziej jeden wspólny język europejski, a w konsekwencji – zawsze w końcu dadzą o sobie znać interesy narodowe poszczególnych narodów Europy, które są ze sobą w dużej mierze sprzeczne.

Jeśli przyjąć paralelę pomiędzy ewolucyjnym rozwojem Unii Europejskiej a ewolucyjnym rozwojem polsko-litewskiej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jak to uczynił Jan Paweł II w słynnym zdaniu „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej", to należy zauważyć, że wspólne państwo polsko-litewskie kształtowało się od końca XIV w. aż do końca wieku XVIII (a więc ok. 400 lat) i dopiero tuż przed jego upadkiem, w związku z uchwaleniem Konstytucji 3 Maja, podniesiony został problem zniesienie podziału na Koronę i Litwę. W świadomości szlachty polsko-litewskiej podział ten był zresztą nadal żywy jeszcze w XIX w. i na początku XX w. Tymczasem idea integracji europejskiej nabrała realnych kształtów dopiero po II wojnie światowej, od której upłynęło do naszych czasów zaledwie niecałe 70 lat. Dodatkowo w obecnej Unii Europejskiej są nie dwa narody, lecz większość narodów współczesnej Europy.

Nawet przy założeniu, że w dobie Internetu czas biegnie znacznie szybciej niż w minionych wiekach, prowadzi to do wniosku, że ewentualna Federacja Europejska, nie mówiąc już o jednolitym państwie europejskim, to wizja bardzo odległej przyszłości. Mimo to uznać należy, że obecny kryzys gospodarczy będzie prawdopodobnie katalizatorem kolejnych zmian ustrojowych Unii Europejskiej. Jeśli Państwa Członkowskie zdecydują się na głębszą integrację, a część z nich pozostanie z boku, doprowadzi to do tzw. Europy dwóch lub kilku prędkości.

Należy przy tym uznać, że tak często pojawiające się w ustach europejskich polityków zapewnienia, iż kryzys gospodarczy właśnie się skończył, są zaklinaniem rzeczywistości i niestety raczej tylko nieudolną próbą rozpalenia optymizmu w europejskich społeczeństwach. Próbą nieudaną, o ile politycy nie zrozumieją, że potrzebne są realne działania. Kryzys w Europie nie jest kryzysem kapitalizmu jak chciałaby lewica – wręcz przeciwnie, jest kryzysem socjalizmu, nadmiernej regulacji gospodarki, nadmiernych wydatków socjalnych, wieloletniego życia na kredyt oraz upadku rodziny. Konsekwencją tego ostatniego jest kryzys demograficzny a także upadek idei ubezpieczeń społecznych, które mogły się sprawdzać w strukturze społecznej w czasach Bismarcka, a nie dziś, gdy społeczeństwa europejskie starzeją się w zastraszającym tempie. Lewica kulturowa stygmatyzuje przy tym kobiety, których wyborem życiowym jest posiadanie większej ilości dzieci. Rezultaty już są dramatyczne, a w przyszłości będzie pod tym względem prawdopodobnie jeszcze gorzej.

