Rz: Czy Trybunał Konstytucyjny stracił autorytet, stał się sądem politycznym, bo orzekają w nim sędziowie z partyjnej rekomendacji?
Maria Gintowt-Jankowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku: Jeżeli wybór sędziów przez Sejm przesądza, że Trybunał staje się sądem politycznym, to zawsze mieliśmy polityczny TK. Ten sposób wyboru został ustanowiony w konstytucji z 1997 r. i wszyscy kolejni sędziowie byli wybierani przez polityków zasiadających w Sejmie. Upowszechnianie takiego poglądu jest z pewnością szkodliwe, a także krzywdzące. Uprawnienie Sejmu do powoływania organów państwa nie ogranicza się do TK. Obejmuje też, np. rzecznika praw obywatelskich czy prezesa NIK i nie słychać, aby ta część opinii publicznej zabiegała o ich „odpolitycznienie". Nasze rozwiązania, co do zasady, nie odbiegają od przyjętych w innych państwach. Szczegółowe zasady są różne, jednak w każdym z państw, z którymi zazwyczaj się porównujemy, proces pozostaje w gestii rządzących.
Dlaczego upowszechnianie takiego poglądu jest szkodliwe?
Szkodliwe, bo stoi w ostrej sprzeczności z podstawowym, konstytucyjnym wymaganiem, aby sędzia „sprawował swój urząd" w sposób niezawisły. Specyfika pracy sędziego wyraża się właśnie w tym, że jego wiedza, sumienie zawodowe i charakter sprawiają, że orzeka zgodnie z obowiązującym prawem i bezstronnie, tj. niezależnie od zewnętrznych oczekiwań i nacisków, własnych sympatii, uprzedzeń, w tym powiązań. Głoszenie, jakoby ten, kto desygnuje określoną osobę na sędziego TK, decydował o kierunkach jego orzeczeń, w istocie zakłada, że degrengolada zawodów prawniczych jest już powszechna, a to jest nie do przyjęcia. Zarazem jest to twierdzenie krzywdzące byłych i czynnych sędziów TK, których rzetelna praca wyraża się w orzeczeniach prawidłowych, logicznie uzasadnionych, zdaniach odrębnych i postawach godnych tej zaszczytnej funkcji.
Zdania odrębne ważne są w sprawach natury politycznej, np. lustracji.