Te ostatnie, przy omawianiu poszczególnych przepisów, najpierw zawierają rozległe rozważania teoretyczne na temat ich stosowania, podczas gdy w komentarzach do kodeksu pracy część teoretyczna zajmuje dosłownie parę linijek. Po nich następuje długa lista omawianych orzeczeń sądowych. Prawo pracy jest nadzwyczaj kazuistyczne, ponieważ brakuje mu teorii. Tu oczywiście nie ma powodu kogokolwiek winić, bo prawo pracy rozwijało się inaczej niż prawo cywilne.
To ostatnie buduje swoją teorię od kilku tysięcy lat, wychodząc lepiej lub gorzej naprzeciw naturalnym potrzebom stosunków gospodarczych. Prawo pracy jest w stałej zależności od politycznych tendencji i zmiennych czy wręcz doraźnych koncepcji społecznych. Z pewną przesadą można powiedzieć, że prawo cywilne rozwija się od dołu, zaś prawo pracy – od góry.
Tak zawsze myślę, gdy dochodzę do pojęcia szkody w kodeksie pracy. Temat ten mnie prześladuje i będę do niego wracał.
Język polski nie jest taki ubogi, aby „szkodą" nazywać dwa tak różne zjawiska, do jakich odnosi się szkoda w kodeksie pracy i w prawie cywilnym. Używanie pojęcia „odszkodowania" jest rażące zwłaszcza w odniesieniu do odpowiedzialności pracodawcy za wadliwe rozwiązanie umowy o pracę – zarówno przy wypowiedzeniu, jak i bez wypowiedzenia. To prawnopracowe pojęcie odszkodowania nie ma nic wspólnego z pojęciem szkody przyjętym w prawie cywilnym. W prawie pracy chodzi nie tyle, jak się wykrętnie określa, o odszkodowanie ustawowe, ile o swoistą karę umowną czy raczej karę ustawową. Jej wysokość nie łączy się z tym, jaką faktycznie szkodę pracownik poniósł wskutek wadliwego, niesłusznego czy bezprawnego rozwiązania umowy.
Istotnie jednak nie chodzi o to, jak co się nazywa, tylko o to, że faktycznie szkoda poniesiona przez pracownika w związku z wywaleniem go z roboty w wielu przypadkach nie zostanie w ten sposób wyrównana. Mądrzy ludzie w prawie pracy wiedzą o tym bardzo dobrze. Problem ma wymiar nadzwyczaj praktyczny, choć jest też bardzo ciekawy teoretycznie. Mianowicie – na ile prawo pracy żyje własnym życiem, a na ile jest uzupełnieniem prawa cywilnego? Czyli, czy pracownik może korzystać z tych narzędzi, które przysługują wszystkim i każdemu na mocy prawa cywilnego, czy też zakres praw pracownika w relacji z pracodawcą może się opierać wyłącznie na kodeksie pracy?