Stanu spoczynku sędziów i prokuratorów - emerytury w wymiarze sprawiedliwości

Pomysł likwidacji stanu spoczynku sędziów i prokuratorów był nieprzemyślany, stąd też zgasł bardzo szybko. Nad reformą emerytur wymiaru sprawiedliwości warto się jednak zastanowić – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 12.12.2011 19:18

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Myśl premiera Donalda Tuska rzucona w expose o konieczności zmian "specyficznych uprawnień wynikających ze stanu spoczynku" zaczęła żyć własnym życiem. Zapowiedzią wydawali się być zaskoczeni zarówno w resorcie finansów, jak i sprawiedliwości, gdzie – jak się wydaje – nie powstała wcześniej rzetelna analiza skutków ewentualnych reform.

Pomysł od samego początku wydawał się karkołomny, a cel, jaki miał osiągnąć, czyli oszczędności budżetowe – wątpliwy.

 

 

Akademicko – bo żadne konkrety nie padły – pomysł można było rozważać w dwóch wariantach. W pierwszym stan spoczynku byłby "skasowany" wszystkim, pracującym sędziom i prokuratorom oraz tym, którzy weszli już w stan spoczynku i korzystają z uprzywilejowanych emerytur. I w drugim wariancie: przywileje emerytalne traciliby tylko nowi przychodzący do zawodu.

Wariant pierwszy: kosztowny

Wariant pierwszy oprócz tego, że od razu napotykałby barierę w postaci zarzutu naruszenia praw nabytych (a nawet konieczności zmiany ustawy zasadniczej, w przypadku sędziów) rodził też wątpliwości finansowe. Gdyby rząd chciał odebrać wszystkim pracującym sędziom i prokuratorom ich uprawnienia, musiałby najpierw odprowadzić do ZUS miliardy złotych. Od ich uposażeń nie są bowiem potrącane składki: emerytalna, rentowa ani chorobowa.

Przykładowo: jak wskazywali podczas licznych debat sami zainteresowani – jeżeli każdy prokurator i sędzia (jest ich 15 tys.) pracuje w zawodzie od 20 lat i dostaje najniższe wynagrodzenie (6555 zł brutto), to rząd musiałby zaksięgować do ZUS  6 mld 600 mln zł.

Obniżenie stanu spoczynku spowodowałoby, że sędziowie masowo (aby zdążyć przed reformą) odchodziliby w ten stan. Obecnie szacuje się, że czynnych zawodowo jest ponad tysiąc sędziów i prokuratorów, którzy nabyli już formalnie uprawnienia, ale nadal pracują. Szybka ucieczka przed likwidacją stanu spoczynku tak dużej liczby osób na emeryturę mogłaby oznaczać spore trudności w orzekaniu, zwłaszcza w sądach rejonowych. Warto bowiem pamiętać, że powołanie nowego SSR trwa obecnie około roku.

Wariant drugi: konflikt zamiast oszczędności

W drugim wariancie – bardziej realnym – przywileje mieliby tracić tylko nowi wchodzący do zawodu, na wzór reformy emerytur mundurowych. W tym wariancie oszczędności budżetowe byłyby niewielkie. Do zawodu rocznie trafia ok. 100 sędziów i prokuratorów, skutki finansowe reformy byłyby więc widoczne po kilku dekadach.

Warto też zauważyć, że od wynagrodzenia osoby rozpoczynającej pracę, które dziś wynosi 6555 zł brutto, trzeba by potrącić 1835 zł na składkę emerytalną (19,52 proc.), rentową (6 proc.) i chorobową (2,45 proc.). Pracownik zapłaciłby jednak tylko 900 zł. Pozostałe 935 zł to wydatek pracodawcy, a więc pośrednio Skarbu Państwa.

Zmiana wymagałaby również konsensusu politycznego dla zmiany konstytucji. Bo stan spoczynku jest wpisany do ustawy zasadniczej. Art. 180 konstytucji zapewnia sędziom przechodzenie w stan spoczynku. Ma to gwarantować niezależność władzy sądowniczej. Do tego doliczyć należy koszty konfliktu ze środowiskami prawniczymi, które od samego początku groziło protestem w przypadku skonkretyzowania się planów likwidacji przywilejów emerytalnych.

