Marek Isański: Zbudujmy wreszcie społeczeństwo obywatelskie

Łatwo odradzający się populizm to największe niebezpieczeństwo dla Polskiej młodej, czyli słabej demokracji. Najskuteczniejszą przed nim ochroną jest społeczeństwo obywatelskie, czyli świadomi swych praw, odpowiedzialni obywatele. Całkowicie błędne jest powszechne przekonanie, że już takim społeczeństwem jesteśmy.

Publikacja: 06.09.2022 11:54

Marek Isański: Zbudujmy wreszcie społeczeństwo obywatelskie

Foto: AdobeStock

Społeczeństwo obywatelskie to nie tylko możliwość założenia w zasadzie dowolnej partii politycznej, czy NGO. To przede wszystkim pewność każdego obywatela, że jego prawa nie będą łamane przez władzę, a gdy do tego dojdzie, to skutecznie ochroni go sąd. Dlatego społeczeństwo obywatelskie jest jedynym skutecznym zabezpieczeniem przed nieustającym odradzaniem się wszelkich populizmów.

W Polsce to sądy administracyjne, a nie powszechne, w zdecydowanej większości spraw mają bronić obywateli, ich praw, przez organami państwa. Stan tego sądownictwa decyduje o tym czy zbudowaliśmy społeczeństwo obywatelskie.

Czytaj więcej

Jacek Trela: Społeczeństwo obywatelskie pod kontrolą

Zadaniem tego sądu jest z jednej strony patrzenie na ręce władzy ustawodawczej, aby nie uchwalała przepisów naruszających konstytucyjne zasady i prawa. Z drugiej zaś jest ochrona praw obywateli przed naturalną skłonnością każdej administracji do nadużywania swej władzy. Gdy sąd nie wykonuje tych zadań, to nie ma szans na budowę społeczeństwa obywatelskiego. Władza bowiem, uchwala prawo coraz gorszej jakości, bo nic jej nie zmusza do rzetelnej pracy. Podkreślenia wymaga, że w sposób oczywisty zadowolona jest z tego administracja, bo jej władza rośnie kosztem praw obywateli. W takiej sytuacji obywatele tracą zaufanie do własnego państwa, bo pozbawieni są ochrony swych praw, a administracja nadużywa uprawnień. Nie są znane w historii cywilizacji przykłady budowy państw demokratycznych, w których obywatele nie mieli zaufania do administracji i sądów. Taka sytuacja stwarza warunki do łatwego zdobywania poparcia społecznego przez populistów. Tak też stało się w Polsce w 2015 roku.

Sądy administracyjne nie tylko nie wykonują tego co powinny, bo powszechna jest - niestety prawdziwa - opinia, że niezwykle często, zamiast chronić praw obywateli, firmują działania administracji. Dzieje się tak, gdy orzecznictwo pozbawia obywateli ich konkretnych praw zagwarantowanych w ustawach. Począwszy od – z pozoru drobnego, ale bardzo istotnego -prawa do zapoznania z materiałem przed wydaniem decyzji, a kończąc na prawie do zapłacenia jedynie takiego podatku jaki wynika z ustawy. Dla potwierdzenia pozbawienia podatnika prawa do zapoznania z materiałem NSA wydał nawet w 2005 roku uchwałę FPS 6/04 i nie wycofał się z niej, pomimo podpisania ponad 10 lat temu przez Rzeczpospolitą Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej, z którą jest sprzeczna.

Prawo do zapłacenia jedynie podatku wynikającego z ustawy, zagwarantowane jest w Konstytucji i Ordynacji podatkowej. Odebrały je sądy min. stojąc na stanowisku, że w sytuacji, gdy orzecznictwo w danej sprawie jest rozbieżne to nie ma podstaw do stwierdzenia nieważności decyzji, bo nie może być mowy o rażącym naruszeniu prawa. Podczas gdy rozbieżność orzecznictwa w sprawach podatkowych jest niedopuszczalna (!), bo podatki są obiektywne. Albo podatek od danego zdarzenia jest albo go nie ma.

