Kędzierski: Ubój rytualny – czyżby desuetudo?

Ostatnie informacje w sprawie „obchodzenia się" organów z osobami, które dokonały uboju rytualnego wskazują jednoznacznie, że oto w Polsce odżyła instytucja desuetudo jako sposobu uchylania obowiązujących przepisów prawa - pisze adwokat Jacek Kędzierski.

Publikacja: 22.11.2013 20:00

Przepis prawa obowiązuje, jeżeli został uchwalony i ogłoszony w dzienniku ustaw. W przypadku ustawy o ochronie zwierząt, pomimo spełniania tych warunków pewne przepisy mają nie obowiązywać. Pojawia się pytanie: na jakiej zasadzie? Konkretnie chodzi tu o przepis art. 34. ust 1. tej ustawy zgodnie z którym zwierzę kręgowe w ubojni może zostać uśmiercone tylko po uprzednim pozbawieniu świadomości przez osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje. Przepis ten miałby obowiązywać o ile dokonywany byłby ubój na potrzeby religijne, którego wykonywanie dopuszczają inne przepisy krajowe oraz europejskie. Jeżeli chodzi o administracyjnoprawne znaczenie przepisu z taką interpretacją przyczyn jego nieobowiązywania od biedy można się zgodzić, stosując zasadę „z braku laku to i kit dobry". Co jednak z kolejnym przepisem ustawy, zgodnie z którym kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1–4  podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.  Problem polega na tym, że prawo unijne nie jest władne uchylać krajowych przepisów prawa karnego (a zwłaszcza dekryminalizować określonych zachowań), gdyż samo ich w żadnym zakresie nie reguluje. Jeżeli ostatnio organy procesowe podjęły takie a nie inne postanowienie wobec sprawców, albo dokładniej osób, które dokonały uboju rytualnego to inaczej nie można tego wytłumaczyć jak zastosowaniem desuetudo wobec tego przepisu prawa karnego.

A wszystko to spowodowane jest tym, że żyjemy w ciekawych czasach i w Polsce dzieją się rzeczy niespotykane w przeszłości. Oto bowiem do systemu prawa wdarł się element sprzeczności:  zakaz uboju rytualnego zawarty w ustawie o ochronie zwierząt pozostaje w sprzeczności z dopuszczalnością tegoż uboju sprecyzowaną np. w ustawie o stosunku państwa do wyznania mojżeszowego.

Pojawiają się opinie, ze to TK powinien tę sprzeczność usunąć. Skądinąd TK nie posiada explicite wyrażonych kompetencji do orzekania o sprzeczności przepisów „ustawy X" z przepisami „ustawą Y", bo istnieje domniemanie spójności i niesprzeczności systemu prawnego, wynikające z zasady państwa prawnego. Powstaje pytanie, czy sama ta sprzeczność i de facto naruszenie wynikającej z art. 2 Konstytucji RP zasady państwa prawnego może być skutecznym uzasadnieniem wniosku do TK. Wykazanie samej tej sprzeczności to słaby argument podmiotów zainteresowanych legalnością wykonywania uboju rytualnego, bo równie dobrze jego przeciwnicy, będący zarazem zwolennikami okazywania nadmiernej troski zwierzętom kręgowym, mogą zwrócić się do TK z wnioskiem o delegalizację ustawy wyznaniowej, która przyznaje gminom żydowskim prawo zapewnienia jej członkom m.in. wykonywania uboju rytualnego.

Pogląd wyartykułowany ostatnio jakoby de lege lata ubój rytualny był w Polsce dopuszczalny, pomimo odrzucenia nowelizacji wprowadzającej ten sposób uboju uznać należy za wątpliwy. Gwarancja wykonywania uboju rytualnego zawarta w ustawie wyznaniowej byłaby skuteczna o tyle tylko o ile nie byłoby ustawy regulującej metody dokonywania uboju zwierząt hodowlanych. O ile ta druga ustawa w polskim porządku prawnym istnieje, musi ona dopuszczać wykonywanie uboju rytualnego, aby jego gwarancja zawarta w prawie konstytucyjnym, czy też wyznaniowym nie była gwarancją pustą. Skuteczność tej gwarancji zależy bowiem od istnienia określonych przepisów w prawie administracyjnym.

