Minister finansów po raz kolejny pokazuje, jak bardzo w nosie ma podatników, trzymając ich do końca w niepewności. Oczywiście winę można zrzucić na Komisję Europejską, która ciągle nie zdecydowała, czy polski rząd może w tym przypadku stosować restrykcyjne prawo.
W sprawie aut z kratką przeraża jednak co innego. Lekceważące traktowanie przedsiębiorców przez państwo. Brak informacji, oficjalnej wykładni, jak postępować, co czeka podatników, a także sprzeczne interpretacje przepisów powodują ogromną dezorientację. Jak to się ma do stabilności systemu podatkowego, który jest – a przynajmniej powinien być – fundamentem dobrze funkcjonującego państwa?
Niestety, historia lubi się powtarzać. Widzieliśmy już kolejne zmiany w ustawach o VAT robione na chybcika na koniec roku, tak aby podatnik nie miał szans się do nich uczciwie przygotować, trwający miesiącami korowód ze spółkami komandytowo-akcyjnymi, loterię z kasami fiskalnymi. Takich przykładów były w ostatnich latach dziesiątki.
A przecież przepisy można przygotować wcześniej, aby dać podatnikom czas na przystosowanie się do zmian. Należy im się choćby wiążąca informacja, jak postępować w newralgicznym okresie, aby nie narazić się na sankcje fiskusa w przyszłości.
Jak zatem nazwać takie zaniechania? Czy nie jest to świadome destabilizowanie prawa podatkowego? Bo nikt chyba nie uwierzy, że jest to wyłącznie efekt bałaganu i urzędniczej niekompetencji.