Pan Jastrzębski podejmuje się obrony praw właścicielskich i zapowiada, że Unia stać będzie na ich straży. Nie jest to potrzebne, bowiem prawo własności i wymóg słusznego odszkodowania ma silniejszych obrońców – konstytucję i wiele ustaw. Mija się natomiast z prawdą, że ktoś przy tym majsterkuje. Nie ma takich propozycji, a preambuła projektowanego kodeksu urbanistyczno-budowlanego podkreśla, że „(...) stoi na gruncie poszanowania zasad demokratycznego państwa prawnego, w tym konstytucyjnie chronionego prawa własności (...)".
Pan Jastrzębski słusznie krytykuje ustawę z 2003 r., jest szkodliwa, zdumiewa natomiast stwierdzenie, że działam w interesie deweloperów – w ich interesie działa każdy, kto chroni obecne status quo i żąda wolności zabudowy, tak jak pan pełnomocnik PUWN.
Trafny jest zarzut, że angażuję się w reformę planowania przestrzennego. Jednak nie urbaniści i samorządy lokalne czy Unia będą decydować o przebudowie systemu gospodarki przestrzennej, przewidziała to już uchwalona przez rząd i Sejm „Koncepcja przestrzennego zagospodarowania kraju 2030". Przypuszczam, że pan pełnomocnik tego dokumentu nie zna, więc kilka fragmentów zacytuję:
„Konieczne jest zasadnicze poszerzenie obligatoryjności planowania i przyjęcie zasady monopolu planistycznego państwa (rządu i samorządów lokalnych)".
„(...) szacuje się, że zewnętrzne koszty społeczne chaosu przestrzennego związane z rozlewaniem się miast w Polsce są o 30 proc. większe w stosunku do kosztów rozlewania się miast w krajach Europy Zachodniej (...). Bez zasadniczej zmiany ekonomicznych warunków gospodarowania przestrzenią i uzdrowienia systemu planowania (...) gminny oraz krajowy system finansowy nie będą w stanie finansować, irracjonalnych pod względem przestrzennym, ilościowych wymagań wobec infrastruktur".