Jest oczywiste, że ustawa o ochronie zwierząt, a zwłaszcza zawarte w niej przepisy dotyczące uboju, pozostaje w sprzeczności nie tylko ustawą wyznaniową żydowską. Oparty na nacechowanym przesadną troską stosunku do zwierząt, w tym także rzeźnych, których jedyną racją zaistnienia i utrzymywania jest przeznaczenie na ubój, zakaz wykonywania uboju rytualnego tj. bez ogłuszania gwałci dwie wolności obywatelskie zawarte w Konstytucji, tj., wolność wykonywania działalności gospodarczej oraz wolność religii. Wolność wykonywania działalności gospodarczej jest zarazem jedną z podstawowych zasad państwa polskiego, a jej ograniczenie może nastąpić tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes społeczny. Nasuwa się pytanie, jakiż to „ważny interes społeczny" przemawia za zakazaniem wykonywania działalności gospodarczej polegającej na uboju zwierząt rzeźnych bez ogłuszania. Poza nadmiernie troskliwym podejściem do zwierząt innej przesłanki nie widzę, a to z kolei nasuwa pytanie, czy ową nadmierną troskę  można uznać za „ważny interes społeczny". Śmiem poważnie wątpić w istnienie tego „ważnego interesu społecznego" jako przesłanki ograniczającej wolność działalności gospodarczej. Zewsząd rozlegają się głosy, jakoby ten ubój rytualny nie był ważnym ogniwem polskiej gospodarki narodowej i że z powodu jego delegalizacji gospodarka ta się nie zawali. Pogląd ten uważam za błędny, a to z tego powodu, że prawidłowo ukształtowana gospodarka kraju składa się z tysięcy równolegle działających branż. I oto ktoś postanowił jedną z tych branż „wyciąć". Pytanie w jakim celu? W takim, aby przejęły ją inne kraje.

Zakaz uboju rytualnego godzi w wolność religii zagwarantowaną w art. 53 Konstytucji RP. Religia to nie tylko zespół przeżyć jej wyznawców uzewnętrzniany w miejscach kultu, ale to także jej doktryna i jej wewnętrzne przepisy prawne. Dokonywanie uboju rytualnego jest wymogiem tych przepisów religijnych i kto zakazuje wykonywania uboju rytualnego, ten gwałci wolność religii.

Oczywistość naruszenia Konstytucji przez obowiązujące przepisy ustawy o ochronie zwierząt jest oczywista i nie widzę powodu do angażowania TK, który już raz w kwestii uboju rytualnego się wypowiedział. Legalizacja uboju rytualnego w Polsce nie jest zadaniem TK a Sejmu.

Samą regulację uboju rytualnego należy przeprowadzić w ten sposób, jakby to była wewnętrzna sprawa Polski, tj. bez odwoływania się w treści przepisów ustawy do przepisów unijnych, co uczyniono w nieudanej nowelizacji. Te ostatnie póki co obowiązują ale ujęte w nich zagadnienia muszą mieć równoległą regulację w prawie krajowym. Ten zakaz odwoływania się w polskiej ustawie do treści przepisów unijnych wynika chociażby z tego, że kiedyś Polska może przestać być członkiem Unii, co wymagałoby będzie rewizji polskich ustaw, odwołujących się do przepisów unijnych. Można tego uniknąć w ten sposób redagując treść polskich ustaw, jakby przepisy unijne nie istniały, co nie oznacza w sposób sprzeczny z nimi. Rząd, zgłaszając projekt nowelizacji ustaw o ochronie zwierząt tego błędu się nie ustrzegł i przepisy, które miały być wprowadzone były niestety przepisami odwołującymi się do treści przepisów unijnych. W wyniku czego, kto nie znałby przepisu unijnego, ten nie znałby treści polskiej ustawy. Tak tworzyć polskiego prawa nie wolno.