Przyczyny, zaś rozbieżności mogą być tylko dwie. Jedna to brak reakcji sądów administracyjnych na funkcjonowanie złych, bo wieloznacznych przepisów, czego dowodem jest to, że nawet najwyższej klasy specjaliści jakimi są sędziowie, dokonują ich różnej interpretacji. Obowiązkiem sądu jest nieprzyzwalanie administracji na nakładanie podatków na podstawie wieloznacznych przepisów, bo przepisy te nie spełniają konstytucyjnego wymogu określoności. Konsekwencją jest utrata majątku przez obywateli.     

Drugą przyczyną rozbieżności orzeczniczej jest lakoniczne odnoszenie się do argumentów zawartych w skargach, a w rzeczywistości firmowanie działania administracji, bo zaskarżona decyzja zawsze ma jakieś uzasadnienie i najprościej jest napisać, że jest ono słuszne. Większość obywateli po prostu nie rozumie czemu ich przegrali, bo sąd w uzasadnieniu powtórzył stanowisko organu, z którym się przecież idąc do sądu nie zgadzali.  

Dużo poważniejszą i niestety częstą, konsekwencją tego sądowego zwyczaju, nie odnoszenia się do zarzutów skarg, jest doprowadzanie do jednolitej, ale błędnej linii orzeczniczej. Tak było przez 7 lat z ulgowiczami meldunkowymi; tak było przez ponad 15 lat z przyzwalaniem na pozbawienie obywateli prawa do przedawnienia, bo linia orzecznicza, bez żadnej podstawy prawnej, uznawała, że nawet nielegalna egzekucja, wywołuje skutek w postaci przerwania biegu przedawnienia; tak było przez ponad 10 lat przyzwalaniem na bezpodstawne wszczynanie postępowań karnych skarbowych tylko i wyłącznie w celu zawieszenia biegu przedawnienia. Przykładów jest o wiele więcej.

W wielu sprawach było nawet tak, że aby zmienić jednolicie błędną linie orzeczniczą ustawodawca zmuszony był do zmiany prawa. W sprawach niezwykle ważnych dla wszystkich zwykłych obywateli do dziś funkcjonują niezgodne z zasadami prawa i niesprawiedliwe, ale jednolite linie orzecznicze. Przykładów znowu jest wiele, wśród nich najbardziej jaskrawy to opodatkowanie podatkiem dochodowym prywatnego zbycia mieszkań nabytych w spadku lub darowiźnie, w sytuacji, gdy obywatel żadnego dochodu nie uzyskał.             

Dlatego obywatele wiedzą, że ich prawa zapisane w Konstytucji i ustawach niewiele znaczą. Natomiast urzędnikom wolno w zasadzie wszystko. Nie ma przedsiębiorcy, który byłby pewien, że nawet jak rozlicza się z fiskusem najsumienniej jak tylko potrafi i nawet gdy korzysta z wybitnych doradców podatkowych, to urzędnik nie zakwestionuje jego deklaracji. Co może zrujnować jego majątek, firmę, życie, rodzinę. Wszyscy obywatele w sporach z administracją są na - z góry - straconej pozycji. Ciągle nie mają podstaw aby być pewni, że urzędnicy będą działać jedynie na podstawie i w granicach prawa, a sąd obroni ich praw. Bo wiedzą, że droga sądowa to droga przez mękę. Sąd działa niezwykle wolno, a człowiek ma jedno życie i nie chce wielu lat zmarnować na spór z własnym państwem, zwłaszcza gdy wielkie jest prawdopodobieństwo, że - nawet mając rację - ten spór przegra, ponieważ bardzo często sądy, zamiast kontrolować administrację, kontrolują obywatela. Prawo do sądu obywatel musi sobie kupić (!) poprzez najdroższe w Unii Europejskiej wpisy sądowe. Ponadto postępowanie sądowe jest wyjątkowo skomplikowane. Niepotrzebnie dla obywatela, ale jest to wygodne dla administracji i samych sądów.

