Bo jeśli jest to mafia, to na jej czele stoi minister sprawiedliwości, Don Corleone – ojciec chrzestny! Nie rozumiem, dlaczego z takim uporem polscy politycy deprecjonują oba te zawody. Rozumiem media, które nie są zainteresowane dobrymi wyrokami. Trzeba na pierwszych stronach podać ludziom to, czego pragną: afery, złe wyroki, podejrzenia o łapówki. Ale politycy? Wizerunek, który serwują wyborcom, jest wprost tragiczny. Od prokuratury i sędziów zależy w każdym kraju tak wiele, że odrobienie strat w wizerunku zajmie lata. A co po drodze? Każdy areszt będzie uważany za bezpodstawny, a każdy wyrok za stronniczy? W ubiegłotygodniowym felietonie zastanawiałem się, na czym ma polegać kryzys w wymiarze sprawiedliwości i nie znalazłem zadowalającej odpowiedzi.
Tylko promil
Wracając do prokuratury i sądownictwa: łącznie mamy około 10 tys. sędziów i około 6000 prokuratorów. Zakładając, że 99,9 proc. jest bez skazy, a tylko 0,1 proc. nieuczciwych czy niekompetentnych, to mamy każdego dnia dziesięć nieprawidłowych wyroków i sześć sknoconych śledztw! Pomnóżmy to przez 200 dni roboczych i już w Polsce jest 2000 wyroków do podważenia i 1200 spraw prokuratorskich, które naruszają czyjeś prawa. Czy realne jest wyeliminowanie wszystkich pomyłek? Może w niebie.
Czy ma to oznaczać, że zmasowane ataki na te 99,9 proc. dobrze działających prawników są uzasadnione? Nie dla mnie. Jeśli do polityków te prawdy szybko nie dotrą, to możemy się obudzić w kraju, w którym autorytetów – prócz pieniądza – nie będzie, a porządek będą musiały utrzymywać służby specjalne, jeśli nie wojsko. Czasem warto się zastanowić, dlaczego junty tak dobrze trzymają się przy władzy. Nie ma w tych krajach alternatywy w postaci dobrze działającego sądownictwa i organów ścigania. Musi ich zastępować wojsko!
Minęło sto dni nowego rządu. Sprawami politycznymi się nie zajmuję, bo się na nich nie znam. Sprawy gospodarcze z reguły idą swoimi torami i oprócz psucia wizerunku Polski przez rząd i posunięć, których świat nie może zrozumieć, polska gospodarka nie bardzo się przejmuje tym, co rząd robi. Na razie rząd nie robi wiele złego, to i biznesmenom nie przeszkadza, chociaż gazety są pełne czarnych przepowiedni.
Nie mogę natomiast zupełnie zrozumieć planów rządu w tworzeniu nowego prawa. Rozumiem plany ukierunkowane na bieżące, polityczne potrzeby, ale chodzi mi o podstawowe gałęzie prawa – cywilnego, karnego, administracyjnego. Co z zagmatwanymi przepisami prawa podatkowego? Premier wygłasza exposé, co rząd ma zamiar zrobić, a ja chciałbym, żeby minister sprawiedliwości tak samo periodycznie przedstawiał konkretne kierunki dążeń resortu. Tylko dyletant może myśleć, że „poprawianie" to musi być na lepsze. Żeby minister chociaż stwierdził, co uważa za lepsze i dlaczego...