Jaka zatem powinna być treść przepisu legalizującego ubój rytualny, który to przepis Sejm ma obowiązek uchwalić, by polska była zarazem krajem wolności wykonywania działalności gospodarczej i wolności religijnej. W wolnych chwilach zajmuję się analizą ustawodawstwa II RP. W jego dorobku znajduje się również ustawa z 1938r. legalizująca ubój rytualny i regulująca przeprowadzanie uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach. Art. 1 tej ustawy wprowadzał obowiązek ogłuszania zwierząt „ciepłokrwistych" lub w inny sposób pozbawiania ich przytomności przed ich wykrwawieniem. Od tej zasady, jak to często bywa, przewidziany był wyjątek. Wyjątek ten miał określić w drodze rozporządzenia minister rolnictwa, a dotyczyć miał on „odmiennych sposobów i warunków dokonywania uboju zwierząt dla tych grup ludności, których wyznanie wymaga stosowania przy uboju specjalnych zabiegów". Rozporządzenie miało ograniczyć zakres uboju rytualnego do potrzeb tych grup ludności zarówno konsumpcyjnych, jak i w zakresie eksportu.

Orzeczenie TK w sprawie uboju rytualnego już było i stwierdziło ono brak delegacji ustawowej dla ministra rolnictwa do wydania rozporządzenia regulującego zasady uboju w sposób odmienny od powszechnie obowiązującego, tj. na potrzeby wyznawców niektórych religii. Sejm w noweli do ustawy o ochronie zwierząt, o ile nie chce zalegalizować uboju rytualnego w ustawie wprost, to wzorem Sejmu lat trzydziestych ten brak powinien usunąć i to jest wszystko, co pozostało w tej sprawie do zrobienia. Zaistniały niedawno stan faktyczny, polegający na niestosowaniu przepisu prawa karnego przez desuetudo uznać należy za prowizorkę.

Jacek Kędzierski, adwokat z Łódzi

Przepis prawa obowiązuje, jeżeli został uchwalony i ogłoszony w dzienniku ustaw. W przypadku ustawy o ochronie zwierząt, pomimo spełniania tych warunków pewne przepisy mają nie obowiązywać. Pojawia się pytanie: na jakiej zasadzie? Konkretnie chodzi tu o przepis art. 34. ust 1. tej ustawy zgodnie z którym zwierzę kręgowe w ubojni może zostać uśmiercone tylko po uprzednim pozbawieniu świadomości przez osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje. Przepis ten miałby obowiązywać o ile dokonywany byłby ubój na potrzeby religijne, którego wykonywanie dopuszczają inne przepisy krajowe oraz europejskie. Jeżeli chodzi o administracyjnoprawne znaczenie przepisu z taką interpretacją przyczyn jego nieobowiązywania od biedy można się zgodzić, stosując zasadę „z braku laku to i kit dobry". Co jednak z kolejnym przepisem ustawy, zgodnie z którym kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1–4  podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.  Problem polega na tym, że prawo unijne nie jest władne uchylać krajowych przepisów prawa karnego (a zwłaszcza dekryminalizować określonych zachowań), gdyż samo ich w żadnym zakresie nie reguluje. Jeżeli ostatnio organy procesowe podjęły takie a nie inne postanowienie wobec sprawców, albo dokładniej osób, które dokonały uboju rytualnego to inaczej nie można tego wytłumaczyć jak zastosowaniem desuetudo wobec tego przepisu prawa karnego.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Zabudowa terenów wokół lotnisk – jak zmienić linię orzeczniczą
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie Prawne
Fila, Łabuda: O sensie i bezsensie zmian prawnych wokół medycznej marihuany