[b]Na czym dokładnie polega problem?[/b]
W skrócie, umowa polsko-amerykańska o ekstradycji zakłada, że polski obywatel może być wydany USA, gdy po zakończeniu procedury sądowej minister sprawiedliwości na takie wydanie się zgodzi. Ta właśnie decyzja jest kwestionowana w skardze konstytucyjnej. A dokładnie jej niezaskarżalność i brak kryteriów, jakie powinien stosować minister sprawiedliwości przy podejmowaniu takiej decyzji.
[b]Jakie inne ciekawe sprawy prowadzicie?[/b]
Sporo, niestety zazwyczaj możemy się nimi pochwalić dopiero po fakcie. Rzadko sprawa jest tak medialna jak ugoda z Eureko. Jeden z naszych klientów, wielka amerykańska spółka, po 17 miesiącach negocjacji podpisał parę dni temu wstępną umowę nabycia akcji bliskiej upadłości spółki Skarbu Państwa. Być może uratowaliśmy 500 miejsc pracy. Niestety, dopóki umowa nie zostanie sfinalizowana, nie możemy o tym mówić publicznie.
[b]Ma pan jeszcze czas na szkolenie aplikantów?[/b]
Tak, choć uważam, że obecne zasady aplikacji nie są najlepsze. To patologia, że w izbie warszawskiej aplikantów jest więcej niż adwokatów. Martwi mnie, że zarówno do mnie, jak i do moich kolegów adwokatów zgłaszają się młodzi ludzie zmuszeni do poszukiwania fikcyjnych patronów. Martwi mnie, że najpierw dostęp do adwokatury był relatywnie zamknięty, a dzisiaj jest ona zalana aplikantami. Przeraża mnie, że egzaminy zawodowe są w jednym roku ekstremalnie łatwe, a w następnym ekstremalnie trudne.
W ogóle mam wątpliwości, czy aplikantów powinna szkolić adwokatura. Aplikant powinien mieć patrona, który jest odpowiedzialny za wszystkie imponderabilia zawodu, ale naukę mogłyby prowadzić specjalne szkoły, również prywatne, a tylko egzamin końcowy byłby adwokacko-państwowy.
[b]Ale oprócz tych, którym zależy tylko na kwicie, zdarzają się chyba ambitniejsze jednostki?[/b]
Oczywiście. Choć często, niestety, z zawężonym spojrzeniem na życie. Ostatnio rozmawiałem z chłopakiem tuż po studiach, który chciał u nas praktykować. Interesował się wieloma dziedzinami prawa, brał udział w olimpiadach, konkursach, zagranicznych stażach – aktywność naprawdę godna podziwu. Do tego dobra znajomość języków obcych i – obiektywnie – świetna aparycja.
[b]Moja koleżanka mawia o takich “cyberblondyni”...[/b]
To chyba niezłe określenie, bo kiedy zapytałem go, czym się interesuje poza prawem, oczekiwałem odpowiedzi typu: żeglarstwo, wspinaczka skałkowa albo architektura śródziemnomorska. Lub choćby dziewczyny. A on po dłuższym namyśle mówi mi, że... księgowością. Za moich studenckich czasów najmodniejsze dla studenta prawa było bycie wolnym słuchaczem na filozofii lub psychologii. Na egzaminie wstępnym do adwokatury pytania z historii sztuki były równie ważne jak te o kodeks karny. Obawiam się, że obecny proces kształcenia nie jest nakierowany na ukształtowanie “kwiatu polskiej inteligencji”, lecz na zbudowaniu armii mniej czy bardziej sprawnych rzemieślników. Z czasem przyjdzie za to zapłacić.
[b]Pan jest zapalonym żeglarzem. Przypuszczam, że nie miał pan na to ostatnio czasu, skoro K&L Gates rozwija żagle...[/b]
Udało mi się w lipcu wyrwać na krótki rejs. Pewnie pani nie wie, że dla mnie żeglarstwo nieodłącznie wiąże się z... aplikacją. Moim patronem był świetny warszawski adwokat Andrzej Rościszewski – jednocześnie kapitan jachtowy żeglugi wielkiej. Ogromnie dużo mnie nauczył, jeśli chodzi o wykonywanie zawodu, a przy okazji zaraził swoją pasją.