Tym razem nie mogę zrzucić na wybory parlamentarne winy za kolejną kompletnie zbędną i niedopracowaną ustawę. Nie potrafię zrozumieć powodu jej przygotowania przez Senat (uchwała z grudnia 2013 r.), przegłosowania przez Sejm i podpisania przez prezydenta Komorowskiego. Chodzi o ustawę z 11 lipca 2014 r. o petycjach. Zaczyna obowiązywać od 6 września 2015 r. Po 40 latach życia poza Polską musiałem zajrzeć do słownika języka polskiego, by upewnić się, czy nie zapomniałem znaczenia niektórych słów.
Żadnych nowości
Do czasu wejścia w życie ustawy o petycjach w kodeksie postępowania administracyjnego znajdował się zapis:
Art. 221 § 1. Zagwarantowane każdemu w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej prawo składania petycji, skarg i wniosków do organów państwowych, organów jednostek samorządu terytorialnego, organów samorządowych jednostek organizacyjnych oraz do organizacji i instytucji społecznych realizowane jest na zasadach określonych przepisami niniejszego działu.
§ 2. Petycje, skargi i wnioski mogą być składane do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej"(...).
Może pojęcie petycji zmieniło się w ostatnich latach? Czytam w „Słowniku języka polskiego" PWN: „petycja: oficjalne pismo, zwykle zbiorowe, zawierające prośbę lub żądanie skierowane do władz lub do osób na wyższym stanowisku". Przy okazji zerknąłem na definicję wniosku: „prośba skierowana do odpowiednich władz dotycząca załatwienia jakiejś sprawy".