Na korytarzach budynku Prokuratury Generalnej przy ulicy Barskiej czuć dużą niepewność. – Jest nerwowo, bo nie wiemy, co będzie jutro. To nie są komfortowe warunki pracy – mówi jeden z prokuratorów.
Chodzi napięcie wokół przygotowanego przez Andrzeja Seremeta rocznego sprawozdania z działalności prokuratora generalnego – jeszcze za rok 2011. Mimo że jest ono gotowe od marca, ciągle nie zostało ocenione przez premiera.
Bez przyjaciół w Sejmie
To może budzić frustracje wśród prokuratorów. Bo – jak mówią śledczy – okazuje się, że sprawozdaniem, które zgodnie z intencją ustawodawcy miało służyć merytorycznej ocenie pracy prokuratury, można grać na zwłokę, trzymając prokuratora generalnego w swoistym szachu.
A zagrożenie jest realne. Negatywna ocena dokonana przez Donalda Tuska może uruchomić polityczną procedurę odwołania prokuratora generalnego. Zgodnie z przepisami premier przyjmuje albo odrzuca sprawozdanie prokuratora generalnego, „mając na względzie realizację zadań przez prokuratora generalnego w zakresie strzeżenia praworządności oraz czuwania nad ściganiem przestępstw”.
W przypadku odrzucenia sprawozdania premier może wystąpić do Sejmu z wnioskiem o odwołanie prokuratora generalnego przed upływem kadencji. Sejm może to uczynić większością 2/3 głosów, które nietrudno byłoby uzbierać. Seremet nie ma zbyt wielu przyjaciół w parlamencie. Także największa partia opozycyjna Prawo i Sprawiedliwość ma do niego szereg zastrzeżeń dotyczących prowadzenia śledztwa smoleńskiego.