Reklama

Sędziowie i prokuratorzy: ryzykowne wiązanie

Coraz częściej w dyskusjach prawników, którym przyjdzie brać udział w nowej formule procesu, pojawia się twierdzenie, że na sali rozpraw nic się nie zmieni. Sąd bocznymi drzwiami dostał prawo reagowania, kiedy strony będą pasywne. Czas pokaże, jak często będzie z tego korzystał.

Publikacja: 06.06.2015 10:00

Foto: rp.pl

Od 1 lipca proces karny czeka rewolucja. Na sali rozpraw obowiązywać ma pełna kontradyktoryjność. Co to oznacza? Najkrócej mówiąc, prokurator i obrońca będą się zajmować dowodami, a sąd stanie się jedynie arbitrem, który wyda wyrok. Aby tak rzeczywiście się stało, wszystkie strony procesu muszą być do tego przygotowane. I właśnie o stanie przygotowań i problemach, jakie się z tym wiążą, od kilku tygodni debatują prawnicy. Wśród nich najbardziej zainteresowani: prokuratorzy, adwokaci, sędziowie. Tak też było w minioną środę w Polskiej Akademii Nauk. Na konferencji naukowej zorganizowanej przez Towarzystwo Inicjatyw Prawnych i Kryminalistycznych Paragraf 22 spotkali się praktycy, którym za miesiąc przyjdzie stosować nowe prawo. Nastroje nie są optymistyczne. W czym rzecz?

Nic na siłę

Jakub Romelczyk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, mówiąc o zwiększonej kontradyktoryjności, nie krył obaw. Przypominał, że zarówno Andrzej Seremet, prokurator generalny, jak i Krajowa Rada Prokuratury pod przewodnictwem prokuratora Edwarda Zalewskiego apelują o wydłużenie vacatio legis dla nowej formuły procesu. I nie chodzi już tylko o kontadyktoryjność, ale też nowelę kodyfikacji karnych z lutego 2015 r. – Mamy do czynienia z ogromną zmianą prawa karnego materialnego. Mniej ma być wyroków w zawieszeniu. W wielu sytuacjach niemal przymusowo ma być stosowana kara ograniczenia wolności. Czy tym zmianom uda się sprostać? – pytał. Adwokat Krzysztof Stępiński uważa z kolei, że na sali rozpraw nic się nie zmieni. Dlaczego? Problem tkwi w treści art. 167 § 1 zmienionej procedury. Ten stanowi wprawdzie, że w postępowaniu przed sądem, które zostało wszczęte z inicjatywy strony, dowody przeprowadzane są przez strony po ich dopuszczeniu przez przewodniczącego lub sąd, ale zawiera też zdanie, które może zniweczyć kontradyktoryjność. Chodzi o ostanie zdanie tego przepisu, które mówi, że w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami, dowód przeprowadza sąd w granicach tezy dowodowej. W wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami, sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód z urzędu. I właśnie ten wyjątek zdaniem adwokata może pogrążyć kontradyktoryjność.

Cudu nie będzie

Uczestnicy konferencji bardzo sceptycznie wypowiadali się też o szybkości postępowania, jaką ma gwarantować nowa formuła procesu. – Tam, gdzie strony będą rzeczywiście aktywne, szybciej nie będzie – twierdzili. Podważano też inny cel: większe poszanowanie praw stron. – W sytuacji, kiedy sędzia będzie bardziej bierny, to raczej niemożliwe – podkreślano.

Więcej pracy będzie miała prokuratura. To niemal pewne. Prokurator będzie musiał nie tylko przygotować akt oskarżenia ale i przeprowadzać postępowanie dowodowe przed sądem. – To wymusza, by na sali rozpraw za każdym razem pojawiał się autor aktu oskarżenia – podkreślał prokurator Romelczyk. – Trzeba znaleźć złoty środek – padały głosy z sali. Niestety, na razie go nie ma. Prokuratorów nie przekonuje pomysł powiązania terminarza prokuratora z sędziowską wokandą. Taki pomysł udało się zrealizować się w Rudzie Śląskiej, gdzie przeprowadzono pilotaż. Pokazał on, że taka współpraca jest możliwa.

Jak to działa? Nazywa się SOTR – System Organizacji Terminarza Rozpraw. Tworzy się terminarz prokuratora, a sędziowie układają odpowiednio do niego wokandy. – Każdy, kto zna realia dużych jednostek prokuratury, wie, że to nierealne. W dużych miastach do sądu wpływają sprawy z różnych prokuratur, sędziów jest mniej, a prokuratorów więcej, w efekcie trudno będzie zgrać terminarz – przekonywali uczestnicy konferencji. Sędziowie podnosili też, że realizacja innego pomysłu, tj. przypisanie sędziego do prokuratora, może być źle odbierana społecznie. Sędzia Piotr Maksymowicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia przestrzegał, że już dziś strona, która przegrywa w sądzie, potrafi powiedzieć, że sędzia z prokuratorem wszystko ze sobą ustalili.

