Skała: Prokuratura ma dwie przeciwstawne twarze

To był niezwykle trudny rok dla prokuratury. Niefortunny strzał w Poznaniu, afera Amber Gold czy sprawa Alesia Bialackiego skierowały dyskusje o jej dalszej reformie na emocjonalne, a nie merytoryczne tory – ocenia prokurator Jacek Skała.

Publikacja: 08.01.2013 08:28

Red

Ostatnich 12 miesięcy to drugi już rok funkcjonowania prokuratury po reformie rozdzielającej urzędy prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Rok to był niezwykle trudny, zaczęty przez niefortunny strzał w Poznaniu, który zapoczątkował głębszą dyskusję nad potrzebą kontynuowania zmian.

Dyskusja ta toczyła się niestety w cieniu innych wydarzeń, które być może skierowały ją na emocjonalne, a nie merytoryczne tory. Wspomnieć tu można rolę prokuratury przy sprawie Alasia Bielackiego jeszcze z 2011 r, sprawę śmierci Madzi z Sosnowca i wreszcie Amber Gold. Swojego rodzaju egzaminem z niezależności Prokuratora Generalnego była historia pomocy prawnej dla Białorusi, w wyniku której przekazano informacje dotyczące rachunków bankowych jednego z opozycjonistów. Przy okazji tej sprawy okazało się, że rozdzielenie urzędów wyszło na zdrowie Ministrowi Sprawiedliwości. Jeżeli bowiem samobójcza śmierć osoby powiązanej ze sprawą Olewnika doprowadziła do dymisji ministra Ćwiąkalskiego, można przypuszczać, że w kontekście sprawy Alesia Bialackiego ze stanowiskiem musiałby pożegnać się jego następca. Uratował go tak naprawdę rozdział urzędów. Wracając jednak do samej sprawy wydaje się, że Prokuratura powinna być niezależna i apolityczna, a nie realizować politykę zagraniczną rządu. Tymczasem, jeden z polityków stwierdził, że prokuratura otrzymała instrukcje w tej sprawie. Szkopuł w tym, że Premier, ani żaden minister nie może wydawać niezależnej i apolitycznej prokuraturze instrukcji. Instrukcja, w odróżnieniu od międzynarodowej umowy nie źródłem prawa w RP. Wygląda, zatem na to, że prokurator wykonał jedynie postanowienia umowy wiążącej nas z Białorusią, a przecież za jej treść odpowiedzialni są politycy, którzy tak ochoczo i bezkrytycznie przenoszą odpowiedzialność na prokuraturę. Dowodem na to są rozważania dotyczące ewentualnego wypowiedzenia umowy przez stronę polską. W moim przekonaniu w tej sprawie nie doszło do rażącej i oczywistej obrazy przepisu prawa, czy też uchybienia godności urzędu.

Tylko w takiej sytuacji można by wyciągać konsekwencje dyscyplinarne wobec prokuratorów zaangażowanych w realizację wniosku strony białoruskiej. Nikt jednak dotychczas nie odważył się tego głośno i wyraźnie powiedzieć. Nikt nie odważył się również powiedzieć, że o rażącej i oczywistej obrazie przepisu prawa można mówić także wówczas, gdy obowiązująca norma nie została przez organ procesowy zrealizowana. Za jej treść, co należy jeszcze raz podkreślić odpowiada nie sędzia, czy prokurator, ale władza wykonawcza i ustawodawcza. W kontekście całej historii pojawia się pytanie, czy Prokurator Generalny mógł zaprezentować podobny pogląd, wskazując wyraźnie, że sprawa nie jest tak oczywista, jak widzą ją politycy. Otóż byłoby mu niemiernie trudno, gdyż jego pozycja ustrojowa stawia go w sytuacji zależności wobec władzy politycznej. W tym miejscu odnajdujemy odpowiedź na pytanie o to, czy niezależność Prokuratora Generalnego jest faktem, czy też powtarzanym przez autorów reformy mitem. Kolejnym z egzaminów, przynajmniej w oczach opinii publicznej była sprawa tragicznej śmierci Madzi z Sosnowca. Był to jednak egzamin bardziej dla Ministra Gowina, niż dla prokuratury, która wbrew powszechnemu, a kreowanemu przez media odbiorowi zachowała się fachowo. Minister tego egzaminu nie zdał, bo najpierw w rozbrajającą szczerością przyznał, że brakuje mu instrumentów umożliwiających ingerencję w sprawę, a potem zaprezentował projekt ustawy Prawo o prokuraturze, który w tego rodzaju narzędzia dość szczodrze go wyposaża.

