Sierpień ’80 okiem prawnika

Bez odważnej i mądrej decyzji sędziego Witolda Formańskiego historia w naszym kraju mogłaby potoczyć się inaczej – pisze sędzia Sądu Najwyższego

Publikacja: 22.07.2010 04:15

Sierpień ’80 okiem prawnika

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Podpisane przed 30 laty Porozumienia Sierpniowe są uznawane, i słusznie, za przełomowe wydarzenie w naszej najnowszej historii. Niedoceniany jednak bywa ich wymiar prawny.

Tymczasem jako umowy są one instytucją prawną, a droga do ich zawarcia była swoistym torem przeszkód przez system ówczesnego prawa. Wielką sztuką negocjatorów i doradców ze strony solidarnościowej było takie formułowanie postulatów strajkowych, aby mieściły się w granicach obowiązujących przepisów.

Zarzut sprzeczności z prawem zgłaszanych żądań mógłby bowiem zostać wykorzystany jako pretekst do podważania legalności całego rodzącego się ruchu społecznego i do zakwestionowania artykułowanych przez ten ruch idei. Musiał to być więc swoisty balans prawny polegający na tym, żeby, zmieniając możliwie dużo, utrzymać się w granicach istniejącego systemu prawnego. To zaś można było osiągnąć przez zastosowanie odpowiednio elastycznej wykładni przepisów, często także przez przywrócenie im właściwych treści i znaczeń, wydobywanych spod zwałów ideologicznej frazeologii czy koturnowości sformułowań.

Oceniając Porozumienia Sierpniowe z tego punktu widzenia, trzeba uznać, że są one świadectwem i rezultatem biegłości w dziedzinie wykładni prawa, ukazując skalę jej możliwości oraz znaczenie pracy interpretatorów. Okazało się, jak wiele można tą drogą osiągnąć, bez dokonywania formalnych zmian i nowelizacji przepisów. Dopiero to, czego nie dało się wyinterpretować, przedstawiano jako materię nowej regulacji ustawowej. Przykładem jest tu zapowiedź ograniczenia działania cenzury oraz poddania jej interwencji kontroli sądowej.

[srodtytul]Zrozumienie istoty prawa[/srodtytul]

Porozumienia są też modelowym przykładem polubownego załatwiania sporów jako najlepszego sposobu rozwiązywania konfliktu społecznego. Mądrość ta dopiero od niedawna przebiła się do świadomości współczesnego ustawodawcy, który wprowadził tryb dobrowolnego poddania się karze przez oskarżonego w drodze porozumienia się z oskarżycielem, a ostatnio rozszerzył zakres postępowania polubownego w sprawach cywilnych.

Strajkujący rozumieli, że aby prawo mogło spełniać swoją podstawową funkcję regulatora życia społecznego i politycznego, powinno odpowiadać określonym wymogom. Przede wszystkim, żeby było akceptowalne społecznie oraz żeby traktowało podmiotowo adresatów (obywateli). Ludzie odzyskiwali tę podmiotowość w rzeczywistości strajkowej, w której panowało poczucie równości, wolności i godności, przenosząc je potem do społeczeństwa.

Od początku widoczna też była u strajkujących świadomość znaczenia egzekucji praw, bez której najlepsze nawet ustawy pozostają martwą literą albo degenerują się na skutek ich obchodzenia lub otwartego ignorowania. Tym egzekutorem praw ze strony społecznej miał być związek zawodowy „Solidarność”. Wyjednanie zgody na jego utworzenie było przedmiotem wyjątkowo zaciekłego sporu ze stroną partyjno-rządową.

Wszystko to uzasadnia ocenę, że rodząca się „Solidarność”, wbrew przypisywanym jej wówczas tendencjom do anarchii, miała głębokie zrozumienie dla samej istoty prawa i konieczności jego przestrzegania. Praktycznym potwierdzeniem tego była imponująca i niespotykana samodyscyplina tego wielomilionowego ruchu społecznego w półtorarocznym okresie działalności, w którym „nie doszło do wybicia nawet jednej szyby”.

