Postanowiłem powtórzyć ankietę z życzeniami na rok 2017 r. Nie przewidziałem, choć zjawisko obserwuję z Kanady od dawna, że prawnicy są już tak zmęczeni zamieszaniem w prawie, że życzą sobie tylko świętego spokoju. Zresztą nie tylko prawnicy, bo Polacy, którzy interesują się tym, co dzieje się naprawdę w ich kraju, też mają dosyć a to wyrębu puszczy, a to stawiania się organom Unii Europejskiej, zmianom w nauczaniu czy strzelania sobie w stopę przez niedoszkolonych żołnierzy obrony kraju, czy utrącania pana Tuska w Radzie UE. Tylko trzy osoby odpowiedziały na mój apel, powtarzając po raz kolejny prośby do Pana Boga o lepsze prawo w Polsce. Sięgnąłem więc do felietonu z grudnia 2015 roku.
Pierwsze życzenie było, by zakończyć aferę z Trybunałem Konstytucyjnym. Właściwie się samo rozwiązuje. Czas robi swoje i doczekała się władza, że prezes TK odchodzi. Że żadna to zasługa władzy? Nie szkodzi – samo się ułoży, jak ma się cierpliwość. Co będzie dalej? Nikt nie chce nawet spekulować. Po zlikwidowaniu komisji kodyfikacyjnych Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zmiany w kodeksie postępowania cywilnego. Ma być projekt – ponad 300 stron, być może już w lutym 2017 r. Dla mnie kodeks postępowania cywilnego jest powiązany z kodeksem cywilnym, który może należałoby najpierw przejrzeć, zmienić i dopasować do k.p.c. Ale cóż tam, koń może przecież wóz pchać. Że to mało sensowne? Zobaczymy!
Wciąż pobożne. Niestety
Cytuję in extenso ubiegłoroczne życzenia prawników: „Aby nowelizacje prawa były przeprowadzane w sposób przemyślany przez osoby kompetentne – nie tylko polityków czy teoretyków, i aby kodeksy kupione pół roku temu zachowywały swoją aktualność"; „Strach się bać, czy rzeczywiście wielka nowelizacja prawa karnego zostanie odwołana"; „Aby projekty aktów prawnych tworzone były w Rządowym Centrum Legislacji przez prawników, a nie posłów"; „Moje nierealne marzenie to pełna kontradyktoryjność w procesie cywilnym i karnym"; „Niech spory co do interpretacji prawa rozstrzygane będą przez prawników, a nie przez polityków"; „By organy władzy działały na podstawie i w granicach prawa"; „By przywrócić szacunek dla prawa i jego instytucji"; „By wyraz napisany w ustawie dla każdego oznaczał to samo"; „By w sądzie i w urzędzie nie czuć się jak intruz"; „By policja nie tłukła na komisariatach"; „Aby Polska pozostała demokratycznym państwem prawa, a organy władzy działały na podstawie i w granicach prawa"; „Aby była przestrzegana zasada trójpodziału władzy, a władze publiczne zachowywały bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych"; „By zmian prawa nie dokonywać w nocy". Ostatnie życzenie: „Niech każdy robi tylko to, na czym się zna i co dobrze robić potrafi, wówczas wszelkie listy życzeń znacznie się skrócą".
Czy mi się wydaje, że wszystkie te życzenia opatrzyłem komentarzem w 2015 r., że są one tylko „pobożne"? Niestety tak. Nie wiem, czy dalej biją na komisariatach, bo nie czytałem żadnych wzmianek na ten temat. Więc wygląda na to, że tylko Policja się poprawiła. Co do reszty – każdy może sam sobie wyciągnąć wnioski.
Na zakończenie wszystkim przy władzy zadedykowałem w grudniu 2015 r. modlitwę AA, której nikt raczej nie stosował, bo rezultatów nie widać. Dzisiaj – zmęczonym prawnikom, wszystkim przy władzy, a i zwykłym ludziom dedykuję napisaną w 1927 r. przez Maksa Ehrmanna Desideratę. Filozoficznie dodam, że cokolwiek się dokoła nas dzieje, to my możemy zrobić tylko tyle, ile możemy.