Przez ostatnie dwa lata z nieukrywana satysfakcją obserwowałem w medialnych relacjach sytuacje, w których politycy przepytywani przez dziennikarzy na temat śledztw rozkładali bezradnie i z wyraźnym zakłopotaniem ręce odpowiadając, że nic w danej sprawie nie wiedzą, bo nie mają dostępu do akt, a śledztwo prowadzi niezależna prokuratura. Doskonałą ilustracją takiego idealnego z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania prokuratury stanu rzeczy była właśnie wspomniana wypowiedź samego Gowina: „wiele razy, np. przy sprawie Madzi z Sosnowca mówiono mi zrób coś, a ja takiej możliwości nie miałem." Taki stan uznać należy za optymalny, bo doświadczenia przeszłości uczą, że politycy powinni znajdować się jak najdalej od prokuratury. Jak trudno się im z tym pogodzić udowodnił projekt Prawa o prokuraturze wprowadzający do ustawy kilka z pozoru niewinnych instrumentów, opakowanych w pięknie brzmiące hasło wzmożenia demokratycznej, czytaj politycznej, kontroli nad prokuraturą, które na powrót uczynią prokuraturę wygodną, zwłaszcza w medialno-politycznych rozgrywkach zabawkę.

I wreszcie sprawa Amber Gold. Ta z kolei była prawdziwym testem dla Andrzeja Seremeta. Pozwoliła na poznanie poglądów, w jakim modelu powinna funkcjonować prokuratura tak, aby jak najsprawniej realizować swoje zadania. W ogniu krytycznej oceny wyłoniły się dwa zupełnie przeciwstawne obrazy tej instytucji. Jeden z nich, który dominuje na Barskiej, opiera się na bezkrytycznym założeniu, że system, w którym funkcjonuje prokuratura jest niemal doskonały, a jeżeli pojawiły się błędy to odpowiadają ze nie ludzie. Prokuratura Generalna nie raczyła jednak dostrzec, że to właśnie ów system, wtłoczył śledztwo AmberGold na poziom prokuratury rejonowej, w której nigdy nie powinno się znaleźć, a znalazło, podobnie jak setki innych postepowań o równie złożonym charakterze, które były i są prowadzone przez te jednostki. Nie może być zresztą inaczej skoro prokuratury rejonowe prowadzą ponad 99 % wszystkich postępowań w kraju i to rękami zaledwie nieco ponad połowy ogólnej liczby prokuratorów.

Zupełnie przeciwstawny pogląd wyrazili prokuratorzy skupieni wokół związku zawodowego. Zaprezentowaliśmy kompleksową diagnozę niedomagań systemowych, które należy wyeliminować, aby prokuratura była instytucją nowoczesną, racjonalnie wykorzystującą swój potencjał kadrowy do tego, czego oczekuje od niej społeczeństwo, czyli mówiąc w uproszczeniu do zapewnienia mu bezpieczeństwa prawnego, głównie związanego z działalnością przestępczą. Do toczącej się dyskusji dołączył Minister Sprawiedliwości, który przedstawił projekt nowej Ustawy o prokuraturze. Zawiera on szereg wad, o których nie miejsce szerzej się tu rozwodzić, dotyczących głównie sfery kontroli politycznej. Co jednak istotne u podstaw tego projektu legła słuszna diagnoza. Jest to diagnoza o niewydolności systemu, który należy poddać gruntownym zmianom tak, aby skutecznie zabezpieczyć obywateli przed działalnością podobną do uskutecznianej przez Marcina P. Diagnoza ta została postawiona w niezwykle ważnym momencie. Nie jest, bowiem tajemnicą, że ruszyły prace nad nowelizacją KPK, która przewiduje wprowadzenie w polskim procesie karnym modelu z przeważającymi elementami kontradyktoryjności, w miejsce dziś dominującej inkwizycyjności. Projekt ten, idący jeżeli chodzi o założenia w słusznym kierunku, każe postawić pytanie, czy dziś funkcjonujący model prokuratury jest wystarczający dla zabezpieczenia sprawnego funkcjonowania kontradyktoryjnego procesu karnego.

Bardzo chętnie wejdę w polemikę z tym, kto uważa, że taka jak obecna struktura prokuratury „wytrzyma" jego wprowadzenie. Z całą stanowczością podkreślić należy, iż tak się nie stanie. Wprowadzenie przy obecnej organizacji prokuratury, w której prawie 40 procent prokuratorów nie prowadzi śledztw, kontradyktoryjnego procesu, doprowadzi do paraliżu, a w konsekwencji wydłużenia postępowań i to wbrew deklaracjom o ich przyspieszeniu o 1/3. Dlatego niezbędnym wydaje się postawienie drugiego pytania. Co należy zrobić, aby struktura prokuratury stała się kompatybilna z nowym modelem procedury karnej.

