Polski system prawny i podatkowy nie jest gorszy

Nie musicie mieć kompleksów, że w Polsce podatnikom jest gorzej niż w naszym kraju – uspokaja Alejandro Miquel, partner w hiszpańskiej sieci kancelarii Garrigues

Publikacja: 16.08.2011 04:40

Alejandro Miquel – ekonomista, partner w hiszpańskiej kancelarii prawnej Garrigues, doradca podatkow

Alejandro Miquel – ekonomista, partner w hiszpańskiej kancelarii prawnej Garrigues, doradca podatkowy. Na co dzień pracuje w biurze w Barcelonie, nadzoruje rozwój sieci Garrigues w Europie Środkowej i Wschodniej

Foto: archiwum prywatne

Rz: Podobno kryzys gospodarczy, tak bolesny dla hiszpańskiej gospodarki, w ogóle nie dotknął firm prawniczych?

Alejandro Miquel:

Kryzys boli wszystkich, także prawników. Trudności gospodarcze naszego kraju nie odbiły się na ilości pracy, nie redukujemy też naszej załogi. Odzwierciedla się przede wszystkim w cenach usług prawniczych. Spadły, bo klienci szukają oszczędności i tną swoje budżety na doradztwo.

Jak bardzo kancelarie obniżyły ceny?

Około 20 – 25 proc., ale to zależy od konkretnych rodzajów usług. Te związane ze skomplikowanymi zagadnieniami prawnymi utrzymały ceny, ale codzienna obsługa przedsiębiorców stała się tańsza.

I nie tracicie klientów?

Kryzys najbardziej dotknął  branży budowlanej i nieruchomości. Wystarczy powiedzieć, że w 2007 r. zbudowano w Hiszpanii 800 tys. domów, a w 2010 r. mniej niż 100 tys. Bardzo ucierpiał też handel detaliczny. Oczywiście sektor finansowy także doznał uszczerbku, ale w tym akurat dostrzegliśmy swoją szansę. System bankowy został poddany poważnym restrukturyzacjom, a to pozwoliło nam zaoferować swoje usługi. Nasze działy doradzające w sprawach bankructw, restrukturyzacji spółek, prawa pracy i prowadzenia sporów sądowych mają pełne ręce roboty.

Przy 20-proc. bezrobociu w Hiszpanii nie dziwi wzrost zainteresowania prawem pracy...

To wielkie nieszczęście dla naszej gospodarki. Nie możemy jednak nie reagować na potrzeby naszych klientów borykających się z kłopotami na tle zwolnień pracowników.

A jak w warunkach kryzysu zmieniła się polityka hiszpańskich władz skarbowych?

Mam wrażenie, że trudno z nimi współpracować nie tylko w kryzysie. Bardzo skrupulatnie przyglądają się działaniom dużych firm w porównaniu z tymi mniejszymi. Duże firmy są kontrolowane właściwie bez przerwy, co zakłóca ich pracę i jest po prostu kosztowne. Dość wnikliwie badają ich przeszłość. Obowiązuje u nas czteroletni okres przedawnienia zobowiązań podatkowych, ale rzadko do takiego przedawnienia dochodzi. Służby skarbowe bezwzględnie wyłapują to, co uważają za nieprawidłowości. Trudno się z hiszpańskimi urzędnikami dyskutuje, trudno im cokolwiek wyjaśniać podczas kontroli. Różnice zdań załatwia się dopiero w sądzie. To pewnie nie najlepiej świadczy o naszej polityce fiskalnej, ale daje dużo pracy doradcom podatkowym, także nam. I często wygrywamy. Mam poczucie, że tylko niewielka część pieniędzy, o które podatnicy spierają się w sądzie, rzeczywiście trafia do hiszpańskiego budżetu.

Czy hiszpański fiskus nastawił się bardziej na ściganie szarej strefy czy legalnego biznesu?

Urzędnikom łatwiej pójść do zarejestrowanego przedsiębiorcy i wynajdywać u niego nieprawidłowości, niż szukać kogoś, kto nie płaci żadnych podatków i ukrywa swoją działalność. I tak działa nasz fiskus, choć każdy bez trudu może dostrzec szarą strefę, gdy się tylko z lekka rozejrzy. Z tego co wiem, w Polsce wygląda to podobnie. Wasze władze też deklarują ściganie szarej strefy, np. poprzez szerokie wprowadzanie kas fiskalnych lub niezarejestrowanego handlu w Internecie, ale oznacza to jedynie więcej formalności dla uczciwych przedsiębiorców.

Zna pan dobrze także grecki system podatkowy i zachowania tamtejszego fiskusa. Jak to wygląda w tak dramatycznych okolicznościach jak ostatnio?

Przypadek Grecji jest nieco inny. Tam szara strefa ma o wiele szerszy zasięg. Oznacza to nie tylko całkowite ukrywanie swojej działalności. Wiele małych hoteli i restauracji – a to znacząca część greckiej gospodarki – działa legalnie, ale większości obrotów w ogóle nie ujawnia. Ale to nie jest kwestia zachowania podatników, lecz wadliwego systemu podatkowego, który ma luki i pozwala wielu osobom i firmom nie płacić właściwie nic. Na dodatek greckie władze skarbowe zdają się patrzyć przez palce na wiele nadużyć, które można by ścigać.

To samo mówi się o polskim systemie i polityce podatkowej...

Nie przesadzajmy. Polski system jest dość przewidywalny i konkretny. Nie tylko w porównaniu z greckim, ale też z innymi krajami Europy Wschodniej.

Od dawna mówi się, że kontrole podatkowe w Polsce nie działają tak jak w krajach starej Unii, gdzie najpierw fiskus analizuje, kogo skontrolować, a potem idzie tam, gdzie straci najmniej czasu i znajdzie najwięcej nieprawidłowości.

Jakoś jeszcze nie zauważyłem, żeby w Hiszpanii ten ideał był w praktyce realizowany. Czasami inspektorzy skarbowi przychodzą w sprawach, które dałoby się załatwić listownie albo telefonicznie. Nie musicie więc mieć kompleksów, że w Polsce jest gorzej niż w naszym kraju. Oczywiście w obu krajach dąży się ku temu modelowi, który pan opisał. Nasza kancelaria działa w Polsce od czterech lat i widzimy tu postęp. Może nawet większy niż w Hiszpanii.

W Polsce można dostać wiążącą interpretację podatkową, a jeśli się z nią nie zgadzamy – zaskarżyć ją. Jak to wygląda w Hiszpanii?

Trochę inaczej. Też można wystąpić o taką interpretację, ale w przypadku negatywnego stanowiska nie można jej skarżyć. Jeśli się z nią nie zgadzamy, to zawsze można postępować po swojemu, a potem toczyć spór z fiskusem. Jest jeszcze jedna różnica – w Polsce, jeśli urząd nie potwierdzi stanowiska podatnika w ciągu trzech miesięcy, to uważa się je za zalegalizowane. U nas nie ma takiego terminu, co powoduje oczywiście długotrwałość postępowania.

Więc jesteśmy w czymś lepsi od kraju starej Unii?

Wiele razy słyszałem, jak Polacy krytykują swój system prawny i podatkowy, ale prawdopodobnie nie jest aż tak źle. Obowiązuje u was niska stawka podatku dochodowego od osób prawnych. Można mówić, że sposób kalkulacji podstawy opodatkowania jest bardziej skomplikowany lub mniej pozycji można uznać za koszt uzyskania przychodów, ale myślę, że niewiele to odbiega od innych krajów europejskich. Być może w niektórych kwestiach, takich jak np. traktowanie złych długów lub opodatkowanie zysków kapitałowych, przepisy są bardziej restrykcyjne, ale ten system, gdy się go porówna z innymi europejskimi, generalnie wcale nie jest znaczącą przeszkodą dla zagranicznych inwestorów.

To trochę inny pogląd niż Banku Światowego, który w swoich raportach o przyjazności systemów podatkowych umieszcza nas na odległych miejscach.

To sprawa nadmiernej biurokracji i formalności, przez jakie musi przejść polski podatnik, nie zaś wysokości samego obciążenia podatkowego. Ale powiem to jeszcze raz: polski system podatkowy nie jest idealny, ale dość przewidywalny. Nie można tego powiedzieć o niektórych innych krajach Europy Wschodniej. Na Ukrainie czy nawet w Rumunii podatnik nie może być pewny jutra, system niby jest w ustawach, ale nie działa. W Polsce jest bezpieczniej.

Ale prawo podatkowe zmienia się bardzo często, kilkadziesiąt razy w ciągu roku.

To może nie jest dobre zjawisko, za to władze są świadome, że istnieje potrzeba reformowania systemu. Tymczasem w Hiszpanii z takim zrozumieniem jest znacznie gorzej. Mam wrażenie, że władze uważają prawo podatkowe za idealne. I to jest nasz problem. A wracając do samego systemu – on ma lepszą czy gorszą konstrukcję, ale działa i w tym sensie nie jest przeszkodą dla biznesu. Słyszę oczywiście od Polaków skargi na to, że Polska jest drugą ligą europejską pod względem przyjazności systemu podatkowego dla przedsiębiorców. Ale myślę, że nie powinniście z tym przesadzać. Nie biczujcie się bardziej, niż to potrzebne.

—rozmawiał Paweł Rochowicz

Zobacz inne ciekawe opinie:

Prawnicy, doradcy i biegli

»

Opinie i analizy

Rz: Podobno kryzys gospodarczy, tak bolesny dla hiszpańskiej gospodarki, w ogóle nie dotknął firm prawniczych?

Alejandro Miquel:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne