Reklama

Ewa Usowicz o wyroku Trybunału ws. małej ustawy reprywatyzacyjnej

Jak? Albo wypłacić odszkodowania za wszystkie nieruchomości zagrabione byłym właścicielom (choćby tylko w jakimś procencie, na który Polskę stać), albo... nikomu.

Aktualizacja: 28.07.2016 09:06 Publikacja: 28.07.2016 08:32

Ewa Usowicz

Ewa Usowicz

Foto: rp.pl

W przeciwnym razie państwo nadal będzie kombinować z małymi bądź większymi reprywatyzacjami. Ustawa nazywana małą reprywatyzacją została właśnie uznana przez Trybunał za zgodną z konstytucją. To próba „ratowania" Warszawy po 70 latach obowiązywania dekretu Bieruta.

A krajobraz po bitwie wygląda fatalnie – tysiące roszczeń reprywatyzacyjnych i spraw toczących się przed sądami, wieloletnie poszukiwania byłych właścicieli, a dokładnie ich spadkobierców. „Prywatne" chodniki i parki, zwracanie nieruchomości użyteczności publicznej, np. szkół i boisk. No i lokatorzy, wciąż „kupowani" wraz z kamienicami przez tzw. czyścicieli.

Status prawny nieruchomości warszawskich jest tak fatalny, że w zasadzie można sobie wyobrazić, że trzeba będzie za chwilę oddać spadkobiercom byłych właścicieli działek w centrum stolicy Pałac Kultury. Mogą się tacy, bez problemu, „objawić".

Fakty są takie, że tzw. mała reprywatyzacja, choć ratuje Warszawę, odbywa się kosztem byłych właścicieli. Kiedyś odebrano im własność, a teraz w ustawie wskazuje szereg sytuacji, w których miasto może odmówić ustanowienia na ich rzecz użytkowania wieczystego. Jasne, że Warszawy nie stać na odszkodowania dla byłych właścicieli. Tyle że tzw. mała reprywatyzacja stawia ich w o wiele gorszej sytuacji niż właścicieli odzyskujących majątki gdziekolwiek indziej.

Nawet jeśli prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę (przypominam, że jego poprzednik skierował ją do TK przed podpisaniem) albo PiS lub prezydent przygotują własną propozycję (bo nie będą chcieli firmować tej autorstwa Hanny Gronkiewicz-Waltz i senatorów PO), to sprawa będzie „załatwiona" tylko w Warszawie.

Reklama
Reklama

Potrzebne jest rozwiązanie systemowe – albo płacimy (cokolwiek) wszystkim, albo nikomu.

W przeciwnym razie państwo nadal będzie kombinować z małymi bądź większymi reprywatyzacjami. Ustawa nazywana małą reprywatyzacją została właśnie uznana przez Trybunał za zgodną z konstytucją. To próba „ratowania" Warszawy po 70 latach obowiązywania dekretu Bieruta.

A krajobraz po bitwie wygląda fatalnie – tysiące roszczeń reprywatyzacyjnych i spraw toczących się przed sądami, wieloletnie poszukiwania byłych właścicieli, a dokładnie ich spadkobierców. „Prywatne" chodniki i parki, zwracanie nieruchomości użyteczności publicznej, np. szkół i boisk. No i lokatorzy, wciąż „kupowani" wraz z kamienicami przez tzw. czyścicieli.

Reklama
Opinie Prawne
Krzysztof Augustyn: Adwokatura nie może być muzeum paragrafów
Opinie Prawne
Paulina Kieszkowska: Ministrze, nie idźmy tą drogą!
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Transparentny jak sędzia TSUE
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: Banki mogą być spokojne
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Rzecznik nie wydaje wyroku, ale warto go słuchać
Reklama
Reklama