Wojciech Czuchnowski zaatakował wczoraj na łamach „Gazety Wyborczej" dziennikarzy oraz prezesa IPN krytykujących pomysł państwowego ?pogrzebu gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Zarzucił im „kopanie nieżyjącego" ?i brak rzetelnej oceny postaci generała. Inaczej mówiąc, jeszcze ciało nie ostygło, a hieny już je szarpią.
To bardzo niesprawiedliwe słowa, bo publicysta świadomie i celowo zarzuca adwersarzom najniższe pobudki. Czuchnowski wie dobrze, że nie chodzi o deptanie grobów czy opluwanie nieżyjącego. Wszak szacunek dla zmarłych odróżnia naszą cywilizację od barbarzyńców. To nie jest więc spór o pochówek człowieka, ale o stosunek do PRL i komunistycznego reżimu, którego generał był symbolem. Stosunek, który ma być drogowskazem dla przyszłych pokoleń w ocenie tego okresu. Jasnym, wyraźnym i niezrelatywizowanym.
Gdy za 10, 20 lat młodzi ludzie będą się uczyć historii lub podczas wycieczki szkolnej staną nad grobem generała, może któryś z nich zapyta: to właściwie jak było? Katyń, władza przywieziona na sowieckich czołgach, eksterminacja przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego, Marzec '68, Wybrzeże '70, stan wojenny, krew, ból, zniszczone życiorysy. Skąd więc Powązki dla człowieka, który był uosobieniem tych czasów?
Przedstawiciele elit państwowych, ?z premierem na czele, wykazują się w tej sprawie nie lada oportunizmem. Donald Tusk akceptuje państwowy pogrzeb, ale się na niego nie wybiera. Ma to podkreślać jego dystans do generała. Podobnie niejednoznaczna jest postawa prezydenta RP.