Przestrzegałbym przed zmianami tymczasowymi, pisanymi dla realizacji partykularnych celów politycznych czy dla poklasku grup interesów. W poszukiwaniu dobrych rozwiązań warto sięgnąć do wzorów niektórych obcych systemów prawnych, w których przewidziano mechanizmy zapobiegające kryzysom i paraliżowi sądu konstytucyjnego. Wszelkie zmiany ustawowe (a być może konstytucyjne) powinny dotyczyć przynajmniej tych kwestii, które stały się przyczyną konfliktów związanych z wyborem i orzekaniem z powodu braku odpowiednich przepisów albo ich niejasnej treści. Obok nich warto rozważyć też takie, które usprawnią pracę Trybunału i uniezależnią go od wpływów zmiennych większości politycznych. Dotyczy to np. znanego powszechnie sporu o publikację orzeczeń TK czy o sposób wyboru kandydatów na prezesa tej instytucji.
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego powinni być wybierani przez Sejm. Ten sposób wyboru (podobnie zresztą jak w przypadku członków KRS) daje sędziom demokratyczną legitymację. Pojawiające się czasem pomysły wyboru przez samych sędziów są wręcz szkodliwe dla funkcjonowania państwa demokratycznego. Warto natomiast rozważyć możliwość zgłaszania kandydatów na sędziów TK nie tylko przez grupę posłów lub Prezydium Sejmu, lecz także przez Senat i Prezydenta RP. Nie jestem natomiast zwolennikiem możliwości zgłaszania kandydatur przez korporacje (prawnicze, akademickie itp.) z uwagi na oczywiste związane z tym zagrożenie oligarchizacją instytucji państwa, co obserwowaliśmy przez wiele lat w sądownictwie. Warto też pochylić się nad pomysłem wyboru poprzez odnowienie części składu TK na przykład co pięć lat (lecz z zachowaniem co do zasady – docelowo – 9-letniej kadencji sędziów). Oznaczałoby to, że – przykładowo – co pięć lat Sejm wybierałby jednocześnie trzech sędziów, a w konsekwencji skład Trybunału pozostawałby z założenia z powodu różnych większości parlamentarnych bardziej zróżnicowany światopoglądowo, to zaś uniemożliwiałoby stawianie mu zarzutu o jednostronne upolitycznienie, a na sędziach TK wymuszałoby poszukiwanie rozwiązań koncyliacyjnych oraz pogłębionej merytorycznej argumentacji wydawanych orzeczeń. Można rozważyć wprowadzenie instytucji zastępcy sędziego w razie odnawialnego wyboru grupy sędziów (co wymagałoby zmiany Konstytucji) i – co postulowano w trakcie prac koncepcyjnych nad reformą TK – niezależnego (o statusie równym sędziowskiemu) rzecznika Trybunału, który do każdej sprawy przygotowywałby opinie prawne, co mogłoby usprawnić postępowania bez konieczności każdorazowego długotrwałego oczekiwania na stanowiska uczestników postępowań.
Konieczne jest w świetle dotychczasowych doświadczeń przesądzenie z uwzględnieniem dorobku orzeczniczego samego TK tego, jak i kiedy następuje objęcie urzędu sędziego, od kiedy biegnie kadencja (wybór, zaprzysiężenie, objęcie urzędu) oraz na jak długo przed upływem kadencji można zgłaszać kandydatów na uwalniające się miejsce.
Aby unikać wyboru osób szczególnie kontrowersyjnych (na przykład ewidentnie niespełniających konstytucyjnego wymagania wyróżniania się wiedzą prawniczą albo aktywnych wyrazistych postaci świata polityki) można rozważyć wybór sędziego TK przez Sejm większością kwalifikowaną 2/3 głosów. Wówczas trzeba jednak liczyć się z tym, że większość taka może okazać się nieosiągalna, co uniemożliwi skuteczny wybór (tak jak obecnie w przypadku Trybunału Konstytucyjnego Turyngii). Atrakcyjność tego rozwiązania z pewnością polega zaś na tym, że zainteresowane stronnictwa musiałyby uzgodnić kandydatury bardziej „koncyliacyjne”.
Możliwość przejściowego stanu nieobsadzenia stanowiska sędziego prowadzi z kolei do pytania o składy. Konstytucja nie precyzuje, czy i jakie dopuszczalne są składy inne niż 15-osobowy. W przeszłości prowadzono już dyskusję nad tym, czy w ogóle Trybunał może w związku z tym orzekać w innym składzie niż „pełny”.
Obecne rozwiązanie ustawowe dotyczące składów jest co do zasady prawidłowe. Zakłada, że nie każda sprawa wymaga pełnego składu, oraz, że nie zawsze możliwe jest „skompletowanie” wszystkich sędziów (np. z powodu długotrwałej choroby). Jednak rozwiązanie to nie powinno pozostać na poziomie regulacji ustawowej, lecz znaleźć się w przepisach konstytucyjnych, zaś sam pełny skład powinien być wyznaczany wyjątkowo do spraw szczególnych. Także ten problem jest od początku kryzysu konstytucyjnego jednym z kluczowych. Można jednak rozważyć, czy składy inne niż pełny nie powinny orzekać w razie uznania niekonstytucyjności normy ustawowej jednogłośnie bądź kwalifikowaną większością głosów.