Reklama
Reklama

Ryzykowny tandem

Z takim przypisaniem sędziego do prokuratora wiąże się jeszcze jeden problem. Trzeba byłoby szybko zmienić przepis o przydzielaniu spraw w sądach. Dziś art. 351 procedury karnej mówi, że sędziego albo sędziów powołanych do orzekania w sprawie wyznacza się w kolejności według wpływu sprawy oraz jawnej dla stron listy sędziów danego sądu lub wydziału. Ww. przepis przewiduje wprawdzie odstępstwo od tej kolejności, ale jest ono dopuszczalne tylko z powodu choroby sędziego lub z innej ważnej przyczyny i nie można tego wykorzystywać. Tak więc odstępstwo z powodu zgrania wokandy sędziego z przypisanym do niego prokuratorem (w obecnym stanie prawnym) nie wchodzi w rachubę. Mimo że dzięki takiemu rozwiązaniu udałoby się zapewnić pobyt na rozprawie prokuratora – autora aktu oskarżenia – to takie rozwiązanie ma też swoje wady. Jakie? – Jeśli do sądu będzie przychodził autor aktu oskarżenia, który prowadzi kilkanaście czy kilkadziesiąt spraw, to przy planowaniu terminu kolejnej rozprawy wybierze datę, która mu odpowiada. Do tej pory sąd, planując terminy, brał pod uwagę czas obrońców czy pełnomocników. Prokuratorami się nie przejmował, uznając, że jakiś przedstawiciel oskarżenia stawić się musi. Po zmianie termin musiałby uzgadniać z wszystkimi.

Ukrywają świadka

W trakcie konferencji prokuratorzy dużo mówili o nowych zadaniach, jakie ich czekają. Po pierwsze, zupełnie inny charakter zyska postępowanie przygotowawcze. Dziś kodeks definiuje jego cele jako ustalenie, czy został popełniony czyn zabroniony i czy stanowi on przestępstwo, wykrycie i w razie potrzeby ujęcie sprawcy, wyjaśnienie okoliczności sprawy, w tym ustalenie osób pokrzywdzonych i rozmiarów szkody, zebranie, zabezpieczenie i w niezbędnym zakresie utrwalenie dowodów dla sądu.

W nowym kodeksie postępowania karnego postępowanie przygotowawcze będzie ograniczone do zebrania, zabezpieczenia i utrwalenia dowodów w zakresie niezbędnym dla wniesienia aktu oskarżenia, aby następnie przedstawić sądowi wniosek o dopuszczenie tych dowodów i przeprowadzić je przed sądem.

Są też obowiązki i zadania, których sens podczas konferencji podważali prokuratorzy. Przykład? Chodzi o „ukrywanie adresu świadka". Ma on być widoczny tylko dla sądu i prokuratora. Problem w tym, że nieważne, czy sprawa dotyczy gangu i mafii czy zwykłego procesu karnego. Jeśli świadek, zeznając, obawia się o swoje bezpieczeństwo i życie, zostanie „ukryty". Krótko mówiąc, w protokole przesłuchania nie zostają zamieszczone dane o miejscu zamieszkania oraz pracy. Trafiają do załącznika, do którego dostęp ma tylko policja, prokuratura lub sąd. Tak szeroka ochrona jest możliwa dzięki nowej ustawie o ochronie i pomocy dla pokrzywdzonego i świadka, która obowiązuje od kwietnia tego roku.

– To czasem bezsensowna praca – podnoszą prokuratorzy. I tłumaczą, że są sprawy np. o fizyczne znęcanie się, w których świadkowie się znają i znają swoje adresy zamieszkania, zna je również oskarżony.

Liczą na ugodę

Nawet najwięksi optymiści patrzący z aprobatą na nową formułę procesu mają wątpliwości co do niektórych rozwiązań i stawianych celów. Chodzi m.in. o nadzieję, jaką autorzy nowelizacji pokładają w tzw. trybach konsensualnych, czyli tzw. ugodzie z prokuratorem i dobrowolnemu poddaniu się karze. Dzięki nim więcej podejrzanych można skazać bez prowadzenia rozpraw. Dostają oni szansę na ugodę z prokuratorem i wystąpienie do sądu o wymierzenie kary bez rozprawy. Z dobrodziejstwa otrzymania wyroku bez prowadzenia rozpraw może skorzystać podejrzany o każdy występek, a nie tylko o taki, za który grozi do dziesięciu lat.

Reklama
Reklama

Więcej oskarżonych może zdecydować się przed sądem na dobrowolne poddanie się karze – właściwie każdy oskarżony. Także ten, któremu zarzucono zbrodnię zabójstwa. – Obie instytucje od lat zyskują na popularności – przyznawali prokuratorzy podczas konferencji. Zwracali jednak uwagę, że po latach stale rosnącej liczby szybkich wyroków przyszedł czas na stagnację.

– Limit zainteresowania chyba został wyczerpany. A nikogo nie można zmusić do skorzystania z takiej formy procesu – podkreślali.

Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Kto odpowiada za brzydkie napisy w WC?
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Opinie Prawne
Piotr Podgórski: Projekt wysokiego ryzyka
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: TK, czyli organ pomocny politykom, dla obywateli bezużyteczny
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Prawne
Mariusz Brunka, Arseniusz Finster: Starostowie z bezpośredniego wyboru?
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama