Chyba nie trzeba tłumaczyć, że powodzenie każdej egzekucji zależy od szybkiego i pełnego ustalenia majątku dłużnika. Nieocenionym źródłem informacji bywają wyciągi z rachunków bankowych, w szczególności gdy dłużnik prowadzi działalność gospodarczą. Pozwalają ustalić, komu dłużnik sprzedaje towar, dla kogo wykonuje usługi, mówiąc inaczej, u kogo ma wierzytelności (pieniądze do odzyskania). A przy niektórych branżach, takich jak np. branża budowlana, sprzedaż paliw, sprzedaż hurtowa towarów, wierzytelności te powstają na ogromne kwoty i dają realną szansę zaspokojenia wierzycieli.
Banki są wzorem dyskrecji
Wydawałoby się, że nic nie powinno stać na przeszkodzie takim działaniom. Tym bardziej że znajdują one podstawę w dwóch przepisach. Po pierwsze, w art. 761 § 1 kodeksu postępowania cywilnego (dalej: k.p.c.), zgodnie z którym organ egzekucyjny może żądać od organów administracji publicznej, organów podatkowych, rentowych, banków informacji niezbędnych do prowadzenia egzekucji. Po drugie, w art. 105 ust. 2 pkt 1 ustawy – Prawo bankowe, mówiącym, że banki na żądanie komornika mają obowiązek udzielać informacji stanowiących tajemnicę bankową w zakresie niezbędnym do prawidłowego prowadzenia postępowania egzekucyjnego oraz wykonywania innych czynności wynikających z jego ustawowych zadań.
Niestety, jak pokazuje praktyka, banki odmawiają udostępnienia wyciągów bankowych, zauważając, że okazanie ich wiązałoby się z ujawnieniem informacji o innych osobach dokonujących operacji bankowych z dłużnikiem, z naruszeniem ustawy o ochronie danych osobowych itp. Stanowisko takie z reguły akceptują sądy, dorzucając jeszcze jeden argument, mianowicie taki, że działalność komornika nie może zmierzać do ustalenia majątku dłużnika, ponieważ od tego jest osobna instytucja, zwana wyjawieniem.
Wyjawi, ile zechce
Zgodnie z art. 913 § 1 k.p.c., jeżeli zajęty w egzekucji majątek nie rokuje zaspokojenia dochodzonych należności, wierzyciel może żądać zobowiązania dłużnika do złożenia na żądanie sądu wykazu majątku. Wyjawienie wikła jednak wierzyciela w konieczność wszczęcia w trakcie egzekucji nowej sprawy sądowej, naraża go na koszty, natomiast sądy na prowadzenie spraw skazanych często na niepowodzenie. Nazwa samego postępowania brzmi dość obiecująco, by nie rzec: szumnie, niestety, gorzej jest z praktyką. Polega ono na zadaniu dłużnikowi pytania, czy posiada jakiś majątek. Jednym słowem, majątek niewypłacalnego udaje się ustalić w sprawie o tyle, o ile sam zechce się do niego przyznać. Czy dłużnicy mają interes, by przed sądem mówić prawdę? Jak łatwo się domyślić, raczej nie. Tym bardziej że powtarzane w uzasadnieniach sądów, a przytoczone stwierdzenie utwierdza ich jedynie w przekonaniu, że nie trzeba być szczerym w obliczu Temidy. Przecież i tak nie będzie miał kto zweryfikować prawdziwości ich zeznań.
Problem bynajmniej nie jest błahy. W egzekucji nieraz rodzą się pokusy, by ukrywać majątek, przenosić go na osoby bliskie, lokować w zakładanych przez siebie spółkach itp. Teoretycznie za tego rodzaju czyny grozi odpowiedzialność karna z art. 300 i 301 kodeksu karnego. Pojawia się jednak pytanie, kto miałby wykrywać takie praktyki, skoro, jak twierdzą sądy, komornicy nie mają prawa poszukiwania majątku dłużnika, a tym bardziej ustalania, gdzie został ukryty (informacja cenna w kontekście skargi pauliańskiej). Trudno, aby to prokuratura podejmowała działania na zasadzie prewencji uprzedniej i kontrolowała konta, spółki czy mieszkania dłużników w nadziei, że może uda się wykryć jakieś przestępstwo.