W minionym roku po raz kolejny byliśmy świadkami niezrozumiałych dla większości obywateli przepychanek między premierem Donaldem Tuskiem i prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem. Tłem był przedłużający się termin przyjęcia bądź odrzucenia sprawozdania z rocznej działalności prokuratury przez szefa rządu. Ponieważ problem pojawia się systematycznie od trzech lat, czyli od rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, warto się zastanowić nad przyczynami takiej sytuacji oraz możliwościami naprawczymi. Trzeba się bowiem zgodzić, iż przyjęcie lub odrzucenie kolejnego sprawozdania prokuratora generalnego dotyczy nie tylko wzajemnych relacji osobistych bardzo wysokich funkcjonariuszy państwowych. Może też doprowadzić do zakłócenia prawidłowego funkcjonowania państwa oraz zagrozić bezpieczeństwu jego obywateli. Równie ważne jest więc ustalenie, czy przyczyną swoistych tarć na szczytach władzy są wadliwe rozwiązania prawne, względy personalne czy też doraźne potrzeby polityczne rządzącej koalicji.
Skazani na konflikt?
Źródło kontrowersji zapewne leży w ustawie z 9 października 2009 r. o zmianie ustawy o prokuraturze, na mocy której dokonano rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego. Stosowne zmiany ustawowe weszły w życie 31 marca 2010 r. i od tego momentu datuje się budowa nowej niezależnej prokuratury.
Pierwszym prokuratorem generalnym wskazanym przez Krajową Radę Sądownictwa i powołanym na tę funkcję przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego został Andrzej Seremet. Nowe regulacje prawne w miarę czytelnie wkomponowały prokuraturę w system funkcjonowania organów państwa, zwłaszcza określiły wzajemne relacje z prezydentem oraz władzą ustawodawczą i wykonawczą. Od początku wprowadzania zmian szczególne kontrowersje budziły uprawnienia ministra sprawiedliwości pozbawiające prokuraturę pełnej samodzielności finansowej oraz związane z kształtowaniem wewnętrznego ustroju prokuratury. Nie może bowiem budzić najmniejszej wątpliwości, iż pozbawienie prokuratury samodzielności finansowej wprost uderzyło w istotę jej niezależności. Żadnej wizji nie da się przecież realizować bez zagwarantowania na ten cel właściwych środków finansowych, trzeba dodać: zabezpieczonych w sposób prawnie obiektywny, niezależnie od woli politycznej partii sprawującej aktualnie władzę.
Z kolei całkowicie nowe uprawnienia wkraczające niejako w obszar pełnej i niczym nieskrępowanej niezależności prokuratury, uzyskał prezes Rady Ministrów. Artykuł 10e ust. 1 ustawy o Prokuraturze nakłada bowiem na prokuratora generalnego obowiązek przedstawiania prezesowi Rady Ministrów sprawozdania z rocznej działalności prokuratury nie później niż do końca pierwszego kwartału roku następnego, który sprawozdanie przyjmuje albo je odrzuca. W przypadku odrzucenia sprawozdania ustawa uprawnia premiera do wdrożenia stosownej procedury odwołania prokuratora generalnego z pełnionej funkcji. Obowiązujący system prawny nie określa jednak, w jakim terminie premier jest zobowiązany podjąć decyzję o przyjęciu bądź odrzuceniu sprawozdania. Przywołany wcześniej art. 10e ustawy o prokuraturze dodatkowo precyzuje jedynie, iż w razie potrzeby prezes Rady Ministrów może zażądać od prokuratora generalnego uzupełnienia przedstawionej informacji w terminie trzech miesięcy, a nadto, iż podejmując decyzję odnośnie do przyjęcia lub odrzucenia sprawozdania, musi mieć na względzie wykonywanie zadań przez prokuratora generalnego polegających na strzeżeniu praworządności oraz czuwania nad ściganiem przestępstw.
W dotychczasowej trzyletniej praktyce prokurator generalny zawsze dochowywał obowiązujących terminów złożenia sprawozdania rocznego. Nie odnotowano także, aby premier wnioskował o uzupełnienie otrzymanego sprawozdania bądź zażądał od prokuratora generalnego przedstawienia informacji na określony temat związany ze strzeżeniem praworządności oraz czuwaniem nad ściganiem przestępstw. Należy więc wnioskować, iż zakres przedłożonej premierowi informacji każdorazowo był wystarczający do jej przyjęcia lub odrzucenia, jak również, że w toku rocznej działalności prokuratury nigdy nie wystąpiły zjawiska, które mogłyby wzbudzić zaniepokojenie rządu i wymagały zasygnalizowania w tym trybie prokuratorowi generalnemu potrzeby zajęcia się problemem. Jeżeli więc w przytoczonych warunkach premier każdorazowo podejmował decyzję po bardzo wielu miesiącach zastanawiania się i przekazywania w tym czasie opinii publicznej rozlicznych i urozmaiconych opinii na temat pracy prokuratury i prokuratora generalnego, to zrozumiałe jest, iż rodzi to podejrzenia o pozamerytoryczne przyczyny takiego zachowania, a nawet zasadne przyjęcie, iż premier wykorzystuje swoją pozycję ustrojową w sposób sprzeczny z obowiązującym porządkiem prawnym oraz ukształtowanymi zwyczajami państwa prawa. Można nawet odnieść wrażenie, iż premier stosował w ten sposób swoisty i niedopuszczalny szantaż wobec prokuratora generalnego, a przynajmniej w krzywym zwierciadle przedstawiał relacje występujące pomiędzy urzędami Prokuratora Generalnego i Prezesa Rady Ministrów. W normalnych warunkach decyzja premiera powinna zostać podjęta w rozsądnym i możliwie szybkim terminie, ponieważ tylko wtedy mogłaby spełnić przewidzianą dla niej funkcję ustrojową.