Tym sensacyjnym werdyktem sąd przychylił się do decyzji urzędu ds. migrantów, który odmówił 23-letniej Somalijce prawa pobytu w Szwecji w ramach łączenia rodziny. Dlaczego? Kobieta nie przedstawiła dokumentów, które potwierdziłyby jej tożsamość. Dotychczas taki argument niekoniecznie decydowałby o losach przybyszów pragnących się tu osiedlić z najbliższymi członkami rodziny. Nierzadko bowiem w takich przypadkach stosuje się tzw. ulgę dowodową, a tożsamość nie zostaje ustalona, ale „uwiarygodniona".
Somalijka wystąpiła o prawo pobytu i o prawo do pracy cztery lata temu. We wniosku powołała się na fakt, że jej mąż ma szwedzkie obywatelstwo i jest osiedlony w kraju od ponad 20 lat. Kobieta ma z nim córkę.
Urząd ds. migrantów odrzucił jej wniosek, ponieważ Somalijka nie dysponowała paszportem ani żadnym innym dokumentem potwierdzającym, kim jest. Wówczas odwołała się od decyzji do sądu migracyjnego. Ten przyznał jej zezwolenie na pobyt czasowy i pracę oraz „paszport cudzoziemca", który otrzymują osoby niemogące uzyskać go w kraju, którego są obywatelami. Z kolei urząd ds. migrantów zwrócił się do sądu apelacyjnego rozpatrującego sprawy cudzoziemców i stanowiącego najwyższą instancję odwoławczą w tym zakresie. Sąd orzekł, że by być uprawnionym do pobytu w kraju, należy mieć potwierdzoną tożsamość, czego brakowało pozwanej.
Zwrócił też uwagę, że w sumie małżonkowie aspirujący teraz do połączenia rodziny po rozpoczęciu swojej znajomości widywali się tylko parokrotnie i krótko w Etiopii, gdzie mieszkała kobieta. Z tego względu nie można ich zgodnie z prawem o cudzoziemcach traktować jako pary, która utrzymywała wspólne gospodarstwo, zanim mężczyzna przybył do Szwecji. Dlatego zawyrokował, że interes społeczeństwa w kontrolowaniu wjazdu cudzoziemców do kraju i ich pobytu powinien mieć wyższą rangę niż wspólne życie z rodziną w Szwecji. W procesie stwierdzono także brak obiektywnych przesłanek świadczących o tym, że para zamieszkałaby tu razem jako rodzina. Tu sąd odwołał się do prejudykatu Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie Abdulaziz, Cabales i Balkandali przeciwko Wielkiej Brytanii. W tym przypadku chodziło o trzy kobiety, których małżonkom odmówiono prawa osiedlenia się w królestwie w ramach łączenia rodzin. Trybunał Sprawiedliwości odniósł się wówczas do faktu, że konwencja europejska nie obejmuje prawa do rozpoczynania życia w rodzinie w określonym państwie. Nie ma natomiast żadnych barier, by powódki zamieszkały ze swoimi mężami w ich krajach pochodzenia.
Ciekawy wydaje się w brytyjskim procesie przedstawiony przez kobiety zarzut narażania ich na dyskryminację ze względu na płeć i rasę. Trybunał przyznał wszak, że narodowe regulacje oznaczają, że mężczyznom łatwiej sprowadzić rodzinę niż zabiegającym o połączenie z mężami w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii powódkom. To zróżnicowane podejście do sprawy jest jednak uzasadnione koniecznością zapobiegania wzrostowi bezrobocia – argumentował Trybunał. Statystyka bowiem świadczy o tym, że mężczyźni okazują w większym stopniu niż kobiety skłonność do podjęcia pracy. W efekcie zastosowania takich reguł i odmawiania prawa pobytu ponad 5 tys. mężczyzn rocznie ratuje się kilka tysięcy miejsc pracy w Wielkiej Brytanii – skonstatował.