Z zaniepokojeniem stwierdzić należy, że odpowiedzi na to pytanie brak jest na Barskiej, która chyba naiwnie sądzi, że jakoś to będzie. Pozytywnym zaskoczeniem jest w tej sytuacji stanowisko Ministerstwa poszukującego rozwiązań dostosowujących strukturę prokuratury do nowych wyzwań. Pierwszym z nich jest wprowadzenie obowiązkowego referatu dla każdego prokuratora. Od lat podkreślaliśmy, iż w prokuraturze powinna obowiązywać zasada zbliżona do reguł, którymi rządzi się sądownictwo, gdzie każdy sędzia, w tym sędzia funkcyjny, prowadzi własny referat orzeczniczy. Rozwiązanie to spotkało się ze znacznym oporem materii. Dlatego jednym z życzeń, które należy złożyć ministrowi Gowinowi u progu 2013 r. jest wytrwałość w tym postanowieniu niezależnie od tego, jak silny będzie sprzeciw. Kolejnym z proponowanych rozwiązań jest określenie właściwości przedmiotowej prokuratur okręgowych do prowadzenia kilku, enumeratywnie wyliczonych kategorii spraw, będących w istocie najczęściej poważnymi przestępstwami gospodarczymi. Za nowym ujęciem właściwości rzeczowej prokuratur okręgowych powinno pójść również podobne rozwiązanie na poziomie prokuratur apelacyjnych. W przeciwnym razie zasada obowiązkowego referatu na tym szczeblu pozostanie fikcją. Aby poprawić ten i inne błędy w przedłożonym przez rząd projekcie potrzebna jest dalsza dyskusja o reformie prokuratury w 2013 r. W jej toku nie można tracić z pola widzenia wydarzeń takich jak Amber Gold, które obnażyły niedomagania systemowe.

Dyskusji tej towarzyszyć powinno budowanie rzeczywistego obrazu pracy kilku tysięcy prokuratorów, którzy w 95 procentach spraw kierowanych do sądu uzyskują wyroki skazujące. Gdy powiedziałem o tym jednemu z oglądających co tydzień popularny program Państwo w państwie, ze zdziwieniem stwierdził, iż żył w przekonaniu o odwrotności tych proporcji.

Autor jest wiceprzewodniczącym Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP

Ostatnich 12 miesięcy to drugi już rok funkcjonowania prokuratury po reformie rozdzielającej urzędy prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Rok to był niezwykle trudny, zaczęty przez niefortunny strzał w Poznaniu, który zapoczątkował głębszą dyskusję nad potrzebą kontynuowania zmian.

Dyskusja ta toczyła się niestety w cieniu innych wydarzeń, które być może skierowały ją na emocjonalne, a nie merytoryczne tory. Wspomnieć tu można rolę prokuratury przy sprawie Alasia Bielackiego jeszcze z 2011 r, sprawę śmierci Madzi z Sosnowca i wreszcie Amber Gold. Swojego rodzaju egzaminem z niezależności Prokuratora Generalnego była historia pomocy prawnej dla Białorusi, w wyniku której przekazano informacje dotyczące rachunków bankowych jednego z opozycjonistów. Przy okazji tej sprawy okazało się, że rozdzielenie urzędów wyszło na zdrowie Ministrowi Sprawiedliwości. Jeżeli bowiem samobójcza śmierć osoby powiązanej ze sprawą Olewnika doprowadziła do dymisji ministra Ćwiąkalskiego, można przypuszczać, że w kontekście sprawy Alesia Bialackiego ze stanowiskiem musiałby pożegnać się jego następca. Uratował go tak naprawdę rozdział urzędów. Wracając jednak do samej sprawy wydaje się, że Prokuratura powinna być niezależna i apolityczna, a nie realizować politykę zagraniczną rządu. Tymczasem, jeden z polityków stwierdził, że prokuratura otrzymała instrukcje w tej sprawie. Szkopuł w tym, że Premier, ani żaden minister nie może wydawać niezależnej i apolitycznej prokuraturze instrukcji. Instrukcja, w odróżnieniu od międzynarodowej umowy nie źródłem prawa w RP. Wygląda, zatem na to, że prokurator wykonał jedynie postanowienia umowy wiążącej nas z Białorusią, a przecież za jej treść odpowiedzialni są politycy, którzy tak ochoczo i bezkrytycznie przenoszą odpowiedzialność na prokuraturę. Dowodem na to są rozważania dotyczące ewentualnego wypowiedzenia umowy przez stronę polską. W moim przekonaniu w tej sprawie nie doszło do rażącej i oczywistej obrazy przepisu prawa, czy też uchybienia godności urzędu.

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego