Chociaż wrocławski Sąd Apelacyjny, unieważniając dowody uzyskane w drodze kontroli operacyjnej, nie wskazał wprost, że chodzi o Pegasusa, opis całej sprawy, z uwzględnieniem, że było to oprogramowanie izraelskiej firmy, wyraźnie na to wskazuje. Sąd uznał (w sprawie m.in. o nadużycie władzy przez funkcjonariusza publicznego), że stosowanie tego rodzaju technik nie ma podstaw prawnych. Zwrócił też uwagę, jak totalny charakter ma to narzędzie. Daje bowiem służbom nie tylko możliwość pozyskiwania informacji, ale nawet ich kreowania poprzez przejęcie kontroli nad inwigilowanym urządzeniem. W efekcie służby mogą mieć szersze możliwości jego użytkowania niż sam właściciel.
Dlaczego wyrok we wrocławskim Sądzie Apelacyjnym to ważny precedens?
Mimo że wyrok wiąże się tylko z jedną konkretną sprawą, stanowi zarazem poważną krytykę innowacyjnych metod operacyjnych stosowanych przez służby, które nie znajdują precyzyjnego uregulowania w prawie, przez co stają się nielegalne. Przykład używania Pegasusa pokazuje, że sądy przez długi czas podchodziły do sprawy w sposób bezrefleksyjny, traktując programy szpiegujące podobnie jak konwencjonalne środki kontroli operacyjnej. Po wybuchu szeregu afer podsłuchowych teraz zaczyna się to zmieniać.
Czytaj więcej
Jedną z pierwszych wezwanych przed komisję śledczą ds. Pegasusa ma być była premier Beata Szydło. Przesłuchani mają być również: były minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik.
Skutki? Wiele aktów oskarżenia dotyczących spraw z pierwszych stron gazet może runąć wskutek unieważnienia dowodów przestępczych. To poważny cios w działania służb, ale też ważny sygnał, że sprawy wymagają uregulowania na nowo. Z jednej strony po to, aby chronić prawa obywatelskie, nowoczesne środki inwigilacji powinny być stosowane w sposób transparentny pod kontrolą sądu. Z drugiej strony w tym celu, aby owoc pracy służb i prokuratury nie poszedł na marne, a twarde dowody zdobyte przeciwko przestępcom nie były odrzucane, a sprawcy pozostawali bezkarni.
Co dalej z Pegasusem?
Ważnym elementem wyroku we Wrocławiu było zwrócenie uwagi na słabą kontrolę działań operacyjnych służb. To tylko potwierdza od dawna stawiane zarzuty dotyczące fasadowości kontroli sądowej w takich sprawach. Wiele wniosków o inwigilacje jest bowiem akceptowanych z automatu, bez zbadania uzasadnienia i celowości ich zastosowania. To właśnie stało się z czasem przedmiotem nadużyć lub „nieujawniania wszystkiego”. To ważne orzeczenie stawia przed ustawodawcą wyzwanie w postaci interwencji legislacyjnej. W takiej ustawie należałoby precyzyjnie określić zasady użycia kontroli operacyjnej oraz uszczegółowić procedury kontroli nad nią ze strony sądów.