Reklama

Aleksander Kappes: alternatywne finansowanie służby zdrowia

Komu i dlaczego przeszkadza alternatywne finansowanie służby zdrowia – zastanawia się profesor.

Publikacja: 20.11.2016 08:58

Aleksander Kappes: alternatywne finansowanie służby zdrowia

Impulsem do tej wypowiedzi jest bogate w ostatnim czasie orzecznictwo Sądu Najwyższego dotyczące finansowania dostaw leków, sprzętu medycznego i materiałów medycznych (produkty medyczne), przez zajmujących się tym przedsiębiorców. Temat jednak z pewnością wykracza poza to orzecznictwo i wiąże się z obowiązującym stanem prawnym, który pozostawia sporo do życzenia. Eliminuje bowiem konieczne, a co najmniej użyteczne dla publicznej służby zdrowia metody finansowania świadczonych przez nie usług medycznych.

Stan prawny jest następujący: art. 54 ust. 5 ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (tekst jedn. DzU z 2015 r., poz. 618) stanowi, że czynność prawna mająca na celu zmianę wierzyciela samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej może nastąpić po wyrażeniu zgody przez podmiot tworzący. Zgodnie z ust. 6 tegoż artykułu czynność prawna dokonana z naruszeniem tego zakazu jest nieważna. Nie ulega wątpliwości, że celem tego przepisu jest zapobieżenie „skupywaniu" wierzytelności do publicznych ZOZ. Zjawisko to występowało już w latach 90., a ze względu na odmienny wówczas ustrój takich ZOZ wierzytelności te przez pewien czas mogły służyć np. płaceniu podatków poprzez ich potrącanie. Możliwość taka dawno już znikła. Wykładnia literalna cytowanego przepisu prowadzi do wniosku, że wyłącza on w stosunku do wierzytelności do ZOZ tradycyjny factoring rozumiany jako nabywanie wierzytelności niewymagalnych, a także zwykły przelew.

Finansowanie alternatywne

Teraz ZOZ zamawiają produkty medyczne u dostawców. Dostawcy zawierają umowę z podmiotami finansującymi, gwarantując sobie szybkie uzyskanie należności. Mogą to być m. in. umowy poręczenia, gwarancji (nie mylić z gwarancją bankową), a nawet konsorcjum. W przypadku poręczenia lub gwarancji podmiot finansujący, gdy ZOZ nie zapłaci należności na rzecz dostawcy w terminie, spełnia za niego świadczenie (płaci cenę za dostawę). Nabywa w związku z tym roszczenie zwrotne wobec ZOZ. Inaczej jest w konsorcjum, kiedy to konsorcjant otrzymuje od drugiego uczestnika konsorcjum finansowanie, które nie stanowi zapłaty za dłużnika.

Takie orzecznictwo przeszkadza

Począwszy od wyroku z czerwca 2014 r. orzeczenia, jakie zapadają na tle powołanego przepisu ustawy o działalności leczniczej, przyjmują jego zdecydowanie rozszerzającą wykładnię. Dość powiedzieć, że zakresem art. 54 ust. 5 i 6 objęto poręczenie udzielane przez podmiot finansujący dostawcy dostarczającemu produkty medyczne ZOZ, umowy gwarancyjne zawierane przez takie podmioty, konstrukcję przekazu, a nawet umowę konsorcjum, które tworzy dostawca wraz z finansującym. Orzecznictwo to w swoich uzasadnieniach powołuje się m. in. na konieczność ochrony jednostek publicznej służby zdrowia, by umożliwić im niezakłócone (przez wierzycieli) zaspokajanie potrzeb społecznych w ochronie zdrowia. Wskazana linia orzecznictwa, eliminująca czynności prawne, na podstawie których może się odbywać pozabudżetowe finansowanie publicznych ZOZ, uniemożliwia de facto takie finansowanie.

Z takim podejściem orzecznictwa do finansowania potrzeb publicznych ZOZ nie sposób się zgodzić. Dla publicznych szpitali, co oczywiste, niezbędna jest ciągłość dostaw produktów medycznych, właśnie po to, by w niezakłócony sposób świadczyły one usługi medyczne, a także by podnosiły ich jakość (stąd dostawy nowego sprzętu, np. do diagnostyki). Natomiast kondycja finansowa ZOZ, mówiąc wprost, ich permanentny brak płynności, wywołany z reguły zbyt niskim poziomem „normalnego" finansowania (kontrakty z NFZ) nie pozwala na bieżące regulowanie należności. ZOZ z reguły nie mają też zdolności kredytowej, pozwalające im zaciągać w bankach kredyty na zasadach rynkowych. Z drugiej strony, dostawcy, co oczywiste, nie są instytucjami kredytowymi i za swoje dostawy oczekują w miarę szybkiej zapłaty. Nie mogą sobie pozwolić na wielomiesięczne, a nawet kilkuletnie oczekiwanie. Finansujący może natomiast czekać, mając do tego odpowiednie zasoby finansowe. Po pewnym czasie przystępuje do sądowej windykacji. W toku licznych postępowań sądowych ZOZ bronią się, chcąc uniknąć zapłaty, przestawiając m. in. zarzut nieważności umowy, na podstawie której finansujący stał się ich wierzycielem. Wcześniej jednak chętnie zamawiają produkty medyczne, na których zakup nie mają środków, co można zrozumieć, skoro produkty te są niezbędne do prawidłowego świadczenia usług medycznych.

