Trzymanie pieniędzy na lokacie już dawno przestało być opłacalne. Nie dziwi więc, że coraz więcej osób wolne środki decyduje się zainwestować w mieszkanie na wynajem. Problemy zaczynają się, gdy przychodzi do płacenia podatku. Nie ma bowiem gwarancji, że wybranego sposobu rozliczenia fiskus za jakiś czas nie zakwestionuje i nie zażąda dopłaty. Jak to możliwe? Po prostu. Zyski z najmu można potraktować na dwa sposoby: jako najem prywatny (i wtedy zapłacić ryczałt według stawek 8,5 proc. lub 12,5 proc. – w zależności od tego, ile zarobiliśmy) albo jako działalność gospodarczą (tu stawka wynosi 18 lub 32 proc.).
Gdzie jest granica? Tego nie wie nawet sam fiskus. To, co raz jest dla niego działalnością gospodarczą, innym razem może się okazać zwykłym najmem. Co ciekawe, nie zależy to od liczby wynajmowanych mieszkań. Z niektórych interpretacji wynika, że wystarczy jedno i już jest się przedsiębiorcą. W innych fiskus twierdzi, że wynajem kilku mieszkań można rozliczać ryczałtem. Bez znaczenia jest również, czy chodzi o najem krótkoterminowy czy długoterminowy, a także pogoda za oknem.
Przykład najmu to jeden z wielu. Trudno zliczyć, ileż to razy i w jakich sprawach fiskus zmieniał zdanie. Były przecież sprzeczne interpretacje dotyczące 50-proc. kosztów uzyskania przychodów. Najpierw urzędnicy twierdzili, że pracownik może z nich korzystać bez specjalnych ograniczeń. Potem zmienili zdanie na tak restrykcyjne, że prawie nikt nie mógł ich rozliczać. Po jakimś czasie znów nabrali życzliwości dla podatników. Dużo zamieszania było również z rozliczaniem noclegów osób wysyłanych w teren, np. zleceniobiorców. Raz fiskus twierdził, że trzeba im naliczać podatek, potem – że nie trzeba. Konia z rzędem temu, kto powie, jak trzeba się zachować!
Wiem, że obowiązkiem podatnika jest płacić podatki i się nie dziwić. Mimo to się dziwię. Nie tyle urzędnikom, ile ministrowi finansów. Jest przecież przepis, który pozwala mu w razie dużych rozbieżności (a przy najmie widać je jak na dłoni) wydać interpretację ogólną. Tak by raz na zawsze podatnicy wiedzieli, co mają robić. Bo ruletka to fajna gra. Ale tylko wtedy, gdy się wygrywa.
Czytaj też: Fiskus nie może zdecydować, jak rozliczać zyski z najmu