Bezprawne opłaty za przedszkola

Opłatami za przedszkola powinien się zająć Trybunał Konstytucyjny – przekonuje adiunkt na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, autor komentarza do ustawy o systemie oświaty, w rozmowie z Jolantą Ojczyk

Publikacja: 12.09.2011 04:20

Bezprawne opłaty za przedszkola

Foto: archiwum prywatne

Rodzice w wielu miejscowościach zostali we wrześniu zaskoczeni nowymi, wyższymi opłatami za przedszkola. Czy ponowne sprawdzenie uchwał, co nakazał wojewodom Donald Tusk, rozwiąże problem?

Mateusz Pilich:

Absolutnie nie. Zresztą politycy już wypowiedzieli swoje zdanie – wszyscy solidarnie głosowali za nowelizacją

ustawy o systemie oświaty

wprowadzającą nową definicję przedszkola publicznego oraz upoważnienie dla gmin do nakładania opłat „za godziny". Teraz żaden specnadzór czy też specustawy już nie pomogą. Potrzebna jest raczej pogłębiona refleksja nad fundamentami prawnymi polskiej oświaty.

Okres wyborczy chyba jej nie sprzyja?

Zapewne nie, ale już po wyborach należałoby spróbować poważnie przyjrzeć się obowiązującym rozwiązaniom. Ustawa o systemie oświaty została uchwalona w 1991 r., czyli pochodzi jeszcze z czasów przełomu politycznego. Wówczas było to coś świeżego, nowego – dzisiaj już tak nie jest. Ciągle coś się doraźnie łata, poprawia, ale nie widać w tym systemowego myślenia. Co więcej, ustawa nie respektuje wielu standardów konstytucji z 1997 r. To już w 2007 r. dostrzegł Trybunał Konstytucyjny w postanowieniu o sygn. S 1/07.

Dotyczyło ono rozporządzenia ministra edukacji narodowej w sprawie m.in. przeprowadzania egzaminów zewnętrznych. Trybunał zasygnalizował, że zostało  ustanowione niezgodnie z konstytucją, ponieważ ustawa nie zawierała należytego upoważnienia dla ministra edukacji do jego wydania. Jaki to ma związek z problemem przedszkoli?

Bardzo duży. Chodzi o przykład złej praktyki, który jest przez ustawodawcę nagminnie powielany. Ustawa to „wydmuszka", bez gwarancji dla obywatela, a wszystko, co ważne, znajduje się w aktach wykonawczych. Wymagania konstytucyjne nikogo w istocie nie interesują. Art. 70 konstytucji stanowi, że każdy ma prawo do nauki, a nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna. Z kolei art. 8 mówi, że konstytucja jest najwyższym prawem w Rzeczypospolitej Polskiej, a jej przepisy stosuje się bezpośrednio, chyba że stanowi ona inaczej. Dziwi mnie zatem, że wojewodowie, kontrolując lokalne uchwały, skupiali się na zasadzie ekwiwalentności opłat do świadczonych usług edukacyjnych, a nie dostrzegali, że jest problem z upoważnieniem do stanowienia uchwał w tej sprawie w świetle konstytucji. Nie badały tego również pod tym kątem wojewódzkie sądy administracyjne. A przecież rady gmin także muszą brać pod uwagę ustawę zasadniczą, która je wiąże,  i to bezpośrednio.

Art. 70 konstytucji mówi jednak o bezpłatności nauki w „szkołach publicznych". Czy przedszkole to też szkoła?

Uważam, że tak. Dzisiaj przedszkola nie tylko wychowują, ale także uczą. Zgodnie ze znowelizowanym w ubiegłym roku art. 6 ustawy o systemie oświaty przedszkole publiczne realizuje programy wychowania przedszkolnego uwzględniające podstawę programową wychowania przedszkolnego i zapewnia bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez organ prowadzący, nie krótszym niż pięć godzin dziennie. Proszę też zauważyć, że od przyszłego roku obowiązkiem szkolnym będą objęte sześciolatki, czyli dzieci, które obecnie uczą się w przedszkolu. Wprowadzone będzie również powszechne prawo do nauki przedszkolnej. W ciągu kilku lat zapewne nawet obowiązek przedszkolny. W moim przekonaniu nie można tego nie brać pod uwagę przy wykładni przepisu, o którym pani wspomniała.

Uczelnie wyższe jednak pobierają opłaty od studentów. Dlaczego nie mogą przedszkola od rodziców?

Prawo do pobierania czesnego od studentów ma wyraźną podstawę w przepisach konstytucji, z których wynika, że ustawa może dopuszczać świadczenie niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością. Przedszkole na pewno szkołą wyższą nie jest. Poza tym edukacja przedszkolna przestała być czymś ekstra, to standardowe świadczenie systemu edukacji. Tak naprawdę jest to już pierwszy szczebel kształcenia.

Czyli pana zdaniem, zgodnie z konstytucją, przedszkole powinno być bezpłatne?

