Niedawny tragiczny wypadek samochodowy w Kamieniu Pomorskim, w którym śmierć poniosło sześć osób, ponownie wywołał temat bezpieczeństwa na polskich drogach. Dyżurny pomysł zaostrzenia kar tradycyjnie polaryzuje – dla jednych to „oczywista oczywistość", dla innych tani populizm obliczony na poklask wyborców. Nie zamierzam w mojej analizie zajmować się prawem ani polityką karną. Problem wypadków jest znacznie szerszy. Jak mawiają Amerykanie – accidents are not accidental. Tymczasem nie wydaje mi się, aby na poziomie rządowym zostały uruchomione  zasoby i moce potrzebne do zmierzenia się z nim.

Problem wypadków drogowych dotyczy potencjalnie wszystkich, ale o tym, jak jest realny i bezpośredni, dowiadujemy się po fakcie. Grupa potencjalnych ofiar jest niemal tak liczna jak populacja kraju, ale jest to jednocześnie grupa nieskonkretyzowana, co sprawia, że interes ofiar wypadków nie jest należycie reprezentowany przez nie same. Dlatego jest miejsce dla skoordynowanych działań systemowych. Nie wiem, czy dobrym pomysłem byłoby – jak proponują niektórzy politycy – powołanie rzecznika ds. bezpieczeństwa drogowego. Wiem natomiast, że potrzebne są kompleksowe badania. Niebłaha ich część może i powinna objąć prawne aspekty i uwarunkowania wypadków komunikacyjnych. W Polsce dominuje prawnokarne ujęcie tego tematu. Tymczasem obejmuje on m.in. zagadnienia odpowiedzialności cywilnej, ochrony dóbr osobistych, funkcji i zakresu odszkodowań, a także konstrukcji i mechanizmów obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych (OC kierowców). Konieczne jest zintegrowane podejście prawno-ekonomiczne i empiryczne. W USA – kolebce ekonomicznej analizy prawa – badania nad prawnymi uwarunkowaniami wypadków komunikacyjnych stanowią pokaźną część studiów nad prawem deliktowym i prawem ubezpieczeń. Warto przywołać choćby fundamentalne studia, które ogłosili noblista z Columbia University prof. William Vickrey (Automobile Accidents, Tort Law, Externalities, and Insurance: An Economist's Critique, Law and Contemporary Problems, 1968; Nobel 1996) czy prof. Guido Calabresi z Yale University (The Cost of Accidents: A Legal and Economic Analysis. Yale University Press 1970). Wypadki samochodowe, oprócz ich humanitarnego i moralnego wymiaru, mają także istotny wymiar społeczno-ekonomiczny. Polityka prawa powinna poszukiwać dróg internalizacji ich kosztów społecznych. Internalizacji, czyli stworzenia mechanizmów przenoszących te koszty na sprawców. Koszty, które wymagają internalizacji, to nie tylko utrata zdrowia i życia ofiar, ale wszelkie związane z tym następstwa. Wiele spośród tych kosztów – w tym ponoszonych przez państwową służbę  zdrowia – nie jest przenoszony na sprawców wypadków, ale obciąża przez system finansowania służbę zdrowia, czyli finalnie – podatników. Tymczasem uczestniczenie przez sprawcę w kosztach likwidacji następstw wypadku może stanowić podobnie skuteczny jak sankcje karne instrument odstraszania. Jest zatem miejsce na przemyślenie zarówno polityki odszkodowań, jak i systemu ubezpieczeń komunikacyjnych pod kątem obowiązkowej partycypacji finansowej sprawcy oraz regresu ubezpieczyciela. Co więcej, nierzadko rozszerzony skutek odpowiedzialności finansowej sprawcy (rodzina) może ukrócić społeczne (środowiskowe) przyzwolenie na ryzykowne zachowania na drodze, w szczególności prowadzenie pod wpływem alkoholu. Warto także rozważyć problematykę przyczynienia się do wypadku innych niż kierowca osób – nie tylko np. pasażerów-uczestników ryzykownych wyścigów samochodowych czy też pijackich przejazdów, ale także np. sprawców zdalnego absorbowania uwagi kierowcy, np. przez rozmowę telefoniczną prowadzoną w czasie jazdy. Nie tak dawno jeden z amerykańskich sądów uznał współodpowiedzialność za wypadek komunikacyjny osoby, która wprawdzie nawet nie siedziała w samochodzie, ale wymieniała z kierowcą wiadomości tekstowe (esemesy), mając świadomość, że ten właśnie prowadzi.

Nie mam gotowych rozwiązań dla wszystkich problemów związanych z wypadkami komunikacyjnymi. Mam natomiast świadomość, że potrzebne jest pilne podjęcie badań i prac koncepcyjnych, które powinny zaowocować rozwiązaniami systemowymi – także nad zmianami w prawie i praktyce jego stosowania w Polsce. Nie potrzeba odruchowych reakcji i politycznych deklaracji, potrzeba namysłu i konsekwencji we wdrażaniu wniosków z tego namysłu wypływających. Ministrowie sprawiedliwości, zdrowia i infrastruktury: nie podwyższajcie kar w kodeksie karnym – zamiast tego ogłoście konkurs otwarty dla interdyscyplinarnych – najlepiej międzynarodowych – zespołów badawczych na opracowanie stosownego studium. ?

Autor  jest prezesem Instytutu Allerhanda i of counsel w KKG Kubas Kos Gaertner