Gdyby Seremet był Hooverem czyli siła prokuratury a osobowość człowieka na jej czele

Siła niezależnej prokuratury jest w dużej mierze pochodną siły osobowości człowieka, który stoi na jej czele. A co, gdy tej osobowości brakuje? - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 10.07.2012 09:32

Gdyby Seremet był Hooverem czyli siła prokuratury a osobowość człowieka na jej czele

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Po dwóch latach, odkąd prokuratura zyskała niezależność od formalnych wpływów politycznych, zakusy na powrót do starego modelu powracają. Ot, choćby ostatnie przymiarki do zmiany zasad wyboru zastępcy prokuratora generalnego czy  jeszcze bardziej niebezpieczne i, co istotne, realne wprowadzenie parlamentarnej kontroli nad prokuraturą - w formie komisyjnych wysłuchań w palących sprawach. I pewnie tego rodzaju pomysłów z czasem będzie coraz więcej. Więcej, bo prokuratura jest instytucją zbyt słabą, aby zniechęcić potencjalnych agresorów, którzy chcą jej niezależność ponownie ograniczyć.

Szlachetny czy naiwny

Jakiś czas temu oglądałem ciekawy film pt. „Edgar", o twórcy FBI Edgarze Hooverze, ze świetną rolą Leonarda DiCaprio. Była to historia człowieka, który w dość nieprzychylnym otoczeniu, od zera stworzył instytucję potężną, z którą musieli liczyć się najwięksi - z rodziną Kennedych włącznie. Hoover nie dysponował przy tym jakimiś nadzwyczajnymi  kompetencjami. Co zaważyło na jego sukcesie? Otóż w dużej mierze osobowość. Instynkt gracza, który dla dobra instytucji, którą kierował, stawał się - gdy była taka potrzeba - zwierzęciem politycznym, a  innym razem - medialnym. Umiejętność przeciwstawienia się politykom oraz - co istotne - poparcie opinii publicznej przesądziły w efekcie o jego sile, a co za tym idzie - sile instytucji, którą kierował. Wykuty przez Hoovera standard utrzymał się do dziś.

Porównanie Hoovera i Andrzeja Seremeta jest pewnie zbyt śmiałym posunięciem, ale po obejrzeniu tego filmu pomyślałem o analogiach. Tak było w Polsce przed dwoma laty: człowiek nieuwikłany politycznie i  środowiskowo stanął na czele potężnej instytucji, której - po latach politycznej szarpaniny - ustawowo zagwarantowano niezależność. Seremet, sędzia z ogromnym doświadczeniem, miał tę niezależność pielęgnować, wzmacniać, a w razie potrzeby z całą stanowczością bronić. Miał wszystkie warunki ku temu, aby zbudować instytucję mocną, cieszącą się autorytetem, która  mogłaby być dla najważniejszych polityków co najmniej partnerem, a nie potencjalnym politycznym łupem. Niezależności się jednak nie dostaje, niezależność się buduje. Środkami, jakimi się dysponuje, i osobowością. Czy Seremet stanął na wysokości zadania, czy stał się silnym szefem potężnej instytucji w momencie, kiedy sytuacja tego wymagała? Czy uderzył pięścią w stół, kiedy politycznie chciano kruszyć jej niezależność? Raczej nie.

Seremet przyjął inną postawę. Być może szlachetną, a może tylko naiwną. Miał przekonanie, że trzymanie się ustawy o prokuraturze i jej gwarancji oraz unikanie politycznych spięć wystarczy, aby zapewnić jej dobre funkcjonowanie. Niestety, okazało się to niewystarczające.

Za mało, by odstraszyć agresora

Po katastrofie smoleńskiej, która była pierwszym poważnym testem dla świeżo upieczonego prokuratora generalnego, jak na dłoni było widać, że rząd nie daje wystarczającego politycznego wsparcia śledczym - choć takie wsparcie w kontaktach z upolitycznioną prokuraturą rosyjską było wręcz niezbędne. W efekcie przebywający w Rosji polscy prokuratorzy skazani byli na porażkę. Gdy więc opozycja krytykowała nieudolność prokuratorów, Seremet mógł jedynie psioczyć pod nosem i słać noty błagalne do premiera i ministra spraw zagranicznych o polityczne poparcie - w sprawie wraku, czarnych skrzynek itd. Gdyby na miejscu Seremeta był Hoover, być może w świetle reflektorów walnąłby pięścią w stół. Ale tak się nie stało - zamiast tego było tworzenie licznych piramidalnych uzasadnień zaistniałej sytuacji, tak aby nikogo nie urazić, broń Boże.

Uderzenia w pięścią w stół nie będzie i teraz, kiedy rząd coraz śmielej kreśli plany ograniczenia niezależności prokuratury - czy to przez zmiany w zasadach nominacji zastępców prokuratora generalnego, czy też przez kontrolę sejmową, która łatwo może być nadużywana. Jeśli możemy spodziewać się jakiejś reakcji prokuratury, to najwyżej kilku merytorycznych referatów i fachowych wielostronicowych analiz. A to za mało, aby odstraszyć agresora.

Słowo „dość!" nie padnie, bo Seremet nie miał ani ambicji, ani talentu, aby stać się partnerem dla najważniejszych polityków. Nie zbudował sobie poparcia opinii publicznej, chociaż z uwagi na charakter instytucji, jaką kieruje, nie było to wcale trudne.

Nikt się nie liczy ze słabymi

Szeryfem więc nie zostanie nigdy, przyjmując - ze szkodą dla prokuratury - pozycję formalistycznego szefa, którego może kompetencje się ceni, ale z którym nikt się nie liczy, bo ze słabymi liczyć się nie trzeba. Dlatego można tylko żałować, że to właśnie Seremetowi, jako pierwszemu szefowi Prokuratury Generalnej, przyszło wyznaczać kierunek, by wydeptywać sobie ścieżki.

Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości