Menedżerowie dość często bagatelizują ryzyko pracownicze. Twierdzą, że to nie problem, że nie stanowią oni spektakularnych kosztów itd. Tymczasem niektórzy szefowie siedzą na bombach zegarowych, które prędzej czy później wybuchają. Czasami za chwilę. Do katastrofy nie musi przecież dojść dopiero za kadencji kolejnego zarządu.
To, że pracodawca zatrudnia np. specjalistów ds. kadr i płac, nie gwarantuje, że przyjęty sposób wynagradzania jest pozbawiony wad, a dokumentacja pracownicza zawiera wszystkie niezbędne elementy. Właściwa weryfikacja polityk i decyzji kadrowych wymaga bardzo szczególnej wiedzy – zarówno teoretycznej, jak i praktycznej. Taki egzamin funkcjonowania firmy powinien być przeprowadzony w formie zewnętrznego audytu. Zapewnia to obiektywizm, a poza tym, co dwie pary oczu, to nie jedna. Wszystko po to, żeby nie oblać testu przed inspektorem pracy lub sądem.
Znaczenie kadry
Zdecydowana większość firm działa na rynku nie dzięki specjalistycznemu oprogramowaniu i urządzeniom, lecz w oparciu o umiejętności i wiedzę zatrudnionych w nich ludzi. Wynagrodzenia stanowią jeden z największych kosztów pracodawców. Nie ma więc sensu płacić dodatkowo za błędy formalne. Szczególnie że menedżerowie ryzykują pieniędzmi nie tylko firmy, lecz także własnymi (czytaj w dalszej części artykułu).
Niezależnie od tego sprawy pracownicze są bardzo medialne. Naruszanie gwarancji zatrudnienia może skończyć się zmniejszeniem wiarygodności marki i odpływem klientów. To z kolei przekłada się na utratę przyszłych zysków.
Czas na analizę
W praktyce audyty pracownicze są przeprowadzane u podmiotów średnich i dużych. Wynika to z efektu skali. Im więcej angaży, tym więcej adresatów planów bonusowych oraz regulaminów pracy i wynagradzania. Stworzenie wadliwego mechanizmu płacowego lub planowania czasu pracy skutkuje tu potencjalnymi roszczeniami większej liczby zatrudnionych.