Przepisy Konstytucji RP dotyczące składu rządu są nieliczne i dość proste. Rząd składa się z premiera, wicepremierów i ministrów. To wszystko. Przepisy ustawy o Radzie Ministrów dają możliwość powoływania wiceministrów, a dokładniej sekretarzy i podsekretarzy stanu, którzy mają być pomocnikami szefów poszczególnych ministerstw.
Ministrowie kierują określonym działem administracji państwowej lub wykonują zadania wyznaczone im przez premiera. Co wynika z tego przepisu? Jeżeli premier widzi konieczność powierzenia komuś szczególnych zadań, to musi go zaprosić do składu Rady Ministrów. I osobę taką musi powołać prezydent RP. Powstałaby wtedy dość kuriozalna sytuacja: resortem kierowałby minister, a jakąś cząstkę jego obowiązków wyjęto by i powierzono ministrowi pełnomocnikowi do wykonania tych zadań. Każdy przyzna, że to absurd, a ponieważ absurd, to dotychczas żaden z premierów nie zdecydował się na takie posunięcie. Ja uważam, że aktualnie nie ma zadań, których nie mogliby wypełniać ministrowie kierujący resortami.
Prócz ministra ds. zadań specjalnych inny akt prawny, bo ustawa o Radzie Ministrów zna „pełnomocnika rządu do określonych spraw, których przekazanie członkom Rady Ministrów nie jest celowe".
To kolejne kuriozum. Zgodnie z art. 10 ustawy Rada Ministrów może ustanowić takim pełnomocnikiem rządu sekretarza lub podsekretarza stanu, a w szczególnie uzasadnionych wypadkach do zadań o zasięgu regionalnym wojewodę. Powołuje go i odwołuje prezes Rady Ministrów, co nastąpiło tuż przed świętami. Rząd przyjął rozporządzenia o powołaniu dwóch pełnomocników: ds. projektu ustawy o zdrowiu publicznym oraz ds. bezpieczeństwa w szkołach.
Ewa Kopacz podkreśliła, że głównym zadaniem jej rządu jest zapewnienie Polakom bezpieczeństwa w każdym wymiarze, również w szkołach i w opiece zdrowotnej. Nie znam szefa rządu, który takiej deklaracji nie złoży i powie, że na bezpieczeństwie obywateli mu nie zależy.