Można wręcz postawić tezę, że mimo zmian politycznych, które zaszły w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat, żyjemy de facto w kraju, którego mentalność, praktyki i zwyczaje mają fundament nie tyle w demokratycznych tradycjach zachodnich, ile w opresyjności i nieprzyjazności władzy wobec własnych obywateli rodem z najgorszych czasów realnego socjalizmu.
Opis nieudolności struktur państwa wypada zacząć od tego, że rynek prywatnych abonamentów medycznych zawdzięcza swój spektakularny rozwój żenującej niewydolności publicznej służby zdrowia. Dla formalności można jedynie przypomnieć, że prawo do bezpłatnej i powszechnej służby zdrowia gwarantowane jest przecież w konstytucji. Porażka państwa w wypełnieniu konstytucyjnej obietnicy jest całkowita i spektakularna. Niszę spowodowaną nieudolnością państwa wypełniły prywatne firmy. I dobrze – oferują usługi lepszej jakości, przy okazji odciążając znacząco publiczną służbę zdrowia. Choć trudno to sobie wyobrazić, to trzeba sprawę postawić jasno – gdyby nie abonamenty medyczne i prywatna służba zdrowia, skala upadku publicznej służby zdrowia byłaby jeszcze większa.
Idźmy dalej – tworząc i uchwalając niejasne prawo podatkowe swojej niekompetencji dały dowód zarówno Ministerstwo Finansów (odpowiedzialne za przygotowanie projektów ustaw), jak i parlament. Dyskusja na temat jakości prawa – zwłaszcza podatkowego – toczy się od lat, niestety, całkowicie poza jakąkolwiek uwagą władzy wykonawczej i ustawodawczej. Oni wiedzą swoje, robią swoje, nie przejmując się konsekwencjami swojego działania. Czasami można wręcz odnieść wrażenie, że część przepisów tworzy się wyłącznie po to, żeby zastawiać pułapki na naiwnych podatników.
[srodtytul]Temida zawiodła[/srodtytul]
Choć mogłoby się wydawać, że problemy z bylejakością legislacji powinny być częściowo neutralizowane przez wymiar sprawiedliwości, to w tym wypadku nadzieje te zawiodły całkowicie. Sądy administracyjne swoją opieszałością i niefrasobliwością przyczyniły się jedynie do powiększenia problemu. Sądy administracyjne, orzekając na podstawie bubla legislacyjnego, wydawały wyroki raz korzystne, raz niekorzystne dla podatnika.
Jak to możliwe? Przecież prawo jest tylko jedno, nawet jeśli jest niejasne, to przecież można ustalić jakąś wspólną i jednolitą interpretację. Przecież jeśli dwóch różnych podatników w identycznej sytuacji faktycznej jest traktowanych różnie w zależności od składu sędziowskiego, cały system wymiaru sprawiedliwości się kompromituje, a równość wobec prawa staje się fikcją. Zajęcie się sprawą i rozwianie wątpliwości interpretacyjnych zajęło naszemu sądownictwu kilka lat. W tym czasie – opierając się na bieżących orzeczeniach – setki tysięcy podatników popadły w tarapaty.