Recepta na małą medialną "burzę" przebiega nie po raz pierwszy zresztą według tego samego schematu. Zaraz po tym, jak w tzw. trybie awaryjnym, kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym przejęli sędziowie, wybrani z rekomendacji PiS, a dotychczasowy wiceprezes Stanisław Biernat, uznał wybór nowego prezesa, czyniąc to również w imieniu swoich kolegów, do ataku ruszyli medialni sędziowie powszechni. Z ich wypowiedzi (w TVN24 i "Dzienniku Gazecie Prawnej") może wnioskować, że nie akceptują nowej sytuacji.
Chodzi dopuszczenie do orzekania trójki sędziów, którzy dotychczas byli nieuznawani przez byłego już prezesa Andrzeja Rzeplińskiego.
- Jeżeli w składzie będzie sędzia wybrany na wcześniej obsadzone stanowisko, nie będę honorował takiego wyroku TK - mówił sędzia Waldemar Żurek, z Krajowej Rady Sądownictwa.
- Z ciężkim sercem, ale muszę przyznać, że będę w swojej pracy ignorować te wyroki TK, które zostaną wydane w składzie sprzecznym z ustawą zasadniczą oraz dotychczasowym orzecznictwem sądu konstytucyjnego - w tym samym tonie, zapowiedział prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz. W ten sposób dwie wypowiedzi, wsparte słowami prof. Andrzeja Zolla, zostały zdefiniowane przez media, jako głos całego środowiska, wieszczący nowe zarzewie konfliktu na linii rząd-sędziowie.
A dalej potoczyło się według utartego już schematu.