Reklama
Reklama

Podmioty finansujące – hieny czy dobroczyńcy?

Podmioty finansujące dostawy dla publicznej służby zdrowia doczekały się niezrozumiałej opinii, że czerpią one zyski, wykorzystując trudną sytuację publicznych szpitali. Tym samym, że ich działalność jest co najmniej wątpliwa moralnie. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że podmioty te nie są organizacjami dobroczynnymi, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, której podstawowym celem działania jest poprawa poziomu świadczonych usług medycznych w wybranych obszarach. W rzeczywistości podmioty finansujące nie są ani hienami żerującymi na kłopotach publicznej służby zdrowia, ani ich dobroczyńcami. Są to normalni przedsiębiorcy świadczący usługi finansowe, których działalność nastawiona jest na zysk. Dokładnie tak samo jak banki, których co do zasady nikt rozsądny nie uważa się czerpiące niegodziwe zyski z cudzej biedy. Działalność podmiotów finansujących nie ma też nic wspólnego z lichwą – oprocentowanie zaangażowanego kapitału jest często poniżej odsetek ustawowych, nie mówiąc już o maksymalnych. Jednocześnie ponoszą znacznie większe ryzyko niż banki (z założenia finansują one ZOZ, które co najmniej miałyby kłopoty z pozyskaniem kredytu). Finansują one (de facto) podmioty nieposiadające (z reguły) zdolności kredytowej i bez możliwości uzyskania zabezpieczenia.

Ochrona czy większe problemy?

Wskazane orzecznictwo, eliminując możliwość pozabudżetowego finansowania publicznej służby zdrowia, stosuje rozszerzającą wykładnię art. 54 ustawy o działalności leczniczej w celu ochrony publicznych ZOZ. Efekt może być dokładnie odwrotny od zamierzonego. ZOZ mogą mieć coraz większe problemy z pozyskiwaniem niezbędnych środków medycznych. Podmioty finansujące, nie mogąc zabezpieczyć swoich interesów (domagać się spłaty), już ograniczają swoje zaangażowanie w finansowanie zakupów ZOZ. Dostawcy pozbawieni zostają gwarancji, że w rozsądnym terminie uzyskają zapłatę za dostarczone produkty. Musi to w konsekwencji prowadzić do pogłębiania trudności publicznych szpitali w pozyskiwaniu niezbędnych produktów medycznych, a tym samym pogorszyć dostępność i jakość świadczonych usług medycznych, z oczywistą szkodą dla pacjentów. Dochodzi do tego jeszcze jeden istotny aspekt. Krajowi dostawcy produktów medycznych, pozbawieni wsparcia finansowego, zanotują co najmniej spadek obrotów. Część z nich być może wypadnie z rynku. Ich miejsce zajmą wielkie międzynarodowe korporacje, dla których długi okres oczekiwania na zapłatę nie będzie stanowił problemu.

Uchylić lub zmienić

Artykuł 54 ustawy o działalności leczniczej prowadzi do skutków odwrotnych niż zamierzone przez ustawodawcę. Zamiast chronić publiczne ZOZ, utrudnia im działalność. Dlatego decydenci, przede wszystkim Ministerstwo Zdrowia, powinno rozważyć celowość uchylenia art. 54 ust. 5 i 6 ustawy o działalności leczniczej lub zmianę tych przepisów na takie, które nie będą uniemożliwiać stosowania wskazanych mechanizmów finansowania. Nie w interesie pomiotów finansujących, tylko w interesie publicznej służby zdrowia. Wymaga to tylko przełamania stereotypów, jakie narosły wokół wskazanych mechanizmów finansowania, a zwłaszcza podmiotów udzielających go.

Autor jest profesorem dr hab. w Katedrze Prawa Gospodarczego i Handlowego Uniwersytetu Łódzkiego i adwokatem w kancelarii KKMP Prawo i Podatki w Łodzi

Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Kompromis legislacyjny czy pozaustawowa konfrontacja?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Panie prezydencie, nie tędy droga
Opinie Prawne
Szymański, Kałęka: Czego karniści oczekują od nowego ministra sprawiedliwości?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Praworządność à rebours
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Koniec swawoli, która psuje wizerunek państwa
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama