A jeśli internet nie działa? Albo przedsiębiorca jest wiekowy i nie po drodze mu z nowinkami? Albo nie umie? Albo spotka go informatyczne nieszczęście w rodzaju wirusa, awarii dysku, sieci, wszystkiego naraz? Na te pytania jest jedna odpowiedź: to problem przedsiębiorcy i to on będzie sobie musiał z nim poradzić. Na pomoc administracji podatkowej nie ma co liczyć.
Ministerstwo Finansów ma już za sobą niemiłe doświadczenia m.in. z wprowadzaniem e-deklaracji, a ostatnio Jednolitego Pliku Kontrolnego. I konia z rzędem temu, kto w razie kłopotów znajdzie pomoc. Nie satysfakcjonują mnie genialne porady na stronie resortu, że jeśli coś nie działa, to znaczy, że się zepsuło.
Gdy podatnik wykorzystuje własny dom lub mieszkanie na potrzeby działalności gospodarczej i ma internet, fiskus domaga się określenia, w jakiej części jest wykorzystywany na potrzeby prywatne, a w jakiej na firmowe. Żeby przypadkiem nie odliczył za dużo w kosztach podatkowych. A teraz okazuje się, że wszyscy mają być w sieci. To może fiskus zmieni też zdanie i pozwoli odliczać całość wydatków?
Do tego ustawodawca spieszy się ze zmianami. Deklaracje przez internet niektórzy przedsiębiorcy mają składać już od stycznia 2017 r. Wszyscy od 2018 r. Jakoś nie dostrzegam takiej determinacji przy podniesieniu kwoty wolnej od podatku. Zapomniałam! Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ci, którzy siedzą w Sejmie, mają widać inną kwotę wolną.