Przecież już Henry Ford twierdził, że „Możesz otrzymać samochód w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny". Chodziło oczywiście o historyczny model T, który początkowo malowano tylko taką farbą. Wiara w siłę koloru, która przyniesie pieniądze, ciągły wzrost obrotów i globalny zasięg podbiła sposób myślenia przedsiębiorców i menedżerów.
Warto sobie uświadomić, że dziś giganty handlowo-produkcyjno-usługowe działają w jedno albo w dwukolorowych kostiumach.
Wystarczy wymienić fioletową czekoladę Milka, telefonie komórkowe: pomarańczowy Orange, angielski czerwony Vodafone, fioletowy Play, rózowy T-Mobile, żółte karteczki samoprzylepne, zółtą pocztę niemiecką, granatowe kosmetyki Nivea, buraczkową firmę cukierniczą „Solidarność", cytrynowy Karcher, ciemnoczerwone szwajcarskie sczyzoryki, fioletowy pokarm dla kotów, brązową firmę transportowa UPS, zółtawy szampan Kraft Foods, i o dziwo – czarny kolor producenta papieru toaletowego. Są też dwukolorowe znaki rozpoznawcze, np. takie ma Red Bull, maszyny rolnicze czy piły silnikowe. Tę listę można kontynuować bez końca.
Kolor jest więc atrakcyjnym znakiem rozpoznawczym, widoczny jest z daleka, użyteczny w działaniach marketingowych, nie zmusza do czytania, ułatwia odróżnianie produktów i usług własnych od tych, które należą do konkurentów. Jest doskonałą podstawą strategii budowania marki. A oto przecież chodzi podczas wiecznego starcia... dobrego i lepszego.
O tym jak przedsiębiorca może uzyskać monopol na konkretny kolor warto przeczytać w tekście Natalii Dydy i Andrzeja Przytuły "Jak przedsiębiorca może uzyskać monopol na konkretny kolor".