Wystarczy ujednolicić?

Oczywiście wcale nie oznacza to, że sprawa stanu spoczynku jest nie do ruszenia. Rząd powinien przyjrzeć się systemowi emerytalnemu sędziów i prokuratorów, zwłaszcza że w kilku miejscach może on sprzyjać rodzeniu się patologii. Nadużycia może stwarzać m.in. mechanizm przechodzenia do zawodu sędziego – adwokatów czy radców prawnych. Reprezentanci tych dwóch grup zawodowych mogą sięgnąć po tzw. koronę zawodów prawniczych, pod koniec swojej kariery, np. w wieku sześćdziesięciu kilku lat, aby potem w krótkim czasie przejść w stan spoczynku, otrzymując 75 proc. wynagrodzenia np. sędziego sądu okręgowego czy apelacyjnego.

Jednocześnie warto zastanowić się nad racjonalnością różnicowania sędziowskich czy prokuratorskich emerytur. Dziś ich wysokość jest równa 75 proc. wynagrodzenia na ostatnio zajmowanym stanowisku (przed przejściem w stan spoczynku). W efekcie sędziowie (podobnie prokuratorzy) sądów okręgowych czy apelacyjnych mają znacznie wyższe emerytury niż ich koledzy w sądzie rejonowym.

Jeżeli tymczasem przyjmiemy zasadę, że emerytura sędziego powinna być godna bez względu na zajmowane stanowisko – zrównanie emerytur sędziów wszystkich szczebli (np. do wynagrodzenia sędziego sądu rejonowego) i zróżnicowanie ich jedynie z uwagi na staż pracy byłoby rozwiązaniem racjonalnym i dałoby budżetowi oszczędności. Wydaje się, że tego rodzaju rozwiązanie byłoby też dla sporej części środowiska do zaakceptowania.

Przy reformie stanu spoczynku warto zwrócić też uwagę na obecnie obowiązujący zakaz pracy na emeryturze sędziów i prokuratorów. Warto się zastanowić, czy dołączenie tych grup zawodowych do powszechnego systemu emerytalnego nie powinno wiązać się ze zdjęciem tego zakazu. To oczywiście może oznaczać pewne zagrożenia dla wymiaru sprawiedliwości. Można bowiem wyobrazić sobie sędziego, który na emeryturze staje się adwokatem czy radcą, stając przed sądem, gdzie pracują jego dawni koledzy – często podwładni. Ten przykład pokazuje, że operacja reformy stanu spoczynku powinna być przyprowadzana w sposób niezwykle przemyślany, gdyż potencjalne szkody mogą być duże.

W końcu warto zabezpieczyć się przed sytuacjami, kiedy w stan spoczynku przechodziły osoby w wieku 35 lat. Miało to już miejsce w przypadku likwidacji prokuratury krajowej czy wojskowych jednostek sądów i prokuratury.

Dlatego do pomysłu reformy stanu spoczynku warto podchodzić z dużą rozwagą, rozmawiając o potencjalnych zagrożeniach również z samymi zainteresowanymi. Nieprzemyślane pomysły rzucane z rękawa, mimo że medialnie efektowne, w praktyce mogą się okazać, jeśli chodzi o ich racjonalność, ryzykowne. Stwarzające nowe pole konfliktu ze środowiskami prawniczymi.

Myśl premiera Donalda Tuska rzucona w expose o konieczności zmian "specyficznych uprawnień wynikających ze stanu spoczynku" zaczęła żyć własnym życiem. Zapowiedzią wydawali się być zaskoczeni zarówno w resorcie finansów, jak i sprawiedliwości, gdzie – jak się wydaje – nie powstała wcześniej rzetelna analiza skutków ewentualnych reform.

Pomysł od samego początku wydawał się karkołomny, a cel, jaki miał osiągnąć, czyli oszczędności budżetowe – wątpliwy.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego