Co jakiś czas ponawiany jest spór dotyczący przyjmowania orderów i odznaczeń zagranicznych. Choć niewielu o tym wie, to w chwili obecnej zainteresowany sam musi wystąpić z prośbą do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zgodę na otrzymanie obcego wyróżnienia. Podanie, skonstruowane w formie prośby, należy pisać z zachowaniem tradycyjnych, nieco barokowych formuł, przy czym cały ten proces niektórzy określają mianem anachronicznego. Pytanie tylko, czy słusznie, zwłaszcza że podobne przepisy funkcjonują w ustawodawstwach innych państw europejskich, w tym: Wielkiej Brytanii, Francji czy RFN.
Order św. Jerzego
Ostatnio spore zainteresowanie polskich mediów wzbudziło przyjęcie przez Jarosława Kaczyńskiego drugiego, według starszeństwa, znaku zaszczytnego Gruzji, a mianowicie Orderu Zwycięstwa św. Jerzego. Odznaka tego orderu została wręczona prezesowi PiS przez Micheila Saakaszwilego w lipcu tego roku. Nadanie to wzbudziło pewne wątpliwości w niektórych kręgach, zwłaszcza dziennikarskich, w świetle bowiem polskiej ustawy o orderach i odznaczeniach, a konkretnie jej art. 5: „obywatel polski może przyjąć order, odznaczenie lub inne zaszczytne wyróżnienie nadane przez najwyższe władze obcego państwa, po uzyskaniu na to zgody prezydenta".
Rodzi się więc pytanie, na ile cytowany przepis jest potrzebny, skoro złamanie go nie jest w żaden sposób sankcjonowane? Jednocześnie, co w momencie gdy wnioskodawca po długim okresie oczekiwania nie uzyskuje zgody na swój wniosek? Zdarzało się już bowiem, iż głowa państwa celowo odwlekała zgodę dla wnioskodawcy. Jak zatem widać, instytucja z art. 5 coraz częściej staje się bronią obosieczną.
Ideą przewodnią spornego przepisu było przeświadczenie, iż przyznawanie znaków honorowych ma na celu zdobycie sojuszników politycznych, zwłaszcza wśród cudzoziemców. Uznaje się, iż order może zobowiązywać obdarowanego do wierności i okazywania lojalności wobec darczyńcy, zgodnie z zasadą wzajemności. Tak było w przypadku Orderu Orła Białego, który od 1705 r. był wręczany obcym dygnitarzom oraz przedstawicielom rodów magnackich. Jednocześnie przepis ten stanowi swoisty wentyl bezpieczeństwa, ma bowiem zapobiegać niekontrolowanemu „podkupywaniu" polskich obywateli zagranicznymi znakami zaszczytnymi, a także zapobiegać inflacji zagranicznych nadań, a tym samym erozji całego polskiego systemu odznaczeniowego. Z polskiej tradycji ustrojowej wynika, że prezydent, będący uosobieniem i gwarantem ciągłości władzy państwowej, powinien zwracać szczególną uwagę, jakie odznaczenia otrzymują polscy urzędnicy i dygnitarze od państw obcych. Jednakże nie można też bronić i ograniczać obywatelom polskim współpracy na rzecz innych krajów, zwłaszcza na płaszczyźnie naukowej i kulturalnej. Często, zwłaszcza w świecie dyplomacji, otrzymanie znaku zaszczytnego jest wyrazem wdzięczności za wcześniej otrzymane odznaczenie.
Należy zwrócić uwagę na konstrukcję spornego przepisu, który osobom niezorientowanym może sprawić nieco kłopotu. Po pierwsze, z art. 5 dokładnie nie wynika, kto powinien zwrócić się o zgodę do prezydenta – osoba, która ma otrzymać znak honorowy, czy też przedstawiciel danego państwa. Z protokołu i zwyczajów dyplomatycznych wynika, że to osoba przyznająca powinna zająć się formalnościami związanymi z uzyskaniem zgody. Po drugie, podobnie jak w każdym innym przypadku w zakresie nadań orderów i odznaczeń, w razie braku uzyskania zgody prezydenta na przyjęcie przez obywatela polskiego orderu, odznaczenia lub innego zaszczytnego wyróżnienia nadanego przez najwyższe władze obcego państwa, nie istnieją środki odwołania ani żadne inne środki weryfikacji braku decyzji prezydenta bądź decyzji odmownej. Zgoda zresztą nie przyjmuje formalnej postaci decyzji administracyjnej, w przeciwieństwie do regulacji przedwojennej, a mianowicie ustawy o odznaczeniach cudzoziemskich z 1936 r. (DzU z 1936 r. nr 34, poz. 261), w której wprost zastosowano drogę administracyjnoprawną. Niepokojące staje się jednak coraz częstsze ignorowanie tejże drogi, zwłaszcza jeśli nie wynika ono z braku znajomości prawa, a dokonywane jest z czystej kalkulacji politycznej.