Nie może organ państwa dezorganizować życia swoim obywatelom, a w tym prowadzącym działalność gospodarczą. Może kontrolować poprawność rozliczeń z budżetem, ale nie może przeciągającymi się w nieskończoność kontrolami paraliżować prowadzenia działalności gospodarczej. Z ogólnych zasad prowadzenia postępowania podatkowego wynika, że ma być prowadzone bez zbędnej zwłoki, wnikliwie i szybko. Ustawowe terminy, jako maksymalne, wydają się racjonalne. I tak zgodnie z art. 139 Ordynacji podatkowej załatwienie sprawy powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a sprawy szczególnie skomplikowanej – nie później niż w ciągu 2 miesięcy.
W rzeczywistości organ się nimi nie przejmuje. Z roku na rok robi to coraz bardziej ostentacyjnie. Zazwyczaj, w dniu upływu ustawowego terminu zakończenia postępowania, zawiadamia podatnika o tym, że nie załatwi sprawy w terminie i przedłuża postępowanie wskazując nowy termin. A jak z tego nowego terminu się nie wywiąże to często znowu przedłuża i wskazuje kolejny nowy. Tak może postępować w zasadzie tak długo jak będzie chciał. Sądy bowiem rozpoznając skargi podatników na przewlekłość akceptują nawet najbardziej lakoniczne uzasadnienia przedłużania postępowania. Choć wydaje się oczywiste, że gdy rzeczywiście jest powód do przedłużenia postępowania to napisanie rzetelnego uzasadnienia przedłużenia postępowania jest zadaniem łatwym. Bardzo trudno jest więc podatnikom wykazać, że organ jest opieszały. „Ulubionym” argumentem przedłużania jest powoływanie się przez organ, jako przyczynę niewydania rozstrzygnięcia w ustawowym terminie, na bliżej nie określoną „niezbędną dalszą analizę materiału dowodowego” lub/oraz „potrzebę dalszego prowadzenia postępowania wyjaśniającego i dowodowego”. Takich uzasadnień nie jest w stanie ocenić nikt, nawet sąd. Zdarza się, że powołując się na takie mocno eufemistyczne argumenty organy wydają decyzję dopiero po upływie wielu miesięcy, a nawet lat. W szczególności dotyczy to postępowań w przedmiocie stwierdzenia nadpłaty, lub postępowania po wyroku sądu administracyjnego, który uchylił niezgodną z prawem decyzję i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Czytaj więcej
Pomyłki są rzeczą ludzką. Pomylić może się funkcjonariusz publiczny, a nawet sądy. Może, na szczęście bardzo rzadko, zostać prawomocnie skazany za morderstwo osoba niewinna przez sądy i to we wszystkich instancjach. Może się też zdarzyć, że zostanie wystawiony akt zgonu na żywego emeryta.
Wydaje się dość oczywiste, że możliwość wręcz dowolnego przedłużania postępowania wynika z braku wyobraźni ustawodawcy. Przepisy o terminach załatwienia sprawy są tak napisane, że w zasadzie niczego podatnikowi nie gwarantują. Dają mu prawo pozorne. Nie stanowi żadnego problemu dla opieszałego urzędnika napisanie zawiadomienia o przedłużeniu, ponieważ w ustawie nie zawarto konkretnych/poddających się kontroli wymogów odnośnie tego co może być okolicznością uzasadniającą przedłużenie postępowania.
Problem można by bardzo łatwo rozwiązać, gdyby przepisy dawały podatnikowi środek prawny umożliwiający wykazanie opieszałości organu, z którego mógłby skorzystać, nie tylko w trakcie postępowania – jak jest obecnie, po również po zakończeniu postępowania przez organ. Mając całość materiału dowodowego postępowania, z decyzją kończącą włącznie, wykazanie czy doszło do opieszałości i na jaką skalę jest stosunkowo proste.