Reklama

Domagalski: Nieosądzenie Jaruzelskiego to cień nad III RP

Demokratyczna Polska i jej wymiar sprawiedliwości długo będą się tłumaczyć, dlaczego nie osądziły gen. Jaruzelskiego. Ten cień przeżyje jego śmierć.

Publikacja: 27.05.2014 15:26

Marek Domagalski

Marek Domagalski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

W wolnej Polsce próbowano osądzić go w lutym 1992 r. Sejm uznał stan wojenny za nielegalny i powołał komisję do zbadania jego przebiegu i skutków. Następny parlament (z przewagą SLD–PSL) nie kontynuował jednak prac, z kolei w 1996 r. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej uznała, że wprowadzenie stanu wojennego było wyższą koniecznością.

Dopiero w 2007 r. Instytut Pamięci Narodowej z Katowic skierował do sądu akt oskarżenia wobec dziewięciu członków władz stanu wojennego. Głównym oskarżonym był oczywiście gen. Jaruzelski (groziło mu do dziesięciu lat więzienia), jednak w 2011 r. sąd wyłączył go z tego procesu ze względu na problemy zdrowotne. Na salę rozpraw już nie wrócił, chociaż np. w lecie 2013 r. uczestniczył w obchodach swoich 90. urodzin w jednym z hoteli. Został też wyłączony z procesu o zabójstwo robotników Wybrzeża w 1970 r. (za co groziło mu dożywocie).

Z prawami natury nie ma dyskusji, wiadomo było, że generał kiedyś zapadnie na zdrowiu, że nie będzie żył wiecznie. Jego śmierć kończy proces karny, nie znosi jednak pytań, dlaczego przez kilkanaście lat nie został osądzony. Dlaczego demokratyczne państwo prawa – czym się chlubi III RP – nie osądziła szefa komunistycznej dyktatury? Wielu wskazuje na jego zasługi, zwłaszcza przy rozmontowywaniu reżimu, ale to mogłoby łagodzić karę albo uzasadniać zastosowanie prawa łaski. Pytanie pozostaje. Nowa władza wybrała fałszywą drogę w życiu publicznym Polski. Formalnie nie ustanowiła dla najcięższych przestępstw komunistycznych funkcjonariuszy wyłączeń z odpowiedzialności, formalnie obowiązywała taka sama sprawiedliwość dla gen. Jaruzelskiego jak dla Kowalskiego, ale gołym okiem widać, że była inna.

I nie jest to problem samej sprawy generała, gdyż jej już nie ma. To problem obecnej RP, jej wymiaru sprawiedliwości. Co bowiem może odpowiedzieć na zarzut, że udawała, że go sądzi, że jest sprawiedliwa?

Tak się składa, że w ostatni piątek Sąd Najwyższy utrzymał umorzenie procesu byłego oficera śledczego UB (Tadeusza K.) oskarżonego o czterodobowe przesłuchiwanie więźnia non stop w 1950 r. Powód umorzenia ?– przedawnienie.

Reklama
Reklama

Nawet mnie to nie dziwi. ?I to jest właśnie ten cień.

W wolnej Polsce próbowano osądzić go w lutym 1992 r. Sejm uznał stan wojenny za nielegalny i powołał komisję do zbadania jego przebiegu i skutków. Następny parlament (z przewagą SLD–PSL) nie kontynuował jednak prac, z kolei w 1996 r. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej uznała, że wprowadzenie stanu wojennego było wyższą koniecznością.

Dopiero w 2007 r. Instytut Pamięci Narodowej z Katowic skierował do sądu akt oskarżenia wobec dziewięciu członków władz stanu wojennego. Głównym oskarżonym był oczywiście gen. Jaruzelski (groziło mu do dziesięciu lat więzienia), jednak w 2011 r. sąd wyłączył go z tego procesu ze względu na problemy zdrowotne. Na salę rozpraw już nie wrócił, chociaż np. w lecie 2013 r. uczestniczył w obchodach swoich 90. urodzin w jednym z hoteli. Został też wyłączony z procesu o zabójstwo robotników Wybrzeża w 1970 r. (za co groziło mu dożywocie).

Reklama
Opinie Prawne
Paulina Kieszkowska: Ministrze, nie idźmy tą drogą!
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Transparentny jak sędzia TSUE
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: Banki mogą być spokojne
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Rzecznik nie wydaje wyroku, ale warto go słuchać
Opinie Prawne
Grzegorz Sibiga: To weto prezydenta Nawrockiego może przynieść dobry skutek
Reklama
Reklama