Tak już bywało. Przykładem jest Alain Peyrefitt, z wykształcenia antropolog, a z praktyki dyplomata, którego prezydent Giscard d'Estaing (rządził w latach 1974 – 1981) powołał na ministra sprawiedliwości, gdy francuskie sądownictwo przeżywało głębszą zapaść niż nasze. Zakończone sukcesem rezultaty kierowania tamtejszym resortem sprawiedliwości świadczą, iż do zreformowania i uporządkowania sądownictwa nie zawsze wymagana jest znajomość prawa i praktyka prawnicza. Efekty można osiągnąć, posiadając zdolności menedżerskie, wyobraźnię, plan naprawy i konsekwencję w działaniu.
Czy można liczyć, że minister Gowin sprosta wyzwaniom? Czy jest w stanie zrealizować zapowiedź premiera z exposé o skróceniu czasu postępowań sądowych o jedną trzecią? Na razie wiadomo jedynie o kontrowersyjnym zamiarze likwidacji małych sądów.
Trochę historii
W minionych 20 latach na sądownictwo przeznaczono znaczne środki. Ich skalę ilustruje przykład Warszawy. Do 1990 roku wszystkie sądy powszechne mieściły się w dwóch budynkach przy al. Solidarności (Leszno i Hipoteka). Przyznane środki pozwoliły na rozszerzenie bazy lokalowej w rozmiarze dotychczas niewyobrażalnym: nowe siedziby przy ulicach Ogrodowej, Czerniakowskiej, Marszałkowskiej, Kocjana i Terespolskiej. Nowe gmachy sądów Najwyższego i Apelacyjnego. Jednocześnie na potrzeby sądów zwolniono powierzchnie dzięki wyprowadzeniu z budynku sądów przy al. Solidarności, Prokuratury Wojewódzkiej i Krajowego Rejestru Karnego (KRS), a z gmachu Hipoteki Sądu Rejonowego dla Piaseczna i gabinetów notariuszy.
Nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Ale nie wszystko można tłumaczyć tym, iż równolegle sądownictwo zostało zasypane sprawami o wykroczenia, postępowaniami wieczystoksięgowymi oraz "nakazówkami". Efekt (według danych Ministerstwa Sprawiedliwości) jest taki: w skali roku średnio na orzeczenie sądu rejonowego czeka się pół roku, a w sądzie gospodarczym 850 dni. Nie można więc się dziwić, że gromy spadają ze wszystkich stron.
Co nie jest wymierzaniem sprawiedliwości
Problem trzeba widzieć bez uprzedzeń oraz historycznych sentymentów i dokonać głębokiej analizy spraw, którymi ma się zajmować sądownictwo.