[srodtytul]Fundament zmian[/srodtytul]

Znaczenie „Solidarności” dla rozwoju i demokratyzacji prawa sięga jednak głębiej i dalej. Wprawdzie inicjatorzy strajków w 1980 r. nie mieli – bo nie mogli mieć – przygotowanego scenariusza przebudowy ówczesnego systemu prawnego, to jednakże niezaprzeczalną ich zasługą jest to, że upomnieli się z całą mocą i determinacją o konieczność oparcia tego systemu na trwałych podstawach etycznych, o wydobycie „ducha praw”. W ten sposób stworzyli fundament zmian, których przeprowadzenie stało się możliwe dopiero od 1989 r.

To z zaczynu prawnego Sierpnia „80 późniejsi reformatorzy czerpali inspiracje – najpierw do odideologizowana prawa, a potem do jego przystosowania do warunków demokracji i wolnego rynku. Stamtąd też biorą się korzenie docenienia „robotników prawa”, czyli przedstawicieli najważniejszych profesji prawniczych.

[srodtytul]Pamięć i uznanie[/srodtytul]

Wśród reform wdrażanych po 1989 r. do najpilniejszych zaliczono dokonanie ustrojowej przebudowy sądownictwa. Przede wszystkim zapewniono nieusuwalność sędziów, a w Sądzie Najwyższym zniesiono kadencyjność. Stworzono prawdziwy samorząd sędziowski oraz warunki do w pełni niezawisłego orzekania. Powołano nowy organ – Krajową Radę Sądownictwa, której głównym zadaniem jest stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

W ten sposób zbudowano podstawy do funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości jako trzeciej władzy państwowej. W miarę możliwości starano się zadbać o godziwe warunki pracy i płacy sędziów i prokuratorów.

W dalszej kolejności przywrócono funkcjonowanie samodzielnego notariatu. Radcowie prawni z etatowych pracowników jednostek gospodarki uspołecznionej stali się pełnoprawnymi pełnomocnikami osób fizycznych i prawnych w szeroko pojętym obrocie gospodarczym i w postępowaniach sądowych. Utrwalona została podmiotowość i samodzielność adwokatury. Nauka prawa uwolniła się wreszcie od płacenia ideologicznych haraczy i od obowiązku akcentowania dorobku i przewag „przodującego ustroju”.

Można stwierdzić zatem, że w najważniejszych przemianach dokonujących się w całym systemie prawnym w ciągu ostatnich 20 lat, a także w statusie zawodów prawniczych, widoczne są ślady oddziaływania idei Sierpnia „80.

Mamy więc – jako prawnicy – szczególne powody, aby okazać pamięć i wdzięczność całemu ruchowi „Solidarność”, a zwłaszcza tym naszym kolegom, którzy przed 30 laty, nie bacząc na grożące im niebezpieczeństwa i szykany, odważyli się te idee podjąć. Dotyczy to zwłaszcza osób, których nazwiska stały się sławne także z racji sprawowanych później najwyższych funkcji państwowych. Należą do nich współtwórcy statutu związku – marszałkowie Andrzej Stelmachowski i Wiesław Chrzanowski, oraz premier Jan Olszewski, a także zmarli tragicznie prezes NIK Walerian Pańko i prezydent Lech Kaczyński.

Na pamięć i uznanie zasługują także ci, którzy pozostając w cieniu, uznawali wcielanie tych idei za swój codzienny obowiązek. Na szczęście nie zabrakło ich w żadnym środowisku prawniczym, trzeba tylko sobie o nich przypomnieć.

W Sądzie Najwyższym należy do nich m.in. sędzia Witold Formański – sprawozdawca w sprawie, w której w listopadzie 1980 r. orzeczono zarejestrowanie statutu związku zawodowego „Solidarność”, z pominięciem poprawek wprowadzonych arbitralnie do jego treści przez sąd wojewódzki. Bez tej odważnej i mądrej decyzji sędziowskiej historia w naszym kraju mogłaby potoczyć się inaczej.

Podpisane przed 30 laty Porozumienia Sierpniowe są uznawane, i słusznie, za przełomowe wydarzenie w naszej najnowszej historii. Niedoceniany jednak bywa ich wymiar prawny.

Tymczasem jako umowy są one instytucją prawną, a droga do ich zawarcia była swoistym torem przeszkód przez system ówczesnego prawa. Wielką sztuką negocjatorów i doradców ze strony solidarnościowej było takie formułowanie postulatów strajkowych, aby mieściły się w granicach obowiązujących przepisów.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne