Reklama

Ewa Szadkowska: Prawo jako wypadkowa wypadków. Tak nie poprawimy bezpieczeństwa

Naprędce kleconymi nowelizacjami po każdym tragicznym zdarzeniu, które bulwersuje opinię publiczną, nie poprawimy bezpieczeństwa na drogach i nie zdyscyplinujemy polskich kierowców. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar na pewno to wie.

Publikacja: 24.09.2024 04:30

Ewa Szadkowska: Prawo jako wypadkowa wypadków. Tak nie poprawimy bezpieczeństwa

Policja wypadek

Foto: AdobeStock

I znów populizm wygrał z potrzebą chłodnej oceny sytuacji. Po makabrycznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, którego sprawca był pijany i kierował mimo sądowego zakazu siadania za kółkiem, Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że rozważy wprowadzenie nowego typu przestępstwa: zabójstwa drogowego.

O rozprawieniu się z plagą pijanych kierowców Donald Tusk mówił już w 2014 r. Co się wówczas wydarzyło?

Hasło chwyciło, internet się rozgrzał do czerwoności, a rządzący pokazali, że nie zamierzają pobłażać piratom drogowym. Skąd my to znamy? Choćby z 2014 r., gdy po głośnej tragedii w Kamieniu Pomorskim (26-letni mężczyzna, będąc pod wpływem alkoholu i amfetaminy, staranował spacerującą rodzinę, zginęło sześć osób, w tym dziecko) rozprawienie się „z plagą pijanych kierowców” obiecał ówczesny premier Donald Tusk.

Czytaj więcej

Szokujące szczegóły wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Mataczenie „bez precedensu”

Konsekwencją było uchwalenie rok później restrykcyjnej ustawy, przewidującej m.in. zaostrzenie kar oraz możliwość wsadzania za kraty ludzi, którzy jeżdżą bez uprawnień. To wtedy też zobowiązano sędziów do nakładania na piratów kar finansowych, czyli tzw. nawiązek. Na pieniądzach tych upasł się później Fundusz Sprawiedliwości, a ofiary przestępstw, w tym poszkodowani w wypadkach, jak dziś wiemy m.in. z raportów Najwyższej Izby Kontroli, jakoś specjalnie na zmianach nie skorzystały.

Konfiskata aut, czyli interwencja Mateusza Morawieckiego

Nowe surowe prawo nie zapobiegło też kolejnym dramatom na drogach, choćby temu, jaki rozegrał się w 2021 r. pod Stalową Wolą. Pijany 39-latek, kierujący mimo braku prawa jazdy, uderzył w auto, którym jechało małżeństwo z malutkim synkiem. Tylko chłopczyk przeżył, a poruszony tym nieszczęściem premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, a jakże, zaostrzenie przepisów. Skutek? Ustawa o konfiskacie pojazdów pijanym kierowcom, której rozwiązania zdaniem wielu ekspertów przynoszą więcej szkód niż pożytku.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Konfiskata aut nietrzeźwych kierowców. Niedopracowany projekt zmian

Rządzący wciąż nie mogą (albo nie chcą) przyswoić dość oczywistej prawdy, że samo zaostrzanie prawa nie przyniesie efektów. Zawsze znajdzie się grupka ludzi, których głupota, brawura czy skłonność do zaglądania do kieliszka doprowadzi do tragedii.

Warto jednak, by ta grupka była jak najmniejsza. A tu potrzebna jest praca u podstaw – lepsze szkolenie przyszłych kierowców (może obowiązkowa wizyta w prosektorium z ofiarą wypadku na stole?), kampania społeczna ograniczająca przyzwolenie na siadanie za kółkiem po alkoholu, więcej kontroli na drogach i lepsze egzekwowanie orzeczonych kar. No, ale to wymaga więcej wysiłku i pieniędzy niż wpis na portalu X, przepchnięcie nowelizacji i otrzepanie rąk.

Czytaj więcej

Zabójstwo drogowe, czyli o jeden krok za daleko? Zamiast wykroczenia usiłowanie zabójstwa

Czytaj więcej

Konfiskata auta za jazdę z zakazem prowadzenia? Konsekwencje śmierci na Trasie Łazienkowskiej
Opinie Prawne
Mariusz Busiło: Sześć grzechów głównych zmian w ustawie o KSC
Opinie Prawne
Marek Kobylański: KSeF, czyli świat nie kończy się na Ministerstwie Finansów
Opinie Prawne
Katarzyna Szymielewicz: Kto obroni wolność słowa w sieci?
Opinie Prawne
Katarzyna Wójcik: Plasterek na ranę czy prawdziwy lek?
Opinie Prawne
Piotr Haiduk, Aleksandra Cyniak: Teoria salda czy „teoria półtorej kondykcji”?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama