Krzysztofem Pietrzykowskim opowiada jak został prawnikiem

Rozmowa z Prof. Krzysztofem Pietrzykowskim, sędzią Sądu Najwyższego

Aktualizacja: 10.10.2015 08:55 Publikacja: 10.10.2015 07:00

Krzysztof Pietrzykowski

Krzysztof Pietrzykowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Rz: Miał pan zostać muzykologiem.

Prof. Krzysztof Pietrzykowski: Rzeczywiście, wybierałem się na muzykologię, ale w końcu zdecydowałem się iść w ślady ojca i wybrałem prawo. Był to raczej wybór z rozsądku niż z pasji. Trudno w wieku kilkunastu lat mieć zamiłowanie do prawa. To muzyka była moją pasją. Nadal, choć pianino stoi w pokoju córki, czasem na nim grywam. Oczywiście nie wszystko pamiętam, ale „Dla Elizy" Beethovena czy sonatę „Księżycową" jeszcze tak.

Pewnie był pan dobrym studentem.

Raczej tak. Otrzymywałem stypendium, a studia ukończyłem z wyróżnieniem.

Czy prowadził pan studenckie życie towarzyskie?

Oczywiście. Poza tym działałem w kole naukowym. Organizowaliśmy wyjazdy i konferencje. Wyjeżdżaliśmy na obozy koła naukowego – w góry i w lasy. Były zajęcia merytoryczne, ale głównie chodziło o zabawę. Koło naukowe prawników było podzielone na sekcje. Ja od razu należałem do sekcji cywilistycznej.

Dość szybko, bo na trzecim roku, zostałem prezesem koła. Byłem na wymianie w Amsterdamie, kiedy wybrano mnie na tę funkcję. Wcześniej oczywiście wyraziłem wstępną zgodę, ale po powrocie zostałem zaskoczony informacją o wyborze. Oprócz działalności w kole miałem też swoje pasje – muzykę i fotografię. Od czasu do czasu domową łazienkę zamieniałem w ciemnię i wywoływałem zdjęcia. Uprzedzałem rodziców, że pod żadnym pozorem nie mogą do niej wchodzić przez dwie godziny.

Kiedy zdecydował się pan zostać na uczelni?

Już na trzecim roku studiów po egzaminie z prawa międzynarodowego prywatnego prof. Jakubowski zaproponował, żebym pisał u niego doktorat. Temat rozprawy doktorskiej poznałem wcześniej niż pracy magisterskiej. Byłem już wtedy umówiony z prof. Dybowskim na asystenturę. Ostatecznie prof. Czachórski zaproponował kompromis. Zostałem asystentem w zakładzie prawa cywilnego u prof. Dybowskiego, ale pracę doktorską pisałem u prof. Jakubowskiego. To był dość nietypowy układ.

Zajmował się pan też polityką.

Mój brat dobrze znał Zbigniewa Bujaka. Uczestniczyłem w zakładaniu partii Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna. Jej liderami byli Bujak i Frasyniuk. Potem działaliśmy w partii, która miała jednego posła – właśnie Zbyszka Bujaka. Był to Ruch Demokratyczno-Społeczny. Wszedł on w skład Unii Pracy, w której byłem przewodniczącym sądu koleżeńskiego. W 1997 r. kandydowałem do Sejmu, niestety, nieskutecznie. Partia nie przekroczyła progu wyborczego. Następnie przystąpiliśmy do Unii Wolności. Przez kilka lat byłem członkiem jej Rady Krajowej. Kiedy doszło do rozłamu w UW, nie mogłem się z tym pogodzić. Zrezygnowałem z polityki. Straciłem wszystkie złudzenia.

Czy nie żałował pan?

Nie. Miałem przecież Sąd Najwyższy. Moja przygoda z SN toczyła się równolegle do działalności politycznej. W 1991 r. zostałem dyrektorem Biura Orzecznictwa, a potem dyrektorem Biura Studiów i Analiz w Sądzie Najwyższym. Byłem nim 15 lat. Później powołano mnie na stanowisko sędziego. Bardzo lubię to pełne wyzwań zajęcie. Mam oczywiście świadomość odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży. Nie zawsze orzeczenia są entuzjastycznie przyjmowane przez doktrynę, ale uważam, że moje się bronią.

—rozmawiała Katarzyna Wójcik

Rz: Miał pan zostać muzykologiem.

Prof. Krzysztof Pietrzykowski: Rzeczywiście, wybierałem się na muzykologię, ale w końcu zdecydowałem się iść w ślady ojca i wybrałem prawo. Był to raczej wybór z rozsądku niż z pasji. Trudno w wieku kilkunastu lat mieć zamiłowanie do prawa. To muzyka była moją pasją. Nadal, choć pianino stoi w pokoju córki, czasem na nim grywam. Oczywiście nie wszystko pamiętam, ale „Dla Elizy" Beethovena czy sonatę „Księżycową" jeszcze tak.

Pozostało 85% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Prawne
Marek Kutarba: Oskładkowanie zleceń w interesie obywateli czy budżetu?
Opinie Prawne
Stykowski, Tarnowska: Jak wyliczyć odszkodowanie za budynek rolniczy?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Dlaczego sprawca śmiertelnego wypadku mógł znowu doprowadzić do tragedii?
Opinie Prawne
Joanna Pietrzak: Czy Poczta Polska jest gotowa na publiczną usługę hybrydową?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Skoro większość ma mieć emeryturę minimalną, to ją zlikwidujmy – i po problemie