Przywódca Wiosny zapowiedział, że jeśli dostanie się do parlamentu, przedstawi projekt ustawy o równości małżeńskiej. Celem piątki Biedronia będzie poprawa sytuacji środowisk LGBT w Polsce, które są jego zdaniem prześladowanie.
Biedroń proponuje w skrócie: wprowadzenie do polskiego prawa związków partnerskich i pojęcia równości małżeńskiej, które umożliwi zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci. Wśród postulatów Wiosny są też uregulowanie kwestii dziedziczenia i dostępu do informacji w szpitalach o partnerach, a także wprowadzenie do kodeksu karnego przepisu umożliwiającego ściganie z urzędu za atak ws. orientacji seksualnej. Na koniec Robert Biedroń proponuje możliwość uzgodnienia płci przez osoby LGBT.
Problem w tym, że uzasadnienie wprowadzenia takich zmian opiera się w sporej części na „dyskryminacyjnych" półprawdach i mitach, które aktywiści środowisk LGBT powtarzają wbrew faktom od lat.
Jak choćby mityczny już problem dostępu do informacji w szpitalach o partnerach. Abstrahując już od obowiązującego od maja zeszłego roku słynnego RODO, który ograniczył nawet dostęp do informacji o dzieciach rodzicom, wystarczy zajrzeć do ustawy o zawodzie lekarza, aby przekonać się, że przepis zabezpieczający interes mniejszości seksualnych jednak istnieje. Artykuł 31 ust. 1, 2 uzależnia jedynie udzielenie takiej informacji od zgody pacjenta. Więc realny problem wydaje się mocno wydumany i warto zapoznać się z tym przepisem.
Również podnoszenie do rangi dyskryminacyjnego problemu kwestii ograniczeń w dziedziczeniu wydaje się przesadzone. W tej kwestii do par homoseksualnych zastosowanie ma to samo prawo jak dla osób żyjących w konkubinacie, czyli dla co najmniej kilku milionów osób. Dlaczego zatem pary LGBT miałyby być w tej kwestii traktowane w sposób uprzywilejowany?