Zarówno na poziomie unijnym jak i na poziomie Państw Członkowskich potrzebna jest zatem refleksja w jakim kierunku powinna iść Europa aby przetrwać kryzys, który może doprowadzić do trwałego upadku znaczenia naszego regionu w świecie. Odpowiedzią na istniejący stan rzeczy powinny być reformy polegające na radykalnej obniżce podatków, w tym ulgach podatkowych dla rodzin wielodzietnych, zaprzestaniu nadmiernego regulowania przepisami prawnymi kolejnych dziedzin gospodarki, prawdziwym uwolnieniu przedsiębiorczości, uelastycznieniu prawa pracy. Nie można się oszukiwać – np. w Polsce prawo pracy jest masowo obchodzone, a to dlatego, że jego instrumenty, gdyby były zawsze stosowane, uniemożliwiłyby rozwój gospodarczy kraju. Przedsiębiorcy, jako podmioty racjonalne, wykorzystują więc na dużą skalę instrumenty prawa cywilnego – umowy zlecenia i umowy o dzieło, pogardliwie i niesłusznie nazywane przez związkowców „umowami śmieciowymi". Związkowcy nie potrafią natomiast w sposób  przekonujący wyjaśnić dlaczego mali polscy przedsiębiorcy powinni być obarczani ciężarem opieki nad pracownikami w takim samym zakresie jak np. wielkie firmy zbudowane przez międzynarodowy kapitał. Przecież mały przedsiębiorca często dysponuje niewielkimi oszczędnościami, porównywalnymi z oszczędnościami swoich pracowników, a w przeciwieństwie do tych pracowników nie boi się tymi oszczędnościami zaryzykować, tworząc innym miejsca wykonywania działalności zarobkowej. To przedsiębiorca jest też obciążony absurdalnymi biurokratycznymi obowiązkami, np. wysyłania do urzędów po kilka deklaracji w sprawach, w których spokojnie wystarczyłaby jedna deklaracja, czy do posługiwania się niezliczoną ilością numerów (PESEL, NIP, REGON), kiedy spokojnie wystarczyłby jeden numer ewidencyjny. I - co szczególnie bulwersujące – jest zmuszany do ciągłego podawania tych numerów różnym urzędom, podczas kiedy powinny być one podane jeden raz, a następnie figurować w zintegrowanej bazie informatycznej administracji publicznej i być dostępne za jednym kliknięciem dla każdego urzędu. W Polsce w najlepsze panuje natomiast nadal XIX-wieczna mentalność urzędnicza, może tylko panie w okienkach są czasem miłe, jeśli ktoś im kazał.

W tym samym natomiast czasie, gdy gospodarka wymaga od polityków natychmiastowych działań, zajmują się oni szeregiem tematów zastępczych, począwszy od kwestii światopoglądowych, w których osiągnięcie jakiegokolwiek konsensusu nie jest możliwe, a skończywszy na tzw. zmianach klimatycznych. Walka Unii Europejskiej ze zmianami klimatu jest w istocie walką ze wzrostem gospodarczym Państw Członkowskich i przybliża niestety upadek idei europejskiej, przesiąknięta jest bowiem lewicową utopijną ideologią. Utopijne ideologie kończyły się zaś zawsze tak samo. Walka ta jest przy tym nieskuteczna, bo sama UE odpowiada jedynie za 13% emisji gazów, które miałyby odpowiadać za negatywne zmiany klimatyczne na całym świecie, zaś pozostałe podmioty polityki międzynarodowej ani myślą redukować jakichkolwiek emisji kosztem własnego rozwoju gospodarczego. Te podmioty (np. USA, Chiny) są w związku z tym w swojej polityce po prostu racjonalne, bo pozostaje im tylko czekać aż Europa w idealistycznej walce z wiatrakami straci ostatecznie swoją konkurencyjność.

Reasumując, należy stwierdzić, że nie wolno bagatelizować obecnego kryzysu gospodarczego – będzie on trwał jeszcze wiele lat, a w najlepszym razie czeka nas dekada stagnacji gospodarczej i dryfowania gospodarki. W Polsce koniecznych reform nie widać, a Europa nie ma do nich dostatecznych narzędzi ani woli politycznej, a często pewne tendencje idą w niewłaściwym kierunku. Dochodzi też do tego brak wizji przyszłości Europy jako całości. Pozostaje więc mieć nadzieję, że elity opiniotwórcze podejmą wysiłek zdiagnozowania obecnej sytuacji i znalezienia recept.

Maciej Marek Kamiński, adwokat, członek Izby Adwokackiej w Warszawie, absolwent WPiA UW oraz SGH

„W Polsce koniecznych reform nie widać, a Europa nie ma do nich dostatecznych narzędzi ani woli politycznej, a często pewne tendencje idą w niewłaściwym kierunku. Niestety zarówno krajowy jak i europejski prawodawca ma tendencję do nadmiernej regulacji przepisami prawnymi niektórych gałęzi gospodarki. Dochodzi też do tego brak wizji przyszłości Europy jako całości. Pozostaje mieć nadzieję, że elity opiniotwórcze podejmą wysiłek zdiagnozowania obecnej sytuacji i znalezienia recept" – pisze adwokat Maciej Marek Kamiński

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi