Trudno uniknąć pytania, czy nie było tak czasem w Suwałkach. Czy eksmisja kobiety z czwórką dzieci z mieszkania w środku zimy, by skierować ich do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego, nie była impulsem dla 16-letniego Sebastiana, najstarszego z dzieci, by się powiesić?
– Chcę wyjaśnić, czy zawinił człowiek czy jakaś część systemu. Wystąpię do sądu, aby zmienił postanowienie, żeby dzieci wróciły do matki – poinformował rzecznik praw dziecka Marek Michalak.
Zdaniem rzecznika rozłąka im nie służy, ponieważ rodzina bardzo się kocha, a więzy między matką a dziećmi i między rodzeństwem są bardzo mocne.
To dobrze, że rzecznik przeprowadza kontrolę, ale jakże te słowa przypominają jego konferencję sprzed ponad roku po kontroli w KW Policji w Opolu oraz tamtejszym Sądzie Rejonowym, gdy doszło tam do bulwersującego opinię publiczną zatrzymania i oderwania niemal w środku nocy matki od malutkich dzieci (dwa i sześć lat) i oddania ich do pogotowia opiekuńczego. Matka trafiła do aresztu. Chodziło zaś o to, by odbyła karę, gdyż nie uregulowała niewysokiej grzywny ?(2,3 tys. zł !).
Jasne jest, że nie mówimy w takich sytuacjach o wzorowych rodzinach (inna rzecz, ile ich jest), i mamy prawo oczekiwać od urzędników i sędziów adekwatnej reakcji. Przypomnę, że po głośnej tragedii przed rokiem w Sanoku, gdy w jednym z mieszkań zginęła 17-letnia dziewczyna, która zabarykadowała się z 32-letnim mężczyzną podejrzanym o dokonanie zabójstwa, słusznie odezwały się głosy, że dopóki dziecko nie skończy 18 lat, obowiązek dbania o niego obciąża nie tylko rodziców, lecz także instytucje powołane do ochrony dzieci rodziny.