Oczywiście nie wszyscy Polacy/wyborcy chodzą ze swoimi sprawami/składają skargi do sądu administracyjnego. Nie jest ich jednak wcale tak mało jak mogłoby się wydawać – w bazie orzeczeń jest już ponad 2 mln pozycji. Co oznacza, że w ponad 2 mln razy obywatele szukali w sądzie ochrony swych praw. Przede wszystkim przedmiot wielu z tych sporów  jest kompromitujący dla państwa. Jest niewyobrażalne, aby gdziekolwiek w cywilizowanym świecie zdarzały się patologie sądowe, w postaci trwających wiele lat błędnych linii orzeczniczych w sprawach dotyczących zwykłych obywateli. Podatki, które oni płacą muszą być proste, jednoznaczne i dla nich zrozumiałe. Natomiast sądy administracyjne np. z opodatkowaniem tak prostego zdarzenia jakim jest zamiana mieszkań przez osoby prywatne nie umieją sobie poradzić od lat. Administracja nakłada więc podatki nie na podstawie obowiązującego prawa a na podstawie linii orzeczniczych sądu.

W zgodnej opinii społecznej podejście sądu do skarg obywateli na decyzje podatkowe jest antyobywatelskie i firmujące działania administracji. Nie buduje to zaufania obywateli do tego sądu, czyli nie buduje społeczeństwa obywatelskiego.

To warunki wręcz idealne dla wszelkich populizmów. Wiele jest bowiem ofiar błędów popełnionych przez administrację, sądy czy organy ścigania. Ddy sądownictwo administracyjne nie działa tak jak powinno, to władza swych błędów nie naprawia. Wiele z tych błędów jest przecież firmowanych przez sądy jako działanie zgodne z prawem. Co powoduje powielanie tych błędów wobec tysięcy kolejnych obywateli i powszechny brak zaufania do sądów, do własnego państwa.

Opiniotwórcze grupy, a przede wszystkim przedsiębiorcy, którzy wypracowują majątek państwa, przestają mieć argumenty, aby popierać władzę, gdy ta odrywa się za bardzo od rzeczywistości, gdy udaje, że nie widzi jak wiele szkód powoduje złe orzecznictwo sądów administracyjnych.

Wielką popularność w społeczeństwie zdobywają ci, którzy obiecują naprawę sądownictwa. To „woda na młyn” formacji populistycznych, którym łatwo zdobyć władzę, jeśli takie hasło odpowiednio nagłośnią i dodatkowo obiecają rozdawnictwa pieniędzy z publicznej kasy. Nawet gdy jest ona pusta i państwo na całe pokolenia będzie musiało się z tego powodu zadłużyć. A państwo nie z tektury powinno mieć porządny stan finansów publicznych.

W ten sposób w 2015 roku władzę przejęła Zjednoczona Prawica. Trzeba to nazwać wreszcie po imieniu, to klasyczni populiści, którzy najlepiej potrafią cynicznie manipulować wolą prostego człowieka. Populizm to samo zło, jego najmniejszą wadą jest brak odpowiedzialności za własne słowa. Łatwo im obiecać, że coś się społeczeństwu da niż uczciwie zarobić na ten prezent. Codziennie psują państwo, niczego nie naprawiając. Władzę najprawdopodobniej stracą w najbliższych wyborach, ale jeśli ci którzy wygrają nie spowodują jakościowej zmiany funkcjonowania sądu administracyjnego, aby rozpocząć budowę społeczeństwa obywatelskiego, to władzę utracą i znowu rządzić będą populiści.

Społeczeństwo obywatelskie to nie tylko możliwość założenia w zasadzie dowolnej partii politycznej, czy NGO. To przede wszystkim pewność każdego obywatela, że jego prawa nie będą łamane przez władzę, a gdy do tego dojdzie, to skutecznie ochroni go sąd. Dlatego społeczeństwo obywatelskie jest jedynym skutecznym zabezpieczeniem przed nieustającym odradzaniem się wszelkich populizmów.

W Polsce to sądy administracyjne, a nie powszechne, w zdecydowanej większości spraw mają bronić obywateli, ich praw, przez organami państwa. Stan tego sądownictwa decyduje o tym czy zbudowaliśmy społeczeństwo obywatelskie.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem