Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym 29–31 lipca dotyczyła problemu niezwykłej wagi. Miała dać odpowiedź na pytanie o granice ingerencji ustawodawcy w konstytucyjnie chronioną sferę wolnego rynku, autonomię wspólnot obywatelskich, pewności prawa, zaufania do państwa i kilkunastu podobnych wartości konstytucyjnych. Chodziło też o miejsce polskich instytucji finansowych, do których należą spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe na rynku bankowym. SKOK należą do tzw. unii kredytowych, które wspaniale rozwijają się na całym świecie przy wsparciu państw, świadczących usługi oszczędnościowe i kredytowe ludziom niezamożnym, a co ważne, są odporne na globalne kryzysy bankowe.
Źli ludzie ze SKOK i dobry ustawodawca
Od czasu nowelizacji ustawy o SKOK i przyjęcia jej nowej wersji z 19 kwietnia 2013 r. polska opinia publiczna bombardowana jest informacjami, że SKOK, do tego czasu znakomicie funkcjonujące, chcą zniszczyć same siebie, a zwłaszcza zniszczyć je chcą ich założyciele. Uratować SKOK chce zaś dobry ustawodawca, który osiągnął już efekty w postaci likwidacji części systemu SKOK i spowodowania wypłat 3,5 mld zł z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. A obiecuje więcej. Ponieważ w sprawie tej politycy i ekonomiści wydają się mało wiarygodni, oczekiwaliśmy odpowiedzi na zasadnicze pytanie, czy reforma systemu SKOK w tej postaci, skali i przy użyciu tych środków była w ogóle dopuszczalna z punktu widzenia przyjętych w konstytucji zasad działania państwa i systemu gospodarczego.
Na pytanie to mogła paść odpowiedź już wtedy, gdy do Trybunału Konstytucyjnego pierwszą ustawę nowelizującą skierował w marcu 2009 r., w trybie kontroli prewencyjnej, prezydent Kaczyński. Niestety, wycofał ją po objęciu urzędu prezydent Komorowski, a TK mógł uznać za niekonstytucyjne jedynie dwa jej przepisy pozostawione do oceny.
Ponowny wniosek o zbadanie zgodności ustawy z konstytucją złożyła 27 lipca 2012 r. grupa posłów, a po jej obszernej nowelizacji 19 kwietnia, 15 lipca 2013 r. grupa senatorów i 23 lipca 2013 r. grupa posłów. W dniu 20 czerwca 2013 r. kilka przepisów nowelizacji zakwestionował także prezydent Komorowski. Bardzo obszerne, kilkusetstronicowe wnioski poselskie i senatorski zawierają zarzuty naruszenia przez ustawę prawie wszystkich wartości konstytucyjnych, takich jak: zasada ochrony obywateli i ich wspólnot, zasada społecznej gospodarki rynkowej, zasada swobody działalności gospodarczej, zasada ochrony własności prywatnej, zasada ochrony wolności człowieka przed nieuprawnioną ingerencją ustawodawcy, zasada równości wobec prawa i zakaz dyskryminacji, zasada swobody zrzeszania. Wśród zasad z dziedziny mechanizmu działania państwa zarzucono nieproporcjonalne użycie prawa i nadmiar ingerencji administracyjnej, naruszanie praw nabytych, brak dwuinstancyjności postępowania, ograniczenie drogi sądowej i wiele innych wyprowadzonych przez TK z zasady demokratycznego państwa prawnego.
Trzydniowa rozprawa przed TK zakończyła się zaskakująco. Trybunał umorzył postępowanie co do większości zarzutów poselskich i senatorskich z powodu zastrzeżeń „formalnoprawnych". Rozpatrywany w całości wniosek prezydenta także nie znalazł uznania w Trybunale, który opowiedział się za zgodnością z konstytucją kwestionowanych przepisów. W tej sytuacji upowszechniana intensywnie informacja o stwierdzeniu przez TK zgodności ustawy z konstytucją nie jest prawdziwa, jako że odnosi się jedynie do nikłej części podniesionych zarzutów. Zdania odrębne trzech sędziów Trybunału (najdłużej w nim orzekających, kończących właśnie swą kadencję) w osobach Zbigniewa Cieślaka, Marii Gintowt-Jankowicz i Teresy Liszcz, uzasadnione ustnie po ogłoszeniu wyroku, dostarczają materiału do wnikliwszej oceny zasadności umorzenia postępowania i trafności rozstrzygnięć merytorycznych, a nawet zachowania instytucji państwowych w procesie wykonywania ustawy.