Zwolnienie lekarskie nie zawsze otrzymują ci, którzy go naprawdę potrzebują. Trudno winić za to lekarzy. Przecież jeśli przychodzi do nich człowiek i mówi, że czuje się źle, to trudno, aby nie wypisali zwolnienia. Gorzej, jeśli chce tylko wyciągnąć z ZUS pieniądze, a i zarobić gdzie indziej.
Czytaj także: ZUS kontroluje chorych, którzy nielegalnie pobierają zasiłki
Zakład Ubezpieczeń Społecznych o tym wie, bo ma specjalną aplikację. Wyłapuje ona, kiedy dana osoba pobiera zasiłek chorobowy, a jednocześnie wpływają na jej konto składki należne z innego tytułu. Jedna z entuzjastek takiego procederu musiała zwrócić ZUS nienależnie wypłaconych przeszło 12 tys. zł. Obawiam się, że wielu powie: no i co się takiego stało?
ZUS i obywatel to nie są dwa bratanki. Nie wspominając, że takie obchodzenie prawa zmusza szefa do przeorganizowania pracy, a często też obarcza kolegów dodatkowymi obowiązkami.
Tłumaczenie jest takie: chciała kobieta dorobić, poszła na zwolnienie, brała z ZUS pieniądze, ale przecież to instytucja, która tylko zgarnia co miesiąc bajońskie sumy i nic ludziom nie daje. Kobieta wzięła po prostu to, co jej się należy. Takiej argumentacji nie wymyśliłem sam, słyszałem ją wielokrotnie. Okazuje się, że niektórzy w ten sposób prowadzą prywatną wojnę z systemem, bo bez przerwy słyszą, że emerytur nie będzie i cały ten ZUS zaraz runie. Przepadną pieniądze zgromadzone w nim na starość, więc nie będzie z czego żyć. Jeśli więc można coś wyrwać z ZUS, nawet wbrew prawu, to jest to usprawiedliwione.