Sędziowie o tym wiedzą, I chociaż tzw. policja sesyjna ma wiele możliwości działania, to sięgają po te rygory ostrożnie. Publiczność protestowała, gdy Sąd Najwyższy zatwierdzał wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta, kiedy uniewinniano milicjantów oskarżonych o zamordowanie Grzegorza Przemyka czy o strzelanie do górników, ale też gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł zgodność z polską konstytucją traktatu lizbońskiego. I nigdy sędziowie nie karali niezadowolonej publiczności, choć padały słowa: hańba, zdrada, komuna, targowica...
Być może demonstracja Adama Słomki i jego zwolenników była gwałtowniejsza niż tamte, ale czy rzeczywiście sąd musiał wymierzać mu dwa tygodnie aresztu? Czy to nie chichot historii, że Kiszczak, współtwórca stanu wojennego, zostaje skazany dopiero po 30 latach (na razie nieprawomocnie) na dwa lata w zawieszeniu i cieszy się wolnością, a demonstrujący przeciwko nieudolności sądownictwa III RP były działacz antykomunistycznej opozycji idzie za kraty? Jeśli sąd chciał pokazać powagę i siłę, to mógł uczynić to w zupełnie inny sposób.