Według mnie tak i powiem nawet więcej: skoro ustawodawca tego nie dostrzega, to sprawą opłat powinien się zająć Trybunał Konstytucyjny. Ale raczej nie doprowadzi do tego wniosek SLD, o którym tak głośno było w mediach. Bieżąca kadencja Sejmu dobiega końca. Trzeba zaś przypomnieć, że zasada dyskontynuacji (braku ciągłości prac parlamentu) powoduje utratę legitymacji grupy obecnych posłów do dalszego występowania w charakterze wnioskodawcy przed TK.

Bądźmy racjonalistami. W tym momencie samorządów i budżetu państwa nie stać na bezpłatne przedszkola. Czy widzi pan jakieś inne wyjście z sytuacji? Ja proponuję, aby na początek przedszkola mogły też świadczyć usługi opiekuńcze, wtedy koszty ich utrzymania byłyby nieco niższe.

Być może byłoby to jakieś rozwiązanie, ale tylko doraźne. Państwo zaciągnęło wobec obywateli zobowiązanie do zapewnienia dzieciom wykształcenia – bezpłatnego w publicznym systemie edukacji. Jeżeli zgodność art. 14 ust. 5 ustawy o systemie oświaty z konstytucją zostanie w jakimś trybie zakwestionowana, a – jak już wspomniałem – powinna, to państwo będzie musiało w końcu zaangażować się w systemowe rozwiązanie tego problemu. Dotychczas skrzętnie tego unika. Ustawodawca powinien zaproponować konkretne rozwiązania, pamiętając o standardach konstytucyjnych.

Jeśli jednak państwa nie stać na darmowe przedszkola, to trzeba zmienić konstytucję?

Nie jestem od proponowania konkretnych rozwiązań. Ja tylko wskazuję na istniejącą, moim zdaniem, niespójność art. 14 o systemie oświaty z fundamentalnymi zasadami naszego systemu prawnego. W konstytucji z 1997 r. ustrojodawca był bardzo hojny, gwarantując jednostkom liczne prawa i wolności o charakterze socjalnym i ekonomicznym. Z tego wynikają dla naszego państwa pewne konsekwencje. Albo się to rozumie, albo dochodzi do naruszenia zasady zaufania do państwa i prawa, która wynika z art. 2 konstytucji.

Wracając do rodziców – według mnie płacenie wysokich kar za spóźnienia czy naliczanie opłat za kolejną rozpoczętą godzinę pobytu bez przyznania prawa do zwrotu opłat za wcześniejsze odebranie dziecka jest niezgodne z przepisami kodeksu cywilnego. Tego jednak wojewodowie czy sądy administracyjne nie kwestionują, wskazując, że nie mają prawa badać umów cywilnoprawnych, jakie rodzice zawierają z przedszkolami. A według mnie takie umowy są bezprawne.

Ma pani zupełną rację. Osobiście przyglądam się praktykom jednej z gmin. Do umowy dorzucono to, co celowo pominięto w uchwale, żeby wojewoda nie stwierdził jej nieważności, np. przewidziano, że nawet jeśli przyprowadzimy dzieci na pięć godzin, to i tak płaci się za osiem. W tej umowie została zatem ukryta opłata stała, ewidentnie sprzeczna z interesem rodziców oraz z przepisami prawa. Wojewoda jako organ nadzoru nie może jednak stwierdzić jej nieważności, bo nie kontroluje legalności umów, tylko uchwał rady gminy.

W jaki sposób rodzice mogą dochodzić swoich praw?

Ochrony prawnej trzeba poszukiwać w kilku wymiarach. Z jednej strony opłaty za przedszkola są swego rodzaju cenami urzędowymi, więc nie można ich podważyć skutecznie bez stwierdzenia nieważności uchwały rady gminy. Rodzice przedszkolaków, ale równie dobrze m.in. wojewodowie oraz organy prokuratury, mogliby te uchwały zaskarżać do wojewódzkich sądów administracyjnych, podnosząc niezgodność z konstytucją. To być może doprowadziłoby w końcu do przedstawienia pytania prawnego TK.

Z drugiej strony, oferując edukację przedszkolną, samorządy występują jako przedsiębiorcy w rozumieniu przepisów konsumenckich. Oznacza to, że każdy może wytoczyć powództwo o uznanie za niedozwolony wzorca umowy  wprowadzającego na przykład ukrytą opłatę stałą lub wysokie kary umowne. Jest to tzw. kontrola abstrakcyjna przeprowadzana przez Sąd Okręgowy w Warszawie – Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prawomocny wyrok tego sądu miałby skutek wobec wszystkich gmin. Poszczególni rodzice, którzy podpisali niekorzystne umowy, mogą natomiast próbować dochodzić, tylko we własnym interesie, ustalenia ich bezskuteczności zgodnie z art. 385

1

k.c. lub wręcz ustalenia nieważności na podstawie art. 58 k.c. Do przeprowadzenia takiej konkretnej kontroli właściwy będzie sąd rejonowy. Pozwać trzeba oczywiście gminę, bo to ona tak naprawdę występuje jako strona umowy. Przedszkole nie ma osobowości prawnej.

Zobacz poradnik

Rodzice w wielu miejscowościach zostali we wrześniu zaskoczeni nowymi, wyższymi opłatami za przedszkola. Czy ponowne sprawdzenie uchwał, co nakazał wojewodom Donald Tusk, rozwiąże problem?

Mateusz Pilich:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"