Powodem dzisiejszych problemów mogło być proponowanie zbyt niskich cen w przetargach. Prowadzone były one w czasie największego spowolnienia gospodarczego, gdy firmy zrobiłyby wszystko, aby tylko zdobyć zlecenie. Teraz zaś okazuje się, że za te pieniądze nie da się przeprowadzić tych kontraktów.
Jeszcze przed trzema laty powszechnie wytykano, że mamy najdrożej budowane drogi w całej Europie. Teraz zaś stawia się zarzut, że ceny, które oferowali przecież sami wykonawcy, są zbyt niskie. Nie możemy popadać ze skrajności w skrajność. Roboty są prowadzone i z deklaracji wykonawców wynika, iż tak będzie nadal. Czy naprawdę uważa pan, że jeśli ceny będą wyższe, to dostaniemy gwarancję, że na końcu otrzymamy produkt lepszej jakości? Może się okazać, że zapłacimy więcej, a uzyskamy dokładnie to samo. Tymczasem przy ograniczeniach budżetowych musimy przecież się liczyć z każdą wydawaną złotówką.
Jest pan zadowolony ze wskaźników konkurencyjności na polskim rynku zamówień publicznych?
I tak, i nie. Z jednej strony znacząco poprawiła się konkurencyjność przy dużych zamówieniach, zwłaszcza tych na roboty drogowe. Przy mniejszych zamówieniach, zwłaszcza na dostawy i usługi, ale nie tylko, bo także na mniejsze prace budowlane, wynik jest lepszy, ale nadal daleki od satysfakcjonującego. Oprócz samej liczby składanych ofert ważne jest przecież również to, ile z nich zostaje odrzuconych. Do niedawna jeszcze nie mieliśmy na ten temat żadnych danych, dlatego też od początku ubiegłego roku nałożyliśmy na zamawiających obowiązek podawania informacji, ile ofert zostało odrzuconych, w ogłoszeniu o udzieleniu zamówienia. Okazało się, że liczba ofert odrzucanych jest duża.
Jak można to zmienić?
Działania powinny mieć charakter kompleksowy. Po pierwsze, próbując dotrzeć z informacją o przetargu bezpośrednio do przedsiębiorcy oraz natychmiast po jego upublicznieniu. Dziś wykonawca może otrzymać na swojego e-maila informację o przetargu dzięki uruchomieniu przez Urząd Zamówień Publicznych systemu subskrypcji. Do dziś ponad 2,5 tysiąca przedsiębiorców już jest w systemie. Po drugie, zmiana praktyki zamawiających, którzy, jak wynika z naszych kontroli, mają tendencję do nadmiernego odrzucania ofert bez wykorzystywania instrumentów już przewidzianych w ustawie, choćby możliwości poprawy omyłek w ofertach. Po trzecie, wprowadzenie systemu weryfikacji wykonawców podczas przetargu, który ograniczy liczbę dokumentów składanych w przetargu. Już dzisiaj proponujemy w